- Unia Europejska to 27 kompletnie różnych państw członkowskich, z których każde chce niezależności na wielu polach. Dlatego nie wierzę w to - powiedział money.pl Umberto De Pretto, gdy zapytaliśmy go o planowany zakaz sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi od 2035 r. Rozmawialiśmy na krótko przed tym, jak Niemcy zagroziły wetem, jeśli pakiet klimatyczny Fit for 55 oprócz aut elektrycznych i wodorowych nie obejmie również tych zasilanych paliwami syntetycznymi.
Przypomnijmy, że w myśl proponowanego zakazu, po 2035 r. spalinowe samochody nadal będą mogły jeździć po drogach i być sprzedawane na rynku wtórnym. Dealerzy będą mogli sprzedawać jednak wyłącznie samochody elektryczne z bateriami (BEV) i zasilane wodorowymi ogniwami paliwowymi.
Gdy w styczniu minister klimatu Anna Moskwa oceniła ten zakaz jako nierealny, dodała, że Polska jest w tej kwestii w mniejszości. Wydawało się, że na dyskusję już za późno, bo decyzja zapadła. Dziś jednak Niemcy budują swoją koalicję, a na wieść o tym głosowanie przesunięto z pierwotnie planowanego terminu 7 marca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
KE: Europa musi się obudzić i wziąć odpowiedzialność
Jeszcze w ubiegłym roku Oliver Zipse, dyrektor generalny BMW, ostrzegał, że zbyt szybkie tempo przechodzenia na elektromobilność sprawi, że z rynku znikną tanie i przystępne cenowo samochody. W podobnym tonie podczas Salonu Samochodowego w Paryżu wypowiedział się Carlos Tavares, szef Stellantisa, czyli połączonych koncernów FCA i PSA.
Dogmatyczna decyzja, która została podjęta, niesie konsekwencje społeczne, jakim nie da się sprostać - ocenił wówczas.
O pojawiające się wątpliwości i głosy sprzeciwu wobec planowanego zakazu zapytaliśmy Kristiana Schmidta, szefa dyrekcji ds. transportu i mobilności w Komisji Europejskiej. Jego zdaniem nie chodzi wyłącznie o redukcję emisji dwutlenku węgla.
To jest sposób na to, by przyspieszyć uniezależnienie się europejskiej gospodarki od paliw z Rosji. Europejski Zielony Ład powstał przed pandemią i agresją Rosji na Ukrainę. W ocenie Komisji Europejskiej wszystko, co wydarzyło się w ostatnim czasie, podkreśla znaczenie tych zmian i konieczność ich przyspieszenia - stwierdził w rozmowie z money.pl.
Zapewniał, że zdaje sobie sprawę, że to potężna transformacja, która będzie miała swoje konsekwencje na wielu polach. - Europa musi się obudzić i wziąć odpowiedzialność. Tak, będziemy musieli ponieść szeroko pojęte koszty dostosowania się. Zasadniczo nie mamy też paliw kopalnych w Europie. Ale ta zmiana jest konieczna, jeśli chcemy chronić nasze wartości i styl życia - powiedział Schmidt.
I przekonywał, że "celem Komisji Europejskiej nie jest zabrać nam samochody".
Wątpliwości wobec strategii Unii Europejskiej ma Umberto De Pretto. - Nawet jeśli Unia Europejska będzie zeroemisyjna, to co to znaczy z perspektywy całej kuli ziemskiej? Przykro mi, ale nic. I ta reszta świata będzie z taką Europą konkurować - stwierdził.
Zaznaczył, że postawienie na samochody wyłącznie elektryczne, to wprawdzie uniezależnienie się od ropy naftowej, ale za to uzależnienie od energii elektrycznej. I surowców do produkcji baterii.
Baterie dla zeroemisyjnej Unii Europejskiej i surowce do ich produkcji nie pochodzą z Europy. To o jakiej niezależności mówimy? Stąd te wszystkie moje wątpliwości wobec strategii UE. Pojazdy elektryczne powinny być jednym z rozwiązań, a nie jedynym rozwiązaniem. W to (zakaz aut spalinowych - przyp. red.) po prostu nie wierzę - podkreślił.
De Pretto: rozwój zrównoważony środowiskowo, ale i ekonomicznie
Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego (IRU) to organizacja z siedzibą w Genewie i historią sięgającą 1948 r. Uznawana jest za głos branży transportu drogowego. - Pracuję z Chińczykami, Indiami, krajami emitującymi bardzo dużo CO2 do atmosfery. I u nich też jest już zauważalny trend redukcji emisji dwutlenku węgla. Ale uzasadnienie jest inne. Chodzi o mniejsze zużycie paliw i energii, a nie o hasło "chcemy być neutralni klimatycznie". To jest realistyczne podejście. Cały ten plan musi być zrównoważony nie tylko środowiskowo, ale i ekonomicznie - dodał.
De Pretto przekonuje, że nie stoi w opozycji do wysiłków na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi. Przypomniał, że członkowie IRU już w 1996 r. podpisali kartę zrównoważonego rozwoju, a branża wyznaczyła neutralność klimatyczną jako cel na 2050 r.
Zrównoważony rozwój to zyskowność. Jeśli możesz zredukować emisje CO2, to oznacza, że obniżasz konsumpcję energii. Czyli więcej pieniędzy zostaje w twojej kieszeni. Zrównoważony rozwój naprawdę się biznesowi opłaca - stwierdził.
Całą rozmowę z Umberto De Pretto opublikujemy już w najbliższy weekend. Więcej informacji na temat nowych trendów w mobilności oraz planowanych zmian po 2035 r. można znaleźć w sekcji money.pl/mobility.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.