Rząd przyjął projekt ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości mają umożliwić zdecydowaną walkę z nieuczciwymi firmami, które oszukują zwyczajnych Polaków, a także narażają na straty polskie państwo.
Największą nowością jest wprowadzenie zasady, że prokurator nie będzie musiał czekać na zakończenie procesu osoby fizycznej, a nawet wskazywać konkretnej osoby, która ma być winna przestępstwa.
Nowe prawo jest realizacją koncepcji "winy anonimowej". Według resortu sprawiedliwości dotychczasowe przepisy miały znikomą skuteczność, a maksymalna zasądzona kara to 12 tys. zł. Nowa ustawa przewiduje kary od 30 tys. do 30 mln zł niezależnie od osiągniętego przez firmę przychodu.
- Wprowadzamy nowoczesne narzędzie do skutecznej walki z przestępstwami, które są popełniane w interesie wielkich firm i podmiotów prawnych. Ustawa jest bardzo potrzebna, bo dotychczasowe rozwiązania prawne nie zdały egzaminu - powiedział na konferencji prasowej minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Do wytoczenia sprawy spółce wystarczy prokuratorskie ustalenie, że doszło w niej do popełnienia przestępstwa. Resort podkreśla, że nie będzie już wymogu wcześniejszego prawomocnego skazania przedstawiciela spółki, która złamała prawo, co w przeszłości blokowało egzekwowanie prawa.
Kara pieniężna nie będzie zależna od osiągniętego przez firmę przychodu. Dzięki temu będzie możliwe karanie podmiotów, które mają majątek, a nie wykazują przychodów. Wysokość kar ma wynosić od 30 tysięcy do 30 mln zł. Zostanie jednak wprowadzona możliwość umorzenia postępowania, jeżeli nawet najniższa z możliwych kar byłaby zbyt surowa za pojedyncze przewinienie.
- Chodzi o to, by polskie prawo było skuteczne w odpowiedzi na nadużycia, które mogą dopuszczać się wielkie firmy z żądzy zysku - wyjaśnił. Jako przykład podał działania koncernów farmaceutycznych, które poprzez tworzenie funduszy korupcyjnych wpływają na to, jakie leki są refundowane. Resort Zbigniewa Ziobry chce także walczyć z firmami, których ofiarami bywają np. starsze osoby wprowadzane w błąd co do właściwości produktów, które kupują.
Ministerstwo wskazuje, że nowe przepisy są w szczególności wymierzone w takie firmy, które:
- przez niedbalstwo spowodowały skażenie środowiska (jak zrzucenie ścieków do Motławy) czy wypadek,
- ukrywają usterki swoich produktów,
- świadomie oszukują klientów, sprzedając np. rzekomo uzdrawiające preparaty czy „lecznicze” materace,
- dopuszczają się korupcji.
Jak zapewnił wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który nadzorował prace nad projektem, ustawa "absolutnie nie jest wymierzona w biznes". - Wręcz przeciwnie: została stworzona dla osób chcących inwestować i rozwijać działalność. Biznesowi sprzyja bowiem uczciwy klimat prawny - podkreślił.
Diametralnie inaczej tę kwestię widzą prawnicy, eksperci podatkowi oraz organizacje biznesowe.
- Część uwag krytycznych do projektu nowej ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, zgłaszanych zarówno przez przedstawicieli biznesu, jak i podmioty publiczne, w tym Sąd Najwyższy, została przez resort sprawiedliwości uwzględniona, ale wciąż mamy do czynienia z przepisami, które mogą stanowić bardzo duże zagrożenie dla firm - wskazuje w rozmowie z money.pl dr Katarzyna Witkowska-Moździerz, adwokat z Crido Legal.
- Trzeba przyznać, że resort właściwie rozpoznaje problem małej skuteczności dotychczasowych przepisów, ale środki, które proponuje, mogą okazać się bardzo niebezpieczne dla przedsiębiorstw - ocenia.
Skutki mogą być trudne do odwrócenia
Dr Witkowska-Moździerz wskazuje, że wprawdzie wprowadzono konieczność uzyskania przez prokuraturę zgody sądu na zastosowanie zarządu przymusowego czy innego z wielu możliwych środków zapobiegawczych, od zakazu reklamy po zakaz ubiegania się o zamówienia publiczne, ale podkreśla że gwarancja ta nie jest doskonała.
- Praktyka, chociażby w zakresie stosowania tymczasowego aresztowania, wskazuje, że sądy stosunkowo często przychylają się do wniosków prokuratur, dlatego trudno tutaj mówić o całkowitym zażegnaniu ryzyka niesłusznego zastosowania środków zapobiegawczych - wskazuje ekspertka.
- Istnieje obawa, że w przypadku bezpodstawnego posądzenia firmy o działanie niezgodne z prawem, już zastosowanie środków zapobiegawczych w toku postępowania przygotowawczego może doprowadzić ją do kłopotów finansowych, których skutki mogą być trudne do odwrócenia nawet w przypadku późniejszego oczyszczenia jej z zarzutów - ostrzega.
Katarzyna Witkowska-Moździerz zwraca też uwagę, że projekt zawiera także szereg nieostrych przepisów, które stwarzają ryzyko uznaniowego stosowania ich w praktyce. Taki problem pojawia się chociażby w przypadku wystąpienia przesłanki interesu społecznego, uzasadniającej - poza podejrzeniem popełnienia przestępstwa - wszczęcie postępowania przeciwko spółce.
