W związku ze zgłoszonymi poprawkami projekt nowelizacji tegorocznej ustawy budżetowej został skierowany ponownie do sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Poseł Henryk Kowalczyk (PiS), przedstawiając w czwartek sprawozdanie z dotychczasowych prac komisji nad tym projektem powiedział, że wiele pytań posłów dotyczyło tego, skąd wzięły się dochody w nowelizacji wyższe o prawie 80 mld zł niż w ustawie budżetowej uchwalonej na początku tego roku.
Wyjaśnił, że dodatkowe środki w budżecie pojawiły się dzięki odpowiedzialnej polityce gospodarczej rządu w okresie pandemii COVID-19, która zapobiegła wzrostowi bezrobocia. - Zachowane miejsca pracy pozwoliły na bardzo dynamiczny wzrost gospodarczy w tym roku i stąd znaczące dochody - dodał.
Kowalczyk: to dowód na znakomitą politykę gospodarczą rządu
Jak stwierdził Kowalczyk, konsekwencją zmiany budżetu jest zmiana ustawy okołobudżetowej (oba projekty procedowane są jednocześnie). Wprowadzono bowiem fundusz motywacyjny na wynagrodzenia administracji zwiększając je o 6 proc.
Kowalczyk podkreślił, że nowelizacja budżetu na 2021 rok jest dowodem na znakomitą politykę gospodarczą rządu. Według niego świadczy o tym zwiększenie dochodów o blisko 80 mld zł, z czego - jak przekonywał - 36 mld zł będzie skierowane na dodatkową stymulację gospodarki.
Polityk złożył do projektu jedną poprawkę techniczną. Poprawia ona nazwę jednego z instytutów wskazanych w przepisach.
Z szefem sejmowej komisji finansów polemizował Dariusz Rosati (KO), który podkreślił, że wyższe dochody budżetowe wcale nie wynikają z tak fantastycznej polityki gospodarczej rządu, a bardziej z nietrafionych prognoz, błędów przy tworzeniu budżetu i manipulacji. Jego zdaniem dochody budżetowe na br. zostały obniżone albo w wyniku nieudolności, albo świadomie.
Rosati dodał, że zaniżone dochody podatkowe KO ocenia na 27 mld zł. Z kolei wysoka inflacja i przez to wyższe dochody z podatku VAT dały kolejne 11 mld mld zł. Wymieniając dalej poseł wskazał, że rząd zarobił też ok. 14 mld zł sprzedając uprawnienia do emisji CO2 oraz otrzymał dodatkowe 7 mld zł z NBP. Podsumowując swoje wyliczenia podkreślił, że rząd ma o ok. 62 mld zł więcej, które wynikają bądź to z przeinaczeń, bądź jednorazowych zdarzeń.
Polityk KO zapewnił, że jego partia nie będzie głosować przeciw projektowi, ponieważ jeśli jest więcej środków, to należy je wydać dla dobra Polaków. Dlatego też złożył poprawkę zwiększającą środki na ochronę zdrowia o 10 mld zł.
Lewica: krzywe zakupy" w MON
W podobnym tonie wypowiedział się Dariusz Wieczorek z Lewicy, który zarzucił partii rządzącej uprawianie propagandy. Podobnie jak Rosati wskazał, na wysoką inflację, która zapewniła poważne dodatkowe dochody do budżetu. Pytał też, dlaczego PiS w noweli budżetu na 2021 r. planuje na obronę narodową przeznaczyć kolejne 7 mld zł. Dopytywał się, czy w tym przypadku chodzi o jakieś "krzywe zakupy".
Także Lewica złożyła poprawki do projektu, zgodnie z którymi na podwyżki dla nauczycieli miałoby trafić 2 mld zł, a dla służb medycznych - ponad 5 mld zł. Inna poprawka, jak tłumaczył Adrian Zandberg, zakłada 12 proc. podwyżki dla budżetówki.
Czesław Siekierski (Koalicja Polska) złożył w imieniu klubu poprawkę powiększającą deficyt o 7 mld zł i przenoszącą 3 mld zł z obrony narodowej. Pozyskane w ten sposób 10 mld zł miałyby być przeznaczone na oddłużenie szpitali powiatowych.
Z kolei Mirosław Suchoń (Polska 2050) przygotował poprawki zakładające przesunięcie z obrony narodowej 3 mld zł na ochronę zdrowia oraz przeznaczające 16 mln zł zamiast na Fundusz Kościelny - dla Rzecznika Praw Obywatelskich.
Wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa odnosząc się do pytań posłów ws. zwiększenia budżetu na obronność zwrócił uwagę, że obecnie jesteśmy świadkami pogarszającej się sytuacji w najbliższym otoczeniu Polski.
"Niemal wszystkie państwa NATO podnoszą wydatki na obronność. W naszym regionie państwa podwyższają budżety obronne o kilkadziesiąt procent rok do roku, a w polskim parlamencie, polska opozycja podważa zasadność tych wydatków" - mówił.
"Bez bezpieczeństwa, w które trzeba inwestować nieustannie i niestety ponosić na to nakłady finansowe, nie będzie ani tego parlamentu, ani szpitali, ani samorządów, ani kolei, bo nie będzie państwa polskiego, suwerenności" - podsumował wiceminister.
42 mld zł deficytu
W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy budżetowej na 2021 r. oraz rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2021.
W przyjętym przez rząd projekcie nowelizacji ustawy budżetowej na 2021 r. założono, że inflacja ma wynieść 4,3 proc., a PKB wzrośnie o 4,9 proc. W stosunku do pierwotnej ustawy dochody zwiększono o ok. 78 mld zł, wydatki o ok. 37 mld zł, a deficyt został zredukowany o ok. 42 mld zł.
Zgodnie z zaakceptowaną przez rząd propozycją tegoroczne wydatki budżetu mają wynieść 523,37 mld zł (pierwotnie miały wynieść 486,78 mld zł), a dochody 482,98 mld zł (pierwotnie 404,48 mld zł). Deficyt budżetowy w roku 2021 ma wynieść 40,38 mld zł (pierwotnie miał on wynieść 82,3 mld zł).