- Między 29 lipca a 10 sierpnia ogromne ilości słonej wody z flotacji rud i kopalni trafiły do Odry w okolicach Głogowa ze zbiornika Żelazny Most Zakładu Hydrotechnicznego KGHM - mówi poseł Piotr Borys. - Firma miała decyzję wodnoprawną, ale nikt z Wód Polskich, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu czy od wojewody nie poprosił o czasowe wstrzymanie zrzutów. Nikt nie zadzwonił i nie zarządzał kryzysem - podkreślił parlamentarzysta.
Jak przypomina "Wyborcza", minister klimatu i środowiska Anna Moskwa 13 sierpnia podała, że to wysoki poziom zasolenia, a nie rtęć jest przyczyną wymierania ryb w zatrutej Odrze.
Otrzymaliśmy oficjalnie od strony niemieckiej aktualne wyniki badań wody. Nie stwierdzono obecności rtęci. Analizy po obu stronach granicy wykazują wysokie zasolenie. W Polsce trwają kompleksowe badania toksykologiczne. Poinformujemy o kolejnych wnioskach - napisała Anna Moskwa na Twitterze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katastrofa ekologiczna na Odrze
Pierwsze przypadki występowania w Odrze śniętych ryb na większą skalę zaobserwowano pod koniec lipca w okolicach Oławy. Tamtejsi wędkarze zaalarmowali o tym jako pierwsi 26 lipca. Dziennik podkreśla, że oba miasta dzieli odległość ponad 100 km, dlatego zrzut z zakładów KGHM nie mógł przyczynić się do zatrucia rzeki na odcinku od Oławy do Głogowa.
Odprowadzenie dużej ilości wód przemysłowych, które mogły spowodować zasolenie oraz uruchomienie zanieczyszczeń z osadów dennych, to jedna z trzech hipotez na temat przyczyn katastrofy ekologicznej na Odrze, o której mówił ostatnio rząd.
- Zakład nie został poinformowany o katastrofie ekologicznej, a teraz dokumentację bada prokuratura i WIOŚ. Czy słona woda mogła mieć dodatkowy wpływ na katastrofę w Odrze? Tego nie wiemy - dodaje Borys na nagraniu opublikowanym na Twitterze.
Nadal nie znamy przyczyny katastrofy ekologicznej na Odrze
Jak przypomina "Wyborcza", w Głogowie pierwsze śnięte ryby pojawiły się w piątek 5 sierpnia. 10 sierpnia należący do KGHM zakład sam prewencyjnie wstrzymał zrzut.
Do wyników kontroli poselskiej na Twitterze odniosła się Lidia Marcinkowska, dyrektor komunikacji w KGHM. "Akurat w lipcu i sierpniu 2022 roku KGHM miał minimalne w stosunku do przeciętnych zrzuty wody, a i te były codziennie badane. A miejsce zrzutu to Głogów-100 km za Oławą" - napisała.
"Wyborcza" dodaje, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu wciąż nie ujawnił wyników badań próbek wody z Odry pobranych na początku sierpnia na wysokości firmy Jack-Pol w Oławie. To producent papieru. Firma wydała oświadczenie, w którym zapewnia, że "zakład Jack-Pol nie ma nic wspólnego, ani też w żaden sposób nie przyczynił się do katastrofy ekologicznej na Odrze".
Dotychczas nie ustalono, co było przyczyną katastrofy ekologicznej na Odrze. Nie wskazano też winnych.
Wyjaśnień w sprawie działań rządu i podległych mu służb w środę domagali się posłowie. W Sejmie odbyło się posiedzenie połączonych komisji. - Mamy do czynienia z powodzią niekompetencji i zaniechań. Zamiast ratować Odrę, zamknęliście się w głębinach swoich gabinetów - mówił poseł Koalicji Obywatelskiej Arkadiusz Marchewka.