- Niewątpliwie oddzielenie odpowiedzialności spółki od odpowiedzialności karnej jej reprezentantów spowoduje konieczność wprowadzenia bardziej rygorystycznych procedur rekrutacyjnych na stanowiska kierownicze, a zarazem wywoła potrzebę uszczelnienia nadzoru nad organami zarządzającymi - stwierdza ekspertka. - W praktyce jednak całkowite zabezpieczenie firmy przed zastosowaniem przepisów projektowanej ustawy może okazać się bardzo trudne - ocenia mec. Witkowska-Moździerz.
Poważne zastrzeżenia do pomysłów Ministerstwa Sprawiedliwości ma także Business Centre Club, które wskazuje, że projekt zawiera niebezpieczne dla uczciwych przedsiębiorców rozwiązania - przede wszystkim przewiduje odpowiedzialność spółki, nie zawężając jej do czynów umyślnych.
BCC uważa, że ustawa nie powinna obejmować spółek, które w wyniku nieumyślnego działania naruszyły reguły, a to naruszenie jest jedynie incydentem w ich uczciwej działalności.
Organizacja uważa, że w kręgu zainteresowania wymiaru sprawiedliwości powinny być jedynie te podmioty zbiorowe, które zostały utworzone, czy też celowo użyte przez sprawców do popełnienia przestępstwa co najmniej za zgodą lub wiedzą właścicieli, wspólników, udziałowców lub akcjonariuszy podmiotu zbiorowego.
Dalszy spadek zaufania przedsiębiorców do państwa
Adw. Radosław Płonka, ekspert prawny BCC, wskazuje na liczne pułapki, które w ustawie czyhają na uczciwie działającą firmę. - Spółka odpowie za czyn zabroniony popełniony przez swojego pracownika, a nawet podwykonawcę, jeśli chociażby pośrednio osiągnie z ich czynu korzyść majątkową np. otrzyma zapłatę za wykonaną usługę - wskazuje prawnik. Warunkiem odpowiedzialności spółki będzie brak należytej staranności w wyborze pracownika czy podwykonawcy lub w nadzorze nad nimi.
- Przedsiębiorca nie jest w stanie przewidzieć zachowania innych osób czy też sprawować takiego nadzoru, w szczególności przy większej skali działalności, aby zapobiec wszystkim potencjalnym ekscesom swoich pracowników i podwykonawców - zwraca uwagę Płonka. - Podobnie państwo nie jest w stanie sprawować takiego nadzoru nad obywatelami, aby zapobiec popełnianiu wszelkich przestępstw - dodaje.
Ekspert BCC podkreśla, że nowe przepisy umożliwiają pociągnięcie do odpowiedzialności spółki za przestępstwa popełnione przez jej organ, członka organu, pracownika czy nawet podwykonawcę w sytuacji, gdy właściciel, udziałowiec czy też akcjonariusz w żaden sposób nie uczestniczył, ani nawet nie wiedział o przestępczym procederze. - Właściciele, udziałowcy czy też akcjonariusze odpowiadają zatem majątkowo za przestępstwa popełnione bez ich wiedzy i zgody przez osoby trzecie za pośrednictwem ich majątku - wskazuje.
Radosław Płonka ostrzega, że wejście w życie tych przepisów oznaczać będzie zwiększenie ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce, dalszy spadek zaufania przedsiębiorców do państwa i stanowionego przez nie prawa, a w konsekwencji może spowodować ograniczanie inwestycji i zmniejszenie wpływów budżetowych.
Ekspert BCC stwierdza, że projekt resortu sprawiedliwości jest sprzeczny z naczelnymi zasadami konstytucji biznesu, m.in. domniemaniem uczciwości przedsiębiorcy czy rozstrzyganiem wątpliwości na korzyść przedsiębiorcy.
Największe ryzyko prawne, z jakim będzie musiała zmierzyć się polska gospodarka
Według Grzegorza Langa, dyrektora ds. prawnych Federacji Przedsiębiorców Polskich, głównym "grzechem" proponowanej ustawy jest zbyt szerokie stosowanie postanowień niedookreślonych, które pozostawiają nadmiernie szeroki margines uznaniowości prokuratorom.
- Kardynalnym błędem projektodawców jest możliwość pociągania do odpowiedzialności podmiotów w związku z czynami, do których doszło przed wejściem w życie ustawy. Rzadko zdarza się, aby w projekcie ustawy tak spektakularnie łamano zasadę lex retro non agit - podkreśla ekspert.
- Paraliżująco może działać bardzo surowy, ale zarazem niedookreślony, reżim odpowiedzialności za czyny pracowników, a nawet niektórych kontrahentów - zwraca uwagę Lang. - Tylko w tradycyjnych zakładach zarządzający mają pełną kontrolę nad wykonywaniem pracy. We współczesnej gospodarcze wiele przedsiębiorstw działa w rozproszonych strukturach i korzystając z outsourcingu - tłumaczy.
Ekspert FPP zwraca też uwagę, że "ryzyko ponoszenia ogromnych kar będzie odstraszało od angażowania się w ratowanie firm".
- Każdy proces łączenia i przejmowania przedsiębiorstw będzie musiał być poprzedzony analizą przestrzegania prawa w leczonym lub przejmowanym przedsiębiorstwie - wyjaśnia. - W praktyce taka analiza jest jednak niemożliwa. Wiele przedsiębiorstw przeżywających problemy, które mogą być uratowane przez przejęcie przez inny podmiot prędzej zostanie zlikwidowanych, niż przejętych i dalej prowadzonych - ostrzega.
- Jeżeli powyższe rozwiązania zestawić z bardzo wysokimi karami, bo sięgającymi 30 mln zł, to projektowana ustawa nie może być oceniona inaczej niż największe ryzyko prawne, z jakim będzie musiała zmierzyć się polska gospodarka - konkluduje Grzegorz Lang. - Przed tak wielką sankcją nie uchroni nawet wymiana wszystkich członków organów spółki - podkreśla.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl