W niedzielę 20 listopada w Katarze rozpoczynają się mistrzostwa świata w piłce nożnej. Stolica tego państwa, Doha, przez najbliższe tygodnie będzie na ustach świata. Jednak nie tylko mundial rozpoczynający się meczem pomiędzy Katarem a Ekwadorem sprawia, że ten niewielki kraj staje się kluczowym graczem na międzynarodowej arenie. Kryzys energetyczny i rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiły, że katarski gaz stał się zasobem, o dostęp do którego rywalizują kolejne państwa.
Katar produkuje 77 mln ton gazu ziemnego rocznie. Znajduje się na trzeciej pozycji pod względem wielkości rezerw błękitnego paliwa na świecie, jest też jego największym światowym dostawcą. Od początku inwazji na Ukrainę i po przykręceniu kurka z gazem z Rosji, jego rola znacznie wzrosła. Rok 2022 należy do Dohy, która staje się centrum interesów nie tylko sportowych, ale też energetycznych i politycznych.
Dużym międzynarodowym imprezom sportowym zawsze towarzyszy pewien teatr dyplomatyczny. Dla wielu równie ważne jak wydarzenia na boisku będzie to, co dziać się będzie w lożach honorowych, na trybunach i w kuluarach, kto komu uściśnie rękę, z kim zamieni słowo. To dobre miejsce do pokazania efektów budowanych przez miesiące, a czasem lata relacji, wykuwanych podczas zwykle niełatwych negocjacji - komentuje dr hab. Robert Zajdler, ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego.
Poszczególne akty tego spektaklu rozgrywają się od miesięcy, inne toczą się od lat. Prestiżowa impreza sportowa może być ich zwieńczeniem.
- Jestem przekonany, że dojdzie do spotkania na wysokim szczeblu między Polską i Arabią Saudyjską, może nawet z prezydentem Andrzejem Dudą i Muhammadem ibn Salmanem na czele. Francuzi, Niemcy, Brytyjczycy mogą zacieśnić współpracę energetyczną z Saudyjczykami i Katarczykami. Zostanie podpisana niejedna nowa umowa polityczna - mówi money.pl Mieszko Rajkiewicz, współautor raportu "Katar, geopolityka i mistrzostwa świata" Instytutu Nowej Europy.
Jak przypomina, podczas ostatniego Euro Turcja grała w Baku i w trakcie mistrzostw doszło do spotkana prezydentów i podpisania memorandum o współpracy militarnej, a po turnieju współpracę zacieśniono.
Rozgrywka reprezentacji
Szantaż gazowy Władimira Putina, wojna w Ukrainie, sankcje gospodarcze na Rosję, a w końcu kryzys energetyczny sprawiły, że Katar stał się jednym z najbardziej pożądanych partnerów handlowych, a także jednym z czołowych graczy - zarówno politycznie, jak i gospodarczo. Tak UE, jak i USA naciskały na katarskich szejków, aby zwiększyli dostawy gazu na Stary Kontynent, unieszkodliwiając imadło Putina.
Jednak Katar, związany kontraktami w Azji, nie ma możliwości natychmiastowego przekierowania eksportu do Europy. Kraj zapowiedział zwiększenie zdolności produkcyjnych LNG o 30 proc. do końca tej dekady i podpisanie umów z europejskimi partnerami. Jednak nawet te dostawy nie mogą w pełni pokryć utraconego wolumenu pochodzącego z Rosji. Mimo to kolejne delegacje z KE i poszczególnych krajów ruszyły nad Zatokę Perską, by negocjować dostęp do błękitnego paliwa.
Europejscy politycy, jak choćby kanclerz Niemiec Olaf Scholz czy prezydent Andrzej Duda, pojechali do Dohy, Katar odwiedził także prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Z kolei emir Kataru Tamim ibn Hamad as-Sani w maju pojawił się w Berlinie.
Jak zaznacza Michał Kędzierski, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, mistrzostwa są dobrą okazją do pewnych gestów, być może ogłoszenia pewnych umów czy porozumień, których wykucie nie było łatwe.
Pojawiają się przecieki, że trudne rozmowy między Niemcami a Katarczykami są na finiszu. Być może podczas tych mistrzostw może dojść do rozstrzygnięć. Jednak toczą się one w kuluarach. To firmy dogadują kontakty. A Katar wychodzący ma przewagę negocjacyjną jest wymagającym partnerem - zaznacza Kędzierski.
Jak przypomina, w niemieckim przypadku te rozmowy między spółkami trwają co najmniej od wiosny, a więc od dłuższego czasu. Berlin bardzo zintensyfikował kontakty z Dohą. W maju uzgodniono partnerstwo energetyczne z Dohą, nie precyzując przy tym wielkości dostaw gazu. Katar chciał długoterminowych kontraktów, co kłóci się ze strategią energetyczną władz Niemiec, która daje więcej miejsca odnawialnym źródłom energii.
Impas wykorzystali Włosi, którzy mieli już ugruntowaną współpracę z Katarem i są uważani za największego importera skroplonego gazu ziemnego z tego kraju. Już w czerwcu włoska firma Eni dołączyła do przedsięwzięcia North Field East w Katarze, które jest częścią największego na świecie projektu LNG - co wytknął rządowi w Berlinie niemiecki dziennik gospodarczy Deutschen Wirtschafts Nachrichten.
Również Polska pokłada swoje nadzieje w Katarze. Nasza współpraca z Dohą ma solidne podstawy w umowach zawartych sprzed kilku lat. Z krajem tym wiąże nas długoterminowa umowa na import skroplonego gazu ziemnego. Pierwsza komercyjna dostawa LNG dotarła do gazoportu w Świnoujściu w połowie 2016 roku. Mimo to w grudniu ubiegłego roku prezydent Duda poleciał do Kataru i prowadził rozmowy o zwiększeniu dostaw, cenach oraz zaangażowaniu katarskich firm w transformację energetyczną Polski.
Polska po renegocjacji umowy ma zakontraktowane dwa miliony ton LNG rocznie do 2034 roku. Katarski gaz kupujemy za cenę indeksowaną do ceny ropy naftowej, co w kontekście zawirowań na rynkach jest dla nas korzystne. Katarski gaz ma największy udział w dostawach do naszego gazoportu - w 2021 roku na 130 ładunków aż 85 pochodziło właśnie z tego kraju, a maju 2022 PGNiG odbierało setną dostawę znad Zatoki. Drugim w kolejności dostawcą do Polski są Stany Zjednoczone z daleko niższym wolumenem.
Grać w pierwszej lidze
Katar ma wielkie ambicje, choć w regionie mocarstwem ani gospodarczym hegemonem nie jest. Jeśli spojrzeć na jego całkowite PKB, to jest od dwóch do nawet ośmiu razy niższy niż sąsiednich krajów.
Jak wskazuje raport Instytutu Nowej Europy, PKB Kataru to zaledwie 180 mld dol., podczas gdy PKB np. Iranu sięga 1426 mld dol. (blisko ośmiokrotnie więcej), Arabii Saudyjskiej 833 (ponad 4,5 raza więcej), a Izraela - 481 mld dol. (ponad 2,5 raza więcej). Gospodarczo ponad dwa razy większe są również Zjednoczone Emiraty Arabskie z PKB na poziomie 409 mld dol. Katarczyków pod tym względem wyprzedza nawet dotknięty wieloletnią wojną Irak z PKB w wysokości 209 mld dol.
Mimo to Doha, za sprawą sprawnej polityki zagranicznej, sojuszy zarówno z Zachodem, jak krajami Wschodu, a przede wszystkim z potężnymi zasobami gazu ziemnego, uchodzi za czempiona. W kraju wydobywa się również ropę i jest to drugi najważniejszy produkt eksportowy Kataru - pod tym względem kraj ten zajmuje 16. pozycję na świecie. Głównymi odbiorcami tego surowca są Japonia, Singapur, Korea Południowa, Chiny, Indie i Stany Zjednoczone.
To gaz ziemny, wysyłany w świat pod postacią LNG, daje Katarowi miejsce wśród trzech gazowych gigantów (za Rosją i Iranem pod względem rezerw). Gigantyczny terminal gazowy ulokowany jest w Ras Laffan Port w połowie Zatoki Perskiej. Według danych Instytutu Nowej Europy obsługuje on około tysiąca statków rocznie, tłocząc około 10 mln ton gazu.
Ponad dwie trzecie katarskiego eksportu gazu trafia do Azji, gdzie głównymi klientami są Indie, Japonia, Chiny, Pakistan i Korea Południowa. Na Zachodzie natomiast odbiorcami są Stany Zjednoczone oraz większość państw Europy.
Katar wciąż jednak nie powiedział ostatniego słowa. Obecny kryzys energetyczny jest dla tego kraju potężną szansą. Jak wskazuje Bloomberg, choć wzmocnił on też innych producentów ropy z Bliskiego Wschodu, takich jak Arabia Saudyjska i Kuwejt, to jednak Katar jest głównym zwycięzcą obecnej sytuacji, zarówno pod kątem finansowym, jak i geopolitycznym. Szacuje się, że eksport katarskich surowców w tym roku powinien osiągnąć wartość 100 mld dolarów - po raz pierwszy od 2014 roku.
Na tym gazowym meczu Doha gra zdecydowanie ofensywnie, co potwierdzają kolejne inwestycje w infrastrukturę. Taką jest choćby wspomniany już projekt North Field East, który ma stać się trampoliną wybijającą wydobycie gazu ziemnego z obecnych 77 mln ton rocznie do poziomu 110 mln do 2024 roku i 126 mln do 2027 roku.
Katar bowiem pracuje też nad stworzeniem kompleksu petrochemicznego, który ma być największy na Bliskim Wschodzie. Jak przypomina Instytut Nowej Europy, chodzi o umowę pomiędzy Qatar Petroleum a amerykańskim Chevron Phillips Chemical Company mającej 30 proc. udziałów w tym przedsięwzięciu.
Jak wskazywał "Financial Times", na dodatkowych przychodach z ropy i gazy urosną narodowego fundusze inwestycyjne tych państw, które już dzisiaj są jednymi z największych na świecie.
Katarczycy wykorzystują swoją szansę. Będą dążyć do długoterminowych umów być może poszerzonych o dodatkowe inwestycje, udziały w rynku. Ich atutem jest gaz i wynikające z jego sprzedaży gigantyczne zyski, ale już zapewne od dłuższego czasu myślą o dywersyfikacji, która zapewni długoterminowy dobrobyt temu państwu, zwłaszcza gdy zabraknie już węglowodorów lub ich wydobycie nie będzie atrakcyjne z uwagi na globalne odchodzenie do paliw kopalnych. Stąd też kolejne inwestycje we współpracę z innymi podmiotami, zwłaszcza z państw wysokorozwiniętych i globalnymi graczami na różnych rynkach, w nieruchomości czy też infrastrukturę.
Katarczycy zadbali o udziały w takich gigantach, jak Volkswagen czy Tiffany&Co. Za sprawą Qatar Investment Authority mają udziały między innymi w Barclays Bank, Credit Suisse, Harrodsie czy Porsche. Jak pisaliśmy w money.pl, Katar jest także jednym z największych właścicieli nieruchomości w prestiżowych lokalizacjach na całym świecie. W Londynie szejkowie posiadają The Shard, najwyższy wieżowiec w Europie Zachodniej, a także sporą część kompleksu biurowego Canary Wharf. W Nowym Jorku katarski fundusz zainwestował w trust, do którego należy Empire State Building. Katar został także udziałowcem brytyjskiego National Grid, który zarządza siecią gazociągów na Wyspach, a także konsorcjum Rosnieftu.
Bez wybić na aut
Nie tylko potencjał surowcowy Kataru jest dla Europy ważny. Chodzi również o niezawodność i bezpieczeństwo dostaw. Katar za sprawą swojej polityki uważany jest za jednego ze stronników Zachodu wśród krajów arabskich. Do tej pory dostawy z tego kierunku docierały bez problemów, pomimo zawirowań politycznych w regionie.
Jeden z najpoważniejszych kryzysów miał miejsce w 2017 roku, kiedy to piątego czerwca Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Bahrajn zerwały stosunki z Katarem. Po tej informacji podobne kroki podjął również Jemen, Libia oraz Malediwy, doprowadzając do blokady Kataru. Zablokowane zostały połączenia lotnicze, morskie i lądowe z emiratem. Oficjalnym powodem były oskarżenia o wspieranie terroryzmu (wsparcie dla ruchów wyzwoleńczych w czasie tzw. arabskiej wiosny), a nieoficjalnie - dobre relacje Dohy z Iranem i Turcją.
Nawet wówczas poprzez handel na morzu Katar dotrzymywał umów - przy wsparciu Turcji i Iranu. Z kolei za sprawą dyplomacji USA i Kuwejtu bojkot Kataru zakończył się w 2021 roku.
Dla dostaw kluczowe są dwie cieśniny, przez które Katar transportuje swoje surowce energetyczne - zauważa Instytut Nowej Europy. Kontrolowana przez Iran (i grożący jej blokadą) Cieśnina Ormuz, przez którą każdego dnia przechodzi 90 proc. eksportu ropy z Półwyspu Arabskiego, odpowiadające za jedną piątą światowego zapotrzebowania. Drugą jest nieraz znajdująca się pod ogniem prowadzonym z terytorium Jemenu cieśnina Bab al-Mandab. To drugi ważny węzeł handlu morskiego między Europą a Azją.
Karat dowiódł jednak, że potrafi skutecznie przeciwdziałać zagrożeniom i nawet w krytycznych momentach pozostać wiarygodnym dostawcą i partnerem handlowym. Mundial ma ugruntować ten wizerunek i wzmocnić pozycję tego kraju na arenie międzynarodowej.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl