Osoby planujące lot do Polski z 46 państw - w tym Hiszpanii, Chorwacji, Francji czy Albanii - mogą po 2 września napotkać trudności.
Zgodnie z treścią projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie zakazów w ruchu lotniczym 1 września 46 kierunków zostanie objętych rządowym zakazem bezpośrednich połączeń lotniczych.
Jak informował kilka dni temu wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, lista krajów objętych lotniczym embargiem jest publikowana z wyprzedzeniem po to, by nasi obywatele mieli możliwość powrotu do kraju jeszcze przed wejściem w życie nowego rozporządzenia.
Mimo że jest to na razie rozporządzenie, budzi sporo emocji i kontrowersji. Chodzi