Za uchwaleniem ustawy głosowało 234 posłów, 173 było przeciw, 35 wstrzymało się od głosu. Wcześniej Sejm nie zgodził się na odrzucenie ustawy w całości.
Wcześniej posłowie przegłosowali kilka poprawek. Zgodzili się m.in. na to, by kandydata do Rady Odbudowy - do której zadań należy opiniowanie projektu budowlanego - zgłaszał m.in. marszałek Sejmu.
Jak szacuje "Gazeta Wyborcza", odbudowa pałacu Saskiego może pochłonąć 1,5 mld złotych.
Odbudową obiektu zajmie się nowo powołana spółka celowa. Jak zwraca uwagę poseł KO Michał Szczerba, pensje zarządu spółki ustalono na 28 tys. złotych.
"To klasyczny skok na kasę" - pisze poseł.
Politycy opozycji zwracali uwagę na fakt, że wskazanie w specustawie spółki celowej jako inwestora to obejście przepisów o zamówieniach publicznych.
Pałac Saski zajmował przed wojną centralną część zachodniej pierzei pl. Piłsudskiego. Po powstaniu warszawskim Niemcy wysadzili ją w powietrze. Z całej zabudowy pozostał tylko fragment arkad Pałacu Saskiego z Grobem Nieznanego Żołnierza.
Zgodnie z treścią specustawy, grób ma pozostać nienaruszony. Sam pałac ma zostać odbudowany w kształcie, jaki miał 31 sierpnia 1939 roku.
Już wielokrotnie plany jego odbudowy pojawiały się w rządowych koncepcjach wielu opcji politycznych.
Pod koniec lat 90. ówczesny wojewoda Maciej Gielecki (ZChN) chciał odbudowy Pałacu, ale jedynie z rurek i brezentu. W środku miała być wystawa. Nieco później prawdziwa odbudowę zapowiedziały władze Warszawy. Nic jednak z tego nie wyszło.
Później pomysł wracał już w XXI wieku. Kolejne władze samorządowe i centralne rozważały jego powrót. Program zainicjował również Lech Kaczyński w swojej kampanii wyborczej. Jednak i tym razem na planach się skończyło.
Po ok. dekadzie ciszy wokół odbudowy temat wrócił w 2018 r. Wtedy prezydent Duda ogłosił, że w stulecie niepodległości rozpocznie się wreszcie inwestycja.