Czym jest owa konwencja z Aarhus? Ma ona zapewnić dostęp społeczeństwu do procesu podejmowania wszelkich decyzji mających wpływ na środowisko naturalne. "Dostęp" rozumie się przez prawo do informacji, do udziału w podejmowaniu decyzji i dostępu do sądownictwa w zakresie ochrony środowiska.
Zdaniem fundacji szwedzkie prawo nie respektuje w pełni tej konwencji. W ocenie ClientEarth zawiera ono "strukturalne wady" i nie zapewnia "przejrzystych i spójnych ram dla wdrożenia konwencji z Aarhus". W praktyce oznacza to, zdaniem Fundacji, że zagraniczne organizacje pozarządowe mają utrudniony dostęp do procedury odwoławczej.
Swoje oskarżenie opierają na tym, że Naczelny Sąd Administracyjny odmówił tej firmie "legitymacji do skarżenia decyzji pozwalającej na budowę Nord Stream 2". Prawnicy wskazali, że ta inwestycja może mieć bezpośredni wpływ na środowisko naturalne w Polsce.
Tymczasem NSA wykazał, że Fundacja nie spełnia kryteriów przewidzianych przez prawo szwedzkie, m.in. nie prowadzi działalności w Szwecji od co najmniej trzech lat, ani "nie ma poparcia społeczeństwa" (chociaż ClientEarth przekonuje, że ich petycję podpisało dwa tysiące osób). Zdaniem ekologów ten wyrok jest sprzeczny z konwencją z Aarhus – którą ratyfikowały i Polska, i Szwecja.
Fundacja podpiera swoją skargę tym, ze w analogicznej sprawie w Finlandii tamtejszy Naczelny Sąd Administracyjny przyznał jej rację i uznał za "konieczne", aby podjąć "szeroką interpretację krajowych przepisów normujących tę materię", jak wytłumaczył Bolesław Matuszewski, pełnomocnik Fundacji ClientEarth.
Ekologowie zarzucają, że budowa Nord Stream 2 może mieć "negatywny wpływ na jakość wód oraz ekosystem Morza Bałtyckiego". Ich zdaniem gazociąg może mieć też "destrukcyjny" wpływ na morświny i foki szare, chronione ptactwo oraz obszary Natury 2000.
ClientEarth zasłynęła w 2017 roku, kiedy to była jednym sygnatariuszy skargi na Polskę ws. zarządzania lasami. Chodziło wtedy o wycinkę w Puszczy Białowieskiej – zdaniem organizacji ekologicznych nie można było w tej sprawie odwołać się do sądów administracyjnych – nawet jeżeli drzewa wycinane były na podstawie dokumentu niezgodnego, w ich ocenie, z prawem (chodziło o dziesięcioletni Plan Urządzenia Lasu).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl