Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oddalił w czwartek odwołanie wniesione przez Niemcy od wyroku Sądu UE w sprawie gazociągu OPAL, czyli lądowej odnogi Nord Stream 1. Wyrok przesądza ostatecznie, że Gazprom może wykorzystywać na wyłączność, co najwyżej połowę przepustowości OPAL.
Jak pisze Interia.pl, podobne ograniczenie może zostać zastosowane w przypadku drugiego gazociągu z rosyjskim gazem – Nord Stream 2. Jego budowa jeszcze się nie zakończyła, kontrowersje wokół niego rosną.
Nord Stream 2 to dwunitkowa magistrala wiodąca z Rosji do Niemiec, która ma transportować 55 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie. Budowie rosyjsko-niemieckiego rurociągu sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie.
Krytycy Nord Stream 2 powtarzają m.in., że projekt ten zwiększy zależność Europy od rosyjskiego gazu oraz rozszerzy wpływ Kremla na politykę europejską.
Interia relacjonuje spotkanie Angeli Merkel z Joe Bidenem. Zdaniem amerykańskiego prezydenta warto dyskutować z Niemcami o tym, jak zapobiec wykorzystaniu rurociągu jako narzędzia szantażu przez Rosję.
Uznał, że lepsze od kolejnych sankcji byłoby wypracowanie "praktycznych metod", które mogłyby zaradzić problemom związanym z Nord Stream 2. Z koeli Merkel zaznaczała, że UE może użyć "wielu instrumentów".
W grę wchodzi właśnie ograniczenie przesyłu rosyjskiego gazu, dokładnie takie samo, jakie nałożono na OPAL.
Dyrektor generalny Rosyjskiej Rady Spraw Zagranicznych Andriej Kortunow mówił w rozmowie z agencją Ria Novosti, że możliwe jest też zastosowanie "pewnych unijnych reguł energetycznych", w wyniku których Gazprom będzie miał prawo do wypełnienia tego gazociągu tylko w 50 proc., a kolejne 50 proc. miałoby być zarezerwowane dla potencjalnych alternatywnych dostawców.
Swoiste sankcje na Nord Stream 2 są tym bardziej prawdopodobne, że w przyszłym roku Angela Merkel odejdzie z polityki, a władzę w Niemczech mogą zdobyć Zieloni – negatywnie nastawieni do uzależniania się od paliw kopalnych, w szczególności zaś rosyjskiego gazu.