Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|

Odroczona cena za odejście od rosyjskiego węgla. To nas zaboli

Podziel się:

Rząd zapowiedział odejście od rosyjskiego węgla. Wydawałoby się, że jest to proste, bo polska stoi na węglu. Okazuje się, że polski węgiel nie spełnia odpowiednich paramentów, niezbędnych dla elektrociepłowni. Jesteśmy więc skazani na import. Efektem tej sytuacji będą nie tylko wyższe ceny, ale węgla może zabraknąć. Już mówi się o możliwych przerwach w dostawach ciepła tej jesieni.

Odroczona cena za odejście od rosyjskiego węgla. To nas zaboli
Polskie ciepłownictwo już w ubiegłym roku było pod kreską. Odejście od rosyjskiego węgla będzie miało swój odroczony koszt (East News, Stanislaw Bielski/REPORTER)

Rentowność przedsiębiorstw ciepłowniczych pogorszyła się gwałtownie w ubiegłym roku. Z danych URE wynika, że już w 2020 roku były na minusie, a w 2021 roku nie było lepiej. Koszty wytworzenia ciepła systemowego nie pokrywały przychodów.

Teraz sytuację sektora pogorszyła dodatkowo wojna w Ukrainie i związane z tym decyzje rządu. Przypomnijmy, premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że już w maju Polska chce zakończyć import węgla z Rosji. Rząd w tym celu przygotował projekt, który zakłada m.in. zakaz przywozu i tranzytu węgla z Federacji Rosyjskiej i Donbasu.

Eksperci Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie przeanalizowali, jakie będą skutki blokady na rosyjski węgiel. Wnioski z ich analizy są bardzo pesymistyczne. Węgla może po prostu zabraknąć. Grozi nam także m.in. drastyczny wzrost cen za ogrzewanie i zahamowanie inwestycji związanych z transformacją ciepłownictwa.

- Dziś ok. 9,5 mln ton węgla pochodzi z importu i to głównie z Rosji. Deficyt paliwa to problem, który odczują wszyscy odbiorcy tzw. ciepła systemowego – mówi Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie

Jego zdaniem oczywiste jest, że należy zmienić podejście do bezpieczeństwa energetycznego w całej UE, jednak należy to zrobić w możliwie najbezpieczniejszy sposób.

- Trzeba się liczyć z tym, że w związku z nałożeniem embarga na rosyjski węgiel może dojść do deficytu węgla na poziomie ponad 6,5 mln ton. Dochodzi do tego kilkukrotny wzrost cen węgla, co dodatkowo obciąży sektor ciepłownictwa, który ma już niską rentowność. Przedsiębiorstwa ciepłownicze mają problem z pozyskaniem kredytów — informuje.

Okazuje się, że nawet bank PKO BP odmawia kredytu firmom, które w swojej działalności bazują na węglu. To oznacza, że dużej grupy przedsiębiorstw - szczególnie małych i średnich - nie będzie stać na zakup coraz droższego węgla.

Polski węgiel nie ma odpowiednich parametrów

Dodatkowo polski węgiel nie ma odpowiednich parametrów. Tymczasem większość kotłów wymaga określonej kaloryczności węgla, a zawartość siarki musi być w nim poniżej 0,6 proc. W przeciwnym wypadku nie można dotrzymywać standardów emisji CO2.

Jeśli zrezygnujemy z rosyjskiego węgla, który spełniał te wymagania, możemy mieć problemy z zapewnieniem odpowiedniego surowca. Ponadto jego cena będzie dużo wyższa. - Obecnie kończy się sezon i przedsiębiorstwa ciepłownicze powinny kontraktować duże ilości węgla na kolejny sezon – jednak wielu nie będzie na to stać. Z kolei te, którym uda się zakontraktować węgiel, zrobią to po kilkukrotnie wyższych cenach, co przełoży na ogromny wzrost cen rachunków za ogrzewanie w kolejnym sezonie – twierdzi prezes IGCP.

Dlatego przedstawiciele sektora postulują ustanowienie przez rząd celowego funduszu, który gwarantowałby dopłaty do cen węgla. - Uważamy, że powinna zająć się tym wyspecjalizowana instytucja rządowa agencja np. Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. Chodzi o to, aby środkami publicznymi wspomóc import węgla – dodaje Jacek Szymczak.

Kolejnym postulatem branży jest czasowe zawieszenie standardów emisyjnych. Konieczne są także zmiany w systemie handlu uprawnieniami, czyli ETS. - Powinno się wycofać z tego systemu instytucje finansowe. Paradoksalnie to jedyny rynek, który nie spełnia unijnych standardów, bo uczestniczą w nim podmioty, które nie muszą kupować uprawnień. Nie ma to nic wspólnego z ochroną środowiska. Jednak decyzja powinna zapaść na poziomie UE – uważa prezes IGCP.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kurs rubla wraca do normy. Belka: Wielu wieszczyło bankructwo Rosji

Zimne kaloryfery to realny scenariusz

Z danych IGCP wynika, że ciepło systemowe jest dostarczane do 15 mln. Polaków. Tymczasem w tym roku, w pesymistycznym scenariuszu, po raz pierwszy może dojść do niespotykanej sytuacji, że latem zabraknie ciepłej wody w kranie a jesienią i zimą na przełomie 2022 i 2023 roku grożą nam także przerwy w dostawach ciepła.

Dalsza transformacja sektora też stoi pod znakiem zapytania, podobnie jak realizacja rozstrzygniętych przetargów i rozpoczętych inwestycji. Nakładają się na to dodatkowe problemy – zerwanie łańcuchów dostaw, wzrost cen materiałów i kosztów pracy, co powoduje, że przedsiębiorstwa ciepłownicze mają problem, aby zrealizować w terminie zaplanowane inwestycje.

- Dlatego konieczna jest możliwość przedłużenia realizacji, zwłaszcza w przypadku inwestycji dofinansowanych przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Przedsiębiorstwa ciepłownicze muszą mieć także zapewnioną rentowność. Do tego niezbędna jest odpowiednia polityka taryfowa, istotna przy zmieniających się cenach – twierdzi Jacek Szymczak.

Dodaje, że problemy mają także przedsiębiorstwa ciepłownicze, które do ogrzewania wykorzystują gaz. Uchwalona przez rząd ustawa umożliwiająca wypłacanie rekompensat za gaz różnym podmiotom, która dotyczy m.in. wspólnot i spółdzielni, nie obejmuje np. lokalnych kotłowni gazowych, które są własnością przedsiębiorstw ciepłowniczych – i to pomimo że dostarczają ciepło do mieszkańców. - Dochodzi do sytuacji, gdy w tym samym mieście odbiorcy mają różne ceny za ogrzewanie w zależności od tego, kto im dostarcza ciepło – dodaje prezes IGCP.

Właściciele domów jednorodzinnych też zapłacą więcej

Problem deficytu węgla i wysokich cen dotknie także sektor domów jednorodzinnych. Chodzi o tzw. węgiel gruby – z którego korzystają budynki jednorodzinne. Już dzisiaj cena tego węgla wynosi ponad 2 tys. zł za tonę.

Tymczasem węgiel importowany z Rosji trafiał również do gospodarstw domowych. - Obecna sytuacja uderzy także w sektor domów jednorodzinnych. Dlatego może pojawić się problem, jak znaleźć substytut dla tego paliwa — twierdzi Andrzej Rubczyński, dyrektor ds. strategii ciepłownictwa w Forum Energii.

Ekspert ubolewa zarazem, że nie stworzono mechanizmów, które zachęciłyby firmy ciepłownicze do dywersyfikacji źródeł ogrzewania. Przedsiębiorstwa dostosowywały się do standardów emisyjnych, ale nie zwiększały udziału OZE, nie wdrażano też efektywności energetycznej. Niestety system taryfowy również nie mobilizował do inwestycji.

Może dojść do walki cenowej na rynku

Piotr Rudyszyn, ekspert Instytutu Jagiellońskiego uważa, że sytuacja ciepłownictwa diametralnie się pogorszyła, gdy zaczęły rosnąć ceny uprawnień do emisji i podrożały surowce. Od ubiegłego roku przedsiębiorstwa ciepłownicze ponoszą już straty. Mimo to muszą dostarczać ciepło, za co dostają pieniądze ze sporym opóźnieniem, bo taka jest specyfika tego rynku.

– Wojny w Ukrainie nie dało się przewidzieć, ale winę za obecną sytuację w dużej mierze ponoszą właściciele i administratorzy jednostek ciepłowniczych, bo większość z nich optymalizowała zyski często kosztem niezbędnych modernizacji – komentuje.

Jego zdaniem nie ma łatwego wyjścia z tej sytuacji, bo w ciągu roku lub trzech nie da się wprowadzić ekologicznych technologii w ciepłownictwie. - Dlatego mówienie o technologiach wodorowych i kogeneracji jest trochę życzeniowe. Trudno jest dzisiaj odpowiedzieć, kto miałby to sfinansować i z jakich środków - dodaje Rudyszyn.

Andrzej Rubczyński jest większym optymistą. - Ciepłownictwo systemowe powinno sobie poradzić, ponieważ korzysta także z tzw. miałów energetycznych. Dlatego wierzę, że czarny scenariusz się nie spełni. Niestety efektem obecnej sytuacji może być walka cenowa na rynku – twierdzi.

Magdalena Maj, ekspertka Polskiego Instytutu Ekonomicznego uważa z kolei, że odcięcie się od rosyjskiego gazu i tak było zaplanowane, więc z czasem ceny się ustabilizują. Jej zdaniem niezbędna jest także strategia, która zakłada podnoszenie efektywności energetycznej i rozwój instalacji OZE.

- W polskim systemie ciepłowniczym są duże straty, dlatego efektywność energetyczna to podstawowy kierunek inwestycji. Wsparcie dla tego sektora powinno zakładać efekty środowiskowe. W przypadku indywidualnych gospodarstw domowych najbardziej zagrożonych ubóstwem energetycznym należy przeznaczyć dofinansowanie do zakupu niskoemisyjnych nośników energii z naciskiem dla źródeł OZE. Rozwiązaniem mogą być także zasiłki w sezonie grzewczym - podsumowuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl