Od środy 2 września do 15 września nie polecimy bezpośrednio do Polski m.in. z Hiszpanii, Malty, do Czarnogóry czy Albanii. Z pewnymi wyjątkami. Zgodę na taki lot może wydać na przykład prezes Rady Ministrów.
Ale nie znaczy to, że nie da się z tych krajów przylecieć do Polski. Zakaz dotyczy jedynie lotów bezpośrednich, wyjęte są spod niego wcześniej wyczarterowane samoloty biur podróży. Teoretycznie więc - jeśli biuro podróży zarezerwowało czartery jeszcze w sierpniu - nic się dla turystów nie zmienia. Mogą polecieć na wakacje i z nich wrócić. Tym bardziej że rozporządzenie dotyczy przylotów, a nie wylotów.
Nowe przepisy nie podobają się za to małym touroperatorom, którzy wykupują swoim klientowm bilety w tanich liniach lotniczych.
Ministerstwo Infrastruktury, które stoi za rozporządzeniem, tłumaczy, że wyłączenie czarterów z zakazu lotów nastąpiło na wniosek minister rozwoju - Jadwigi Emilewicz.
Jak wyjaśnia rzecznik prasowy ministerstwa infrastruktury Szymon Huptyś, celem wprowadzonych zmian było umożliwienie powrotu do Polski osobom biorącym udział w imprezach turystycznych i przebywającym na terytorium państw, które zostaną objęte zakazami w ruchu lotniczym.
Zakaz nie dotyczy też powrotów z przesiadkami.
Jak informuje biuro prasowe Ministerstwa Spraw Zagranicznych, rząd rekomenduje obywatelom powstrzymanie się od lotu do kraju, gdzie nastąpił wzrost zakażeń, ale nie może nikomu zabronić podroży tam.