Akcja szczepień w Polsce trwa, a skoro są szczepienia, to są też niepożądane odczyny poszczepienne. To naturalna kolej rzeczy. I wcale nie dowodzi, że cała akcja nie jest bezpieczna.
Niepożądane odczyny stanowią dokładnie 0,1 proc. wszystkich wykonanych szczepień. Mówiąc inaczej: 1 na 1000 podanych dawek przynosi pewne komplikacje, choć w większości przypadków są to łagodne stany. Gorączka, ból, osłabienie. Kilka dni i mija.
W tej skomplikowanej układance wciąż nie ma tylko jednego: Funduszu Kompensacyjnego dla osób, które w wyniku szczepienia ucierpią.
W połowie stycznia projekt takiego programu przedstawiło Ministerstwo Zdrowia. Założenia są proste: jeżeli ktokolwiek ucierpi po podaniu szczepionki, dostanie odszkodowanie. Krótka obserwacja (np. związana z wstrząsem anafilaktycznym) wyceniona została na 3 tys. zł. Hospitalizacja na 10 tys. zł, a leczenie trwające powyżej 14 dni - od 10 do 100 tys. zł.
Źródło finansowania? W przypadku szczepionek przeciw COVID-19 będzie to budżet państwa. Ale Fundusz ma również działać też w przyszłości przy innych chorobach. W przypadku szczepień obowiązkowych na odszkodowania zrzucą się dostawcy szczepionek. I tu ważna uwaga - w przyszłości pieniądze pojawią się w przypadku szczepień obowiązkowych, ale nie szczepień zalecanych.
Czytaj także: AstraZeneca wciąż w grze. Zawieszenia szczepień w Polsce nie będzie. "Nie mamy przypadku zgonu"
Pełen projekt ustawy pojawił się 18 stycznia. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało wtedy wstępne konsultacje i zaprosiło wszystkich do wysyłania uwag. Wyznaczyło dość krótki termin - niespełna tydzień. I od tego czasu projekt ustawy nie ruszył dalej. Jak ustaliliśmy, utknął na etapie prac rządowych. Nie trafił pod obrady Rady Ministrów, nie powędrował dalej do Sejmu i Senatu.
Jak wynika z informacji money.pl, w najbliższym czasie ustawa o Funduszu ma jednak trafić do wykazu prac rządu. Fundusz ma zacząć działać od 1 maja. I - jak słyszmy od osób w rządzie - ma to być termin niezagrożony.
Z naszych szacunków wynika, że gdyby Fundusz istniał już dziś, to blisko 70 osób mogłoby domagać się od państwa w sumie od 700 tys. do 7 mln zł. Tyle osób miało do tej pory ciężkie odczyny poszczepienne. Dokładna kwota jest w tej chwili trudna do ustalenia - ani KPRM, ani MZ nie informuje, czy raportowane NOP-y wiązały się z długim pobytem w szpitalu. A to właśnie od czasu spędzonego na leczeniu zależy kwota odszkodowania.
Na ponad 4 mln wykonanych szczepień zgłoszonych zostało ponad 4 tys. tzw. NOP-ów (czyli właśnie niepożądanych odczynów poszczepiennych).
Ile niepożądanych odczynów dla Pfizera, ile dla AstraZeneca?
Szczegółowe dane dot. niepożądanych odczynów poszczepiennych przedstawiła w ostatnich dniach wiceminister zdrowia Anna Goławska. Wiceszefowa resortu w środę odpowiadała na pytania posłów podczas połączonych komisji ds. edukacji, nauki i młodzieży oraz komisji zdrowia. Warto zaznaczyć, że są to dane z pierwszych dni marca.
I tak NOP po preparatach firmy Pfizer i BioNTech zgłosiło 2,1 tys. osób. Z tego 1,7 tys. to tak zwane odczyny łagodne, czyli najczęściej zaczerwienienie w miejscu wkłucia, ból ręki lub podwyższana temperatura. Poważnych przypadków było około 350, ciężkich mniej niż 60. Do ciężkich zalicza się reakcje alergiczne - w tym wstrząs anafilaktyczny, który jest bezpośrednim zagrożeniem życia.
W przypadku szczepionek firmy AstraZeneca na początku marca zgłosiło się 1,4 tys. osób z niepożądanymi odczynami poszczepiennymi. Z tego 1,3 tys. to łagodne. 136 było poważnych, a 4 ciężkie. W przypadku szczepionki firmy Moderna było to 59 niepożądanych odczynów, z czego ciężkie były 2.
Wiceszefowa resortu zdrowia ujawniła jednak, że "skojarzone" ze szczepionkami jest 30 zgonów. Co to oznacza? Śmierć nastąpiła już po podaniu preparatu. Jak podkreślała jednak Anna Goławska, sekcje zwłok tych osób nie wykazały, by to szczepionka była bezpośrednią przyczyną zgonu.
Odszkodowanie na wniosek
Jak ma wyglądać procedura odszkodowawcza? Trzeba będzie złożyć wniosek do biura Rzecznika Praw Pacjenta. I co ważne - nie będzie to wniosek darmowy. Złożenie dokumentów będzie wiązało się z wpłaceniem 200 zł opłaty.
Ustawa powołuje specjalny zespół, w skład którego wejdą lekarze specjaliści mający wiedzę i doświadczenie w dziedzinie szczepień ochronnych. W każdej ze spraw zgromadzona dokumentacja medyczna zostanie zaopiniowana przez trzech lekarzy. Decyzja o wypłacie środków ma być podjęta maksymalnie w ciągu 60 dni.
Jak mówi w rozmowie z money.pl mecenas Jolanta Budzowska, zwłoka w procedowaniu ustawy z każdym dniem staje się coraz mniej wytłumaczalna. Mecenas Budzowska od lat reprezentuje poszkodowanych przez błędy lekarzy, cierpiących przez pomyłki medyczne.
- Będę brutalnie szczera, ale wyobrażam sobie sytuację, gdy ostatecznie Fundusz Kompensacyjny w ogóle nie powstanie, a skończy się jedynie na zapowiedziach. Od lat tak wygląda rzeczywistość pacjentów, którzy walczą o swoje prawa: słyszą zapewnienia o zmianach legislacyjnych, których nigdy nie ma. Byłoby to jednak rażące złamanie podstaw zaufania pomiędzy obywatelami a państwem - mówi.
- Deklaracja stworzenia Funduszu Kompensacyjnego była odpowiedzią na niskie zaufanie wśród Polaków do bezpieczeństwa szczepień. I nie można wykluczać, że część osób właśnie po tych deklaracjach zdecydowała się przyjąć preparat. Usłyszeli zapewnienie, że państwo bierze na siebie odpowiedzialność za tę akcję. I państwo powinno to zapewnienie czym prędzej zrealizować - podkreśla.
Jak wskazuje, największym plusem projektu dot. Funduszu Kompensacyjnego jest fakt, że… w ogóle miałby powstać.
- Program ma objąć nie tylko osoby szczepione przeciwko koronawirusowi, ale również szczepione w ramach obowiązkowego kalendarza szczepień. A to zmiana rewolucyjna w dotychczasowym podejściu - mówi.
Największy minus? Brak precyzji przepisów.
- Akcja szczepień już trwa, pojawiają się pierwsze niepożądane odczyny poszczepienne, a pacjenci nie mają pewności, czy ich roszczenia będą w przyszłości zrealizowane. Program ma działać również wstecz, ale to przecież ustawa określa, jaką dokumentację należy zebrać, jakie informacje medyczne będą podstawą do wypłacania środków. Może się okazać, że lekarz dziś opisując NOP-y, nie zawrze informacji koniecznych do późniejszego pozytywnego rozwiązania sprawy. Stąd moim zdaniem każdy dzień zwłoki przy pracach nad tą ustawą działa na niekorzyść szczepionych - wyjaśnia.