Ze sporym opóźnieniem trafił do Sejmu projekt ustawy powołujący Fundusz Kompensacyjny, z którego mają być wypłacane odszkodowania dla osób z niepożądanymi reakcjami po szczepionce - donosi "Gazeta Wyborcza".
Przypomnijmy, że ustawa pierwotnie miała być procedowana w maju, potem z początkiem czerwca, w efekcie mamy drugi tydzień sierpnia.
Przewiduje ona, że wypłacane odszkodowania dla osób z niepożądanymi reakcjami po szczepionce tzw. NOP-y nie przekroczą kwoty 100 tys. zł.
W dużym skrócie, jak wynika z projektu ustawy, z Funduszu mają być wypłacane odszkodowania dla osób z NOP. Ich wysokość ma zależeć od długości okresu hospitalizacji i charakterystyki odczynu. Dolny limit świadczenia kompensacyjnego wyniesie 10 tys. zł w przypadku hospitalizacji wynoszącej do 30 dni, zaś górny 100 tys. zł w przypadku hospitalizacji trwającej powyżej 120 dni.
Dodatkowo w ustawie zapisano, że np. obserwacja w szpitalu lub na izbie przyjęć w związku z reakcją alergiczną, wyceniana będzie na 3 tys. zł. Świadczenie otrzymają też te osoby, które po podaniu preparatu będą miały wstrząs anafilaktyczny.
Kwoty te będą dodatkowo powiększane w razie konieczności dalszego leczenia. I tak za operację w znieczuleniu ogólnym należeć się będzie 15 tys. zł. Inne zabiegi operacyjne lub diagnostyczne, stwarzające podwyższone ryzyko, wyceniane będą na 5 tys. zł. Świadczenie kompensacyjne obejmie także zwrot kosztów dalszego leczenia, jednak z limitem do 10 tys. zł.
Odszkodowania za powikłania
Publiczne fundusze kierowane do osób z powikłaniami poszczepiennymi funkcjonują już w szesnastu krajach Europy, jak choćby w Wielkiej Brytanii, Danii, Szwecji, Norwegii, Francji czy Niemczech. W jego wprowadzeniu wyprzedzili nas również nasi południowi sąsiedzi, Czesi, którzy również rozpoczęli pracę dopiero w czasie pandemii.
W Polsce pomysł wprowadzenia funduszu rozważany był jeszcze przed pandemią. Powstał nawet projekt ustawy za kadencji ministra Konstantego Radziwiłła, ale nastąpiła zmiana na stanowiskach w resorcie zdrowia i w czasach Łukasza Szumowskiego projekt trafił do rządowej zamrażarki. W związku z pandemią na koniec 2020 roku powrócono do prac.