"DGP" zwraca uwagę na wycofanie rządowego programu dystrybucji węgla przez samorządy. W obliczu kryzysu energetycznego gminy kupowały surowiec po 1500 zł za tonę od konkretnych spółek węglowych, by później sprzedawać go mieszkańcom za maksymalnie 2000 zł za tonę. Miało to uchronić Polaków przed brakiem opału na zimę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niesprzedany węgiel zalega w gminach
Do końca lipca gminy mogły sprzedawać zalegający węgiel na bardziej elastycznych zasadach, m.in. bez limitu i ograniczeń terytorialnych. Obecnie nie wiadomo, czy i na jakich zasadach gminny węgiel będzie sprzedawany. A problem narasta - góry węgla zalegają na gminnych placach. Na zakup surowca brakuje chętnych.
Aby ustalić ilość zalegającego węgla, Związek Miast Polskich rozesłał ankietę wśród zrzeszonych jednostek. Odpowiedzi przyszły z 221 miast. W 138 z nich znajduje się łącznie 10 614 ton niesprzedanego węgla, czyli - jak zauważa "DGP" - średnio po 77 ton na miasto.
"Gminy chciałyby się pozbyć surowca możliwie szybko, bo generuje on koszty (konieczność utrzymania składu, opłacenie pracownika czy ochrony), a z czasem (zwłaszcza na niezadaszonych placach) traci on na wartości energetycznej" - wskazuje dziennik.
Sytuacja budzi niepokój i irytację samorządowców. "Gminy, moralnie przymuszone do udziału w tej nonsensownej operacji, nie dostały jednak węgla w prezencie, tylko kupiły go za samorządowe pieniądze" - podaje ZMP.
MAP bagatelizuje problem
Rozmówca "DGP" z Ministerstwa Aktywów Państwowych przekonuje, że problem urósł do nieadekwatnego rozmiaru. - Temat jest nam znany. Ilości tego zalegającego węgla są absolutnie śladowe, a jeśli samorządowcy nie chcą go spożytkować sami, to mają w umowach ze spółkami odpowiednie zapisy, po które powinni sięgnąć. Spółki będą zabierać od nich ten węgiel - twierdzi.
Już od kilku miesięcy możemy dogadywać się ze spółkami i dokonywać korekt faktur zakupowych na faktury poza programem sprzedaży węgla po preferencyjnej cenie, by móc sprzedać ten węgiel, komu chcemy, a nie tylko ludziom objętym programem. Niestety odzew ze strony klientów jest śladowy - twierdzi z kolei Marek Wójcik z ZMP.
Jego zdaniem na prywatnych składach można kupić tonę węgla nawet za ok. 1100 zł, stąd niższe zainteresowanie węglem od gmin.
Samorządowcy proponują stronie rządowej dwa rozwiązania. "Pierwsze zakłada, że sprzedawca odbierze od gminy węgiel za 1500 zł za tonę plus koszty logistyczne, jakie gmina poniosła. Drugie rozwiązanie to program sprzedaży po cenie rynkowej i wyrównanie dla gmin przez wojewodę. Czyli jeśli gmina poniosła koszty 1700 zł za tonę (cena zakupu 1500 zł plus 200 zł kosztów logistycznych), a sprzeda np. za 1100 zł, to budżet państwa zwróci jej 600 zł" - pisze "DGP".
Według informacji dziennika, jeszcze w tym tygodniu ma dojść do spotkania włodarzy gmin z przedstawicielami MAP.