O sprawie pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Od 1 lipca pracownicy jednostek organizacyjnych pomocy społecznej otrzymują specjalny dodatek motywacyjny w wysokości 1000 zł brutto miesięcznie, finansowany z budżetu państwa. Program, który wprowadził to świadczenie, od początku wzbudzał kontrowersje, gdyż nie wszyscy zatrudnieni w instytucjach pomocy społecznej zostali nim objęci.
Nowe wątpliwości pojawiły się po tym, jak Małopolski Urząd Wojewódzki (MUW) rozesłał do samorządów pismo z interpretacją zapisów uchwały rządowej. Według MUW, jeśli pracownik w ramach jednego etatu wykonuje zadania wykraczające poza ustawę o pomocy społecznej, wysokość dodatku powinna być proporcjonalna do czasu poświęcanego na zadania z zakresu pomocy społecznej. A to może oznaczać zmniejszenie świadczenia dla części pracowników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksperci krytykują stanowisko urzędu
Dr Piotr Piskozub, radca prawny cytowany przez "DGP", uważa, że pogląd wyrażony przez MUW jest sprzeczny z zapisami uchwały rządu. Jak twierdzi, program przewiduje zmniejszenie kwoty dodatku tylko w przypadku niepełnego wymiaru czasu pracy lub czasowej niezdolności do pracy.
Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, podkreśla, że żaden przepis nie uzależnia przyznania pełnej kwoty dodatku od proporcji wykonywanych zadań. Organizacja podjęła interwencję w tej sprawie w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz wysłała pismo do wojewody małopolskiego.
1000 zł dodatku. Nie dla wszystkich
"Dodatki motywacyjne w wysokości 1000 zł miesięcznie pozwolą docenić trud pracowników socjalnych oraz zmniejszyć ryzyko odpływu wykwalifikowanej kadry do innych sektorów" - argumentował resort rodziny wprowadzając nowe świadczenie. Według założeń ustawy łączna kwota środków przeznaczona dla tej grupy osób wynosi w całym okresie realizacji programu ok. 6,7 mld zł.
Kwestia dodatku podzieliła pracowników niemal od początku, ponieważ nie wszyscy zostali nim objęci.
- Wytyczne ministerstwa bezprawnie każą sprawdzać jaki procent zadań, które wykonuje dany pracownik, dotyczy działań z zakresu pomocy społecznej. W uchwale podjętej przez rząd nie ma w ogóle o takich wyliczeniach mowy. Tymczasem np. w małych gminach, w OPS pracownicy realizujący przyznawanie lub wypłatę określonych świadczeń wykonują pracę z zakresu różnych ustaw i wprost łączą zadania dotyczące np. świadczeń rodzinnych i pomocy społecznej - wyjaśniał w rozmowie z "DGP" Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej.