Jest grupa osób, dla której koronakryzys już dawno się skończył, a być może ani przez chwilę nie był przez nią przesadnie odczuwalny. Ci szczęśliwcy to m.in. Jeff Bezos, Mark Zuckerberg, Bill Gates, Warren Buffet, Larry Page i inni. Łącznie 1000 osób, których majątki – trudne do wyobrażenia dla przeciętnych ludzi – nie tylko nie zmalały, ale w wielu przypadku się pomnożyły.
"Podczas gdy 1000 najbogatszych osób odzyskało swoje straty w koronakryzysie w ciągu zaledwie dziewięciu miesięcy, najbiedniejszym przezwyciężenie ekonomicznych konsekwencji pandemii zajmie dekadę” – czytamy w najnowszym raporcie organizacji Oxfam, prezentowanym co roku przed Forum Ekonomicznym w Davos.
Jak czytamy dalej, majątek "pierwszej dziesiątki" urósł pomiędzy lutym 2019 roku a grudniem 2020 roku o ponad pół biliona dolarów - do 1,12 biliona dolarów. "Taki wzrost byłby więcej niż wystarczający, aby zaszczepić wszystkich ludzi na świecie przeciwko COVID-19" – twierdzi Oxfam. Wyjaśniono też, że sam Jeff Bezos zarobił tak dużo, że mógłby lekką ręką wypłacić wszystkim swoim pracownikom po premii w wysokości ponad 100 tys. dolarów, a i tak… byłby wciąż zamożny.
Co więcej, światowi krezusi przez kilka miesięcy wzbogacili się o tyle, ile wynoszą 5-letnie dochody polskiego budżetu. Co roku do wspólnej kasy naszego państwa wpływa z różnych źródeł około 400 mld zł.
Trzeba jednak doprecyzować, że owe gigantyczne majątki, o których pisze Oxfam, to nie jest realna gotówka, ale szacunkowa wycena posiadanych aktywów, np. pakietu akcji, który jest w posiadaniu danego przedsiębiorcy. Jeśli dana firma prosperuje, to inwestorzy są skłonni więcej płacić za pojedynczy walor, a więc z automatu rośnie wspomniany majątek.
Używanie porównań w odniesieniu do majętności takich osób, jak Zuckerberg czy Gates może wydać się kontrowersyjne, ale ma ważny cel. Chodzi o to, aby pokazać, że pandemia koronawirusa pogłębiła już istniejące różnice społeczne. Co charakterystyczne, ten wzrost dysproporcji pojawił się równocześnie w niemal wszystkich krajach, zarówno uprzemysłowionych, jak i wschodzących, rozwijających się.
Nie brakuje również opinii, że w przypadku najuboższych krajów miesiące pandemiczne zniweczyły dekady starań o przezwyciężenie biedy, cofając je niejako "w rozwoju". Można więc powiedzieć, że ludzkość, która przeszła koronawirusa, napotkała teraz inny rodzaj infekcji – wirusa biedy.
- Czy to samo dzieje się w Polsce? Wprawdzie dokładnych danych nie ma, ale widać, że coraz więcej Polaków ma poważne problemy finansowe. Jako społeczeństwo często nie oszczędzamy na przyszłość. Problem ten dotyka w szczególności osób świadczących usługi na podstawie umów cywilnoprawnych, a także osób samozatrudnionych. Wiele z nich miało tylko minimalne rezerwy, które o ile pomogły wiosną, to obecnie już są niewystarczające – komentuje dla money.pl Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.
- Myślę, że pełne otwarcie gospodarki powoli zacznie poprawiać sytuację finansową Polaków. Ale im dłużej będziemy trwali w chaosie i niewiedzy, kiedy i na jakich zasadach będą otwierane kolejne branże, tym więcej osób będzie pozostawało bez środków do życia, a różnice pomiędzy bogatymi i biednymi będą się zwiększać – dodaje.
Ekonomiści z całego świata, z którymi rozmawiali badacze z organizacji Oxfam, spodziewają się w swoich krajach wzrostu lub gwałtownego wzrostu nierówności w dochodach. Według analiz Międzynarodowej Organizacji Pracy pandemia "zainfekowała" 6,7 proc. globalnych roboczo-godzin, co przekłada się na kryzys zatrudnienia dla 195 mln pracowników.
"W sytuacji, gdy ponad 80 procent z 3,3 miliarda pracowników na świecie jest obecnie dotkniętych całkowitym lub częściowym zamknięciem miejsc pracy, dopóki pandemia ostatecznie nie minie, obecne perspektywy dla pracy i zatrudnienia są w najlepszym wypadku ponure" – podsumowano w magazynie financierworldwide.com.
Również prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie napawają optymizmem. Specjaliści z tej instytucji wskazują, że pandemia COVID-19 wpędzi w ubóstwo ok. 20 mln osób na świecie.
Remedium na kryzys finansowy? Część ekonomistów widzi szansę na przezwyciężenie problemów w pogłębionej cyfryzacji społeczeństwa, inni oczekują większego wsparcia dla najuboższych np. w formie bezwarunkowego dochodu podstawowego. Piłka leży też po stronie tych "nieszczęsnych" krezusów.
Fundacja Billa Gatesa i jego żony, Melindy przekazała na walkę ze skutkami pandemii 1,75 mld dolarów. Szczodrością wykazała się była żona Jeffa Bezosa - MacKenzie Scott - która wsparła organizacje walczące z głodem kwotą 4 mld dolarów. Samego Bezosa było stać "tylko" na 100 mln dolarów.