W maju tego roku wskaźnik bezrobocia wyniósł 5,1 proc. Porównanie z danymi sprzed dwóch dekad, gdy sięgał on 20 proc., może robić wrażenie. Jednak zdaniem "Dziennika Gazety Prawnej" w rzeczywistości nominalnie niskie bezrobocie nie oznacza, że każdemu Polakowi jest łatwiej o posadę.
Według gazety wciąż są grupy osób, które szukają zatrudnienia miesiącami. Niska stopa bezrobocia nie oznacza także, że z polskiego rynku pracy zniknęły wszystkie patologie – takie jak wymuszanie nadgodzin, lekceważenie zasad BHP, czy mobbing.
Niskie pensje oferują mali przedsiębiorcy i budżetówka
Zdaniem DGP rynek pracownika istnieje, jednak dotyczy to tylko prostych zajęć za minimalne wynagrodzenie lub konkretnych branż, np. medycznej, transportowej, budowlanej czy informatycznej.
Nie oznacza to jednocześnie, że lekarze, programiści, czy nawet kierowcy ciężarówek z dnia na dzień dostaną pracę. Trudno jednocześnie od nich oczekiwać, że będą pracować za minimalną krajową.
"Czy naprawdę uznajemy za normalne, że 3600 zł brutto ma otrzymywać osoba, której przyuczenie do pracy zajęło pół godziny, i nauczyciel z pełnymi kwalifikacjami, który startuje w zawodzie (obecnie zarabia 3690 zł)? " - pyta w artykule DGP.
Tymczasem w Polsce takie pensje oferują nie tylko mali przedsiębiorcy, lecz także sfera budżetowa.
Gazeta przypomina również, że za wynagrodzenie niewiele wyższe od minimalnego urzędnik często prowadzi sprawy, gdzie stawką są miliony złotych. Trudno się w tym momencie dziwić, że w większych miastach na rekrutacje do urzędów zgłasza się niewielu chętnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Demografia jest nieubłagana, mimo to ageizm ma się dobrze
Budżetówka może być jednak atrakcyjna pracowników w wieku 50+. Mimo że tej grupie jest łatwiej dziś znaleźć pracę niż jeszcze kilka lat temu, to zjawisko tzw. ageizmu (czyli dyskryminacji osób w starszym wieku na rynku pracy — przyp. red) wciąż ma się dobrze.
Z jednej strony pracodawcy narzekają na brak rąk do pracy, a z drugiej – szefowie, często sami w wieku około emerytalnym, wciąż chcieliby tworzyć "młode i dynamiczne zespoły" - zauważa DGP.
Tymczasem demografia jest nieubłagana. Z tego powodu kolejne wchodzące na rynek roczniki są coraz mniej liczne.
Z tego powodu pracodawcy muszą sięgać po doświadczonych – a więc z założenia starszych – pracowników. Jeżeli jednak mają wybór, w większości przypadków rekrutują młodsze osoby.
Młodsi kandydaci otrzymują częściej zaproszenia na rozmowy
Potwierdzają to wyniki raportu opublikowanego w 2021 r. przez Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) "Ageizm w Polsce – podsumowanie eksperymentalnego badania terenowego".
Opisany jest w nim m.in. eksperyment, w którym PIE rozesłał CV dwóch par kandydatów – kobiet i mężczyzn w wieku 28 i 52 lat – jako zgłoszenie na dwa rodzaje stanowisk: prostych i niewymagających doświadczenia. Młodsi kandydaci otrzymywali zaproszenia na rozmowy kwalifikacje średnio dwa razy częściej niż starsi. W najgorszej sytuacji znajdowały się zatem kobiety po pięćdziesiątce, w badaniu otrzymywały zaledwie 7,5 proc. zaproszeń, gdy w grę wchodziło stanowisko podstawowe, i 12,5 proc., gdy posada wymagała doświadczenia.