Prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział w czwartkowym orędziu, że w obliczu eskalacji wojny w Ukrainie przez Rosję, a zarazem zwrotu w stanowisku USA w tej sprawie, Paryż będzie skłonny rozszerzyć tzw. parasol nuklearny w Europie na inne państwa.
Francja widzi potrzebę odstraszania nuklearnego
- Jeśli kraj może bezkarnie najeżdżać na swojego sąsiada w Europie, to nikt nie może być niczego pewien - powiedział Macron. Zaznaczył, że "zagrożone jest także bezpieczeństwo Francji". Wobec - jak mówił - planu Kremla na wydawanie do 40 proc. na zbrojenia i mobilizacji kolejnych żołnierzy, zdecydował o otwarciu "strategicznej debaty" na temat ochrony sojuszników europejskich poprzez francuskie odstraszanie nuklearne. Zastrzegł, że decyzje dotyczące broni nuklearnej pozostaną wyłącznie w gestii Francji.
Artur Kacprzyk, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ds. odstraszania nuklearnego, przypomina w rozmowie z money.pl, że Polska jako członek NATO jest objęta ochroną ze strony USA i Wielkiej Brytanii. - Z Francją sytuacja jest inna, ona nie deklaruje wprost obrony swoich sojuszników - podkreśla. Dostrzega jednak zmianę, którą zasygnalizował w czwartek Macron.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Francja najwyraźniej widzi potrzebę wzmocnienia odstraszania nuklearnego w Europie już teraz, a także przygotowania się na ewentualność wyjścia USA z NATO. To, że prezydent Macron powiedział wprost o dialogu na temat wykorzystania jej broni jądrowej do ochrony sojuszników, a nie uciekał się do zawoalowanych stwierdzeń, sugeruje, że Francja jest gotowa zrobić więcej na tym kierunku niż kiedyś - mówi w rozmowie z money.pl Kacprzyk.
Analityk podkreśla, że czym innym jest złożenie deklaracji o rozciągnięciu tzw. parasola nuklearnego, a czym innym działania na rzecz jej uwiarygodnienia, np. poprzez rozmieszczanie broni jądrowej na terytorium sojuszników.
- Wariant z francuską bronią jądrową w Polsce obecnie nie jest realny, to byłby dla Francji zbyt rewolucyjny krok. Co innego, gdyby Amerykanie wystąpili z NATO lub wycofali z Europy broń jądrową albo inne wojska. Gdyby Francuzi musieli już nie tylko uzupełniać, a zastępować USA w nuklearnym odstraszaniu w Europie, prawdopodobnie byliby bardziej skłonni do dalej idących działań - ocenia Kacprzyk.
I zaznacza, że w tym momencie "Francuzi zapraszają sojuszników do rozmowy". - Spraw, które mogą rzutować na to, ile Francja zrobi, żeby rozwinąć nuklearny parasol, może być kilka. Od dalszych kroków USA i Rosji, po to, jak bardzo sojusznicy będą skłonni współpracować z Francją w budowie "obronności europejskiej". Czy to przez zakupy francuskiego uzbrojenia, zmiany w UE, czy np. uczestnictwo w misji pokojowej na Ukrainie. Jeśli chodzi o konkretne formy współpracy w zakresie nuklearnego odstraszania, sądzę, że w bliższej przyszłości wyobrażalne są działania takie jak obecność w bazach w Polsce lub na naszym niebie samolotów mogących przenosić broń jądrową, czy wspólne ćwiczenia z nimi - mówi ekspert PISM.
W serii wpisów w serwisie X Kacprzyk zaznaczył, że już od czasów prezydenta de Gaulle'a Francuzi wskazywali, że ich arsenał nuklearny może w razie potrzeby bronić nie tylko Francji. Były to jednak realia zimnowojenne - użycie bomby miało być przygotowywane do zatrzymania spodziewanej radzieckiej inwazji w Niemczech i Beneluksie.
Skąd zwrot w wykonaniu Macrona? "Po pierwsze w wyniku obaw o wiarygodność sojuszniczą i przyszłość zaangażowania USA w Europie. Macron wspominał m. in. o zawieszeniu wsparcia wojskowego USA dla Ukrainy, cłach Trumpa na UE, czy rozmowach amerykańsko-rosyjskich bez Europy. Nie należy jednak interpretować wypowiedzi Macrona jako chęć zastąpienia USA przez Francję jako głównego 'odstraszającego' w Europie. Macron mówił, że chce współpracy z USA, ale i że trzeba przygotować się na wypadek ich odejścia od Europy" - pisze w kolejnych wpisach analityk.
Zaznacza, że tak długo, jak USA są w NATO i są zaangażowane w odstraszanie nuklearne w Europie, jest mało realne, żeby Francja zgodziła się rozmieścić broń nuklearną u sojuszników.
W 2015 roku Francja posiadała w uzbrojeniu około 300 głowic jądrowych i pozostawała drugą potęgą jądrową w NATO. Francuski atomowy arsenał składa się z floty atomowych okrętów podwodnych oraz stale rozwijanych samolotów. Wobec braku komponentu lądowego Francja nie ma więc tzw. triady atomowej (bomby odpalane z lądu, wody i powietrza).