20-procentowa podwyżka płacy minimalnej, którą zapowiada na przyszły rok rząd, może być – według związkowców z Forum Związku Zawodowych (FZZ) – "dla pewnej grupy pracodawców w kraju dużym problemem. "Jednak dla większości firm nie powinna być bolesna" - czytamy w stanowisku FZZ dotyczącym m.in. wysokości płacy minimalnej w 2024 r.
Związkowcy z FZZ piszą w nim również, że "wyrażają zrozumienie dla pogarszającej się sytuacji małych i średnich przedsiębiorstw", chociaż podkreślają, że kondycja tych firm uzależniona jest od branż, w których funkcjonują i sytuacji w regionie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Płaca minimalna w 2024 r.
Co ciekawe, obok zwracania uwagi na problem z tak znaczącą podwyżką minimalnej krajowej związkowcy domagają się jednocześnie wyższych płac niż te, które zaproponował rząd. Gdzie w tym logika?
Przypomnijmy, że od stycznia 2024 r. płaca minimalna wzrośnie do kwoty 4242 zł brutto miesięcznie, a od lipca – do 4300 zł brutto. Natomiast FZZ uważa, że powinno być to odpowiednio: 4300 i 4540 zł.
Zdaniem dyrektora ds. komunikacji w FZZ Grzegorza Sikory, fakt, że w sektorze MŚP podwyżki wynagrodzeń mogą spowodować zwolnienia, nie jest argumentem za radykalną rewolucją samego mechanizmu naliczania płacy minimalnej. Jak zaznacza, państwo powinno wziąć za tę sytuację odpowiedzialność.
– Tylko budżet państwa zyskuje na inflacji, co powinno skłaniać rządzących do redystrybucji zgromadzonych środków w celu wsparcia tych, dla których relacja inflacji do wzrostu płacy minimalnej jest zagrożeniem – podkreśla Sikora.
FZZ apeluje więc do premiera o dialog pomiędzy rządem a pracodawcami w sprawie zastosowania "ewentualnych, wąsko zakrojonych mechanizmów wsparcia dla firm, które z powodu rosnących kosztów mogą mieć problemy z utrzymaniem zatrudnienia w 2024 roku".
O jakich mechanizmach pomocowych mowa? Związkowcy nie chcą wyręczać rządu w znalezieniu odpowiedniej formy pomocy i oficjalnie uchylają się od odpowiedzi na to pytanie. Wskazują natomiast, skąd miałyby pochodzić pieniądze na wyhamowanie ewentualnych zwolnień.
FZZ w piśmie do rządu wylicza, że łączny koszt przyszłorocznej podwyżki płacy minimalnej wyniesie – zgodnie z propozycją rządową – 35 mld zł, z czego 15 mld zł wpłynie do budżetu i funduszy, takich jak np. Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (dodatkowe 9 mld zł).
Powołując się na raport Najwyższej Izby Kontroli, FZZ wskazuje też, że dzięki podatkowi inflacyjnemu wpływy do budżetu państwa wzrosły w ubiegłym roku aż o 150 mld zł.
Mikrofirmy zaczną znikać rynku?
Pomysł stworzenia pakietu pomocowego dla sektora MŚP nie jest nowy, ale po raz pierwszy problem z rosnącą płacą minimalną dostrzegły centrale związkowe.
Już w lutym tego roku Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPiP) – w związku z pogarszającą się sytuacją mikrofirm – apelował do rządu o pomoc.
Proponowano m.in., by zwolnić przedsiębiorców z opłacania obowiązkowej składki na Fundusz Pracy za zatrudnianych pracowników albo obniżyć o połowę wysokość składki rentowej. Rozmowy utknęły jednak w martwym punkcie.
Jak tłumaczy członek zarządu ZPP Jakub Bińkowski, mimo że wskaźniki dotyczące bezrobocia w całym kraju są na niskim poziomie, problem z utrzymaniem pracowników już widać wyraźnie w mikrofirmach działających w mniejszych miejscowościach.
– To są np. małe zakłady usługowe, fryzjerzy, restauracje, drobne sklepiki – podaje przykłady Bińkowski.
Jak zaznacza nasz rozmówca, miesięczne dochody fryzjera z małego miasteczka, który zatrudnia w zakładzie jednego pracownika, po odliczeniu wszystkich kosztów, już obecnie są tylko nieco wyższe od najniższej krajowej.
– Przyszłoroczna podwyżka płacy minimalnej to kilkaset złotych mniej w budżecie domowym właściciela. Wielu takich przedsiębiorców dochodzi do wniosku, że nie opłaca im się dalej prowadzić biznesu. Przykładowy fryzjer znajdzie sobie inną pracę, ale co z mieszkańcami małych miejscowości i ich potrzebami? – pyta retorycznie Bińkowski.
Zdaniem naszego rozmówcy, "rząd nie zdiagnozował tego problemu", a będzie on prowadził do wyludniania się małych miejscowości, w których nie będzie ani miejsc pracy, ani dostępu do podstawowych usług.
Dolewanie benzyny do ognia?
Główny ekonomista Pracodawców RP Kamil Sobolewski docenia to, że "FZZ dostrzega destrukcyjne skutki podwyżek płacy minimalnej dla pracodawców i ryzyko zamykania firm".
Nie rozumie jednak, dlaczego w tych warunkach "FZZ eskaluje roszczenia dotyczące wysokości płacy minimalnej ponad propozycję rządową".
– Płaca minimalna może też skutkować wykluczeniem z rynku pracy osób mniej zdolnych, na mniej konkurencyjnych lokalnych rynkach pracy, wchodzących na ten rynek lub wracających na niego po dłuższej nieobecności – ostrzega ekonomista.
Przypomina, że rząd dostrzegał to ryzyko już w zeszłorocznej ocenie skutków regulacji dot. płacy minimalnej, która miała wzrosnąć początkowo o 14,6 proc. Mimo to ostatecznie ustalił wzrost na poziomie 19,6 proc., a na przyszły rok ponownie zaproponował ponad 19 proc.
– Pomysł rozwiązania problemu poprzez pomoc najbardziej potrzebującym firmom nie zawiera informacji, od kogo miałyby pochodzić te środki – podkreśla ekonomista Pracodawców RP.
Również Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz jest przekonany, że wprowadzenie płacy minimalnej w wysokości 4,2 tys. zł brutto będzie dużym problemem dla sektora MŚP.
– Raczej oceniam, że nie branżowo, tylko terytorialnie. Są firmy, które działają w powiatach, gdzie średnie wynagrodzenie wynosi 5 tys. zł, i tam te 4,2 tys. zł pensji minimalnej to jest za dużo. Są natomiast powiaty, w których ta średnia wynosi powyżej 10 tys. zł i tam podwyżka płacy minimalnej o 20 proc. wielkich szkód nie spowoduje – ocenia Abramowicz.
Z kolei ekspertka rynku pracy Monika Fedorczuk zaznacza, że pieniądze z podwyżki wynagrodzeń, które idą do budżetu państwa, powinny trafić na rynek pracy nie w postaci zwolnień z ZUS lub dotacji do pensji, tylko bardziej jako narzędzia wspierające rozwój rentownych firm czy podnoszące kwalifikacje pracowników.
Jak pokazały doświadczenia z tarczami antycovidowymi, były to bardzo niedoskonałe narzędzia, a w przypadku wsparcia kierowanego do konkretnych branż – również źródło konfliktów społecznych.
Zapytaliśmy we wtorek Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej oraz Ministerstwo Finansów, czy widzą zagrożenie w podnoszeniu płacy minimalnej dla rynku pracy i są w związku z tym skłonne wesprzeć sektor MŚP.
Resort finansów odpowiedział, że za płacę minimalną odpowiedzialny jest resort podległy minister rodziny Marlenie Maląg. Na odpowiedź z resortu rodziny czekamy.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl