"Gospodarka odpadami oraz transgraniczne przemieszczanie odpadów nie funkcjonowały prawidłowo. Nienależycie działało monitorowanie rynku odpadów i właściwe nimi zarządzanie, co stwarzało warunki do rozwoju szarej strefy" - podaje NIK w opublikowanym w czwartek komunikacie.
"Wystąpiły przypadki przetwarzania odpadów bez wymaganych decyzji, a gospodarujący odpadami, posiadając decyzje, często nie dotrzymywali ustaleń w nich zawartych. Poziom selektywnego zbierania odpadów był zbyt niski, by osiągnąć cele w zakresie przygotowania do ponownego użycia i recyklingu odpadów" - punktuje izba.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co działało źle? Jak wylicza NIK, w wypadku prawie 70 proc. spółek komunalnych prowadzących punkty selektywnego zbierania odpadów komunalnych (PSZOK) stwierdzono nieprawidłowości w funkcjonowaniu tych punktów. W żadnej ze skontrolowanych gmin nie utworzono punktu napraw i ponownego użycia produktów, żadna nie skorzystała też z możliwości sprzedaży surowców wtórnych i nie uzyskała z tego tytułu dochodów.
Nadzór właściwych organów administracji publicznej nad transgranicznym przemieszczaniem odpadów nie dotyczył ich transportu. Utworzona przez resort środowiska struktura informatyczna na potrzeby gromadzenia i weryfikacji danych z zakresu gospodarki odpadami bez kluczowych dla użytkownika funkcjonalności utrudniała, a nawet uniemożliwiała organom administracji publicznej skuteczne monitorowanie stanu gospodarki odpadami.
Ogromne nieprawidłowości w Warszawie
To tylko część z zastrzeżeń zawartych w raporcie. NIK podsumowuje, że finansowy wymiar nieprawidłowości stwierdzonych w wyniku kontroli wyniósł razem 640 mln zł, w tym aż 628 mln zł dotyczyło Warszawy. Z tego powodu NIK złożyła zawiadomienia do prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstw przez pracowników stołecznego ratusza.
Miałyby polegać m.in. na wypłacaniu nienależnych wynagrodzeń, a także niezasadnym podwyższaniu wynagrodzeń podmiotom odbierającym i zagospodarowującym odpady z terenu Warszawy, jak również niedochodzeniu należnych kar umownych od tych podmiotów. W ocenie NIK łączna kwota strat Warszawy to 80 mln zł. Badany okres obejmował lata 2016–2021, a raport pokontrolny został sporządzony w czerwcu 2022 roku.
Śledczy stawiają zarzuty
PAP przypomina, że w związku z gospodarowaniem odpadami w stołecznym ratuszu zarzuty usłyszał sekretarz miasta Włodzimierz Karpiński. Został zatrzymany w śledztwie, w ramach którego na początku lutego został zatrzymany były wiceminister skarbu Rafał Baniak, a także Artur P., Wojciech S. oraz Waldemar K. Są oni podejrzani o załatwianie wartych 600 mln zł kontraktów z Miejskim Przedsiębiorstwem Oczyszczania w Warszawie w zamian za łapówkę w wysokości blisko 5 mln. Natomiast Rafał Baniak usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą oraz powoływania się na wpływy. Decyzją sądu Baniak i dwaj zatrzymani w tym samym dniu przedsiębiorcy zostali aresztowani na trzy miesiące.
Według prokuratury proceder korupcyjny związany z zawieraniem kontraktów na zagospodarowanie odpadów ze stolicy trwał od sierpnia 2020 r. Przedstawiciele jednej z grup kapitałowych zainteresowanych uczestnictwem w przetwarzaniu odpadów mieli wejść w porozumienie Baniakiem. "W wyniku ustaleń o charakterze korupcyjnym, zainteresowane spółki grupy kapitałowej uzyskały znaczące zamówienia z MPO w Warszawie. Następnie w latach 2021-2022 roku spółki te zagospodarowały odpady z Miasta Stołecznego Warszawa uzyskując w MPO Warszawa zamówienia na łączną kwotę prawie 600 mln zł" - podawała Prokuratura Krajowa.
Zdaniem śledczych w zamian za umożliwienie uzyskiwania zamówień publicznych z MPO Baniak miał domagać się od przedstawicieli firm 5 proc. łapówki od wartości tych zamówień. "W tym celu Rafał B. oraz osoby zarządzające grupą kapitałową, tj. Artur P. i Wojciech S. stworzyli mechanizm umożliwiający wyprowadzenie wielomilionowych kwot przeznaczonych na korzyści majątkowe" – informowała prokuratura.
Według PK ostatnia transza łapówki w wysokości 300 tys. zł w gotówce została przekazana Baniakowi w grudniu 2022 r., natomiast łącznie od stycznia 2021 r. do grudnia 2022 r. on i współdziałające z nim osoby miały uzyskać korzyści majątkowe "o wartości nie mniejszej niż 4 mln 990 tys. zł". "Pieniądze te były przekazywane każdorazowo w gotówce w trakcie spotkań towarzyskich" - informowała prokuratura.
Z kolei "Gazeta Polska" poinformowała w środę, że były prezes FB Serwis Artur P., który miał przekazywać łapówki Włodzimierzowi Karpińskiemu, przyznał się do winy. Wyszedł z aresztu i rozpoczął współpracę ze śledczymi.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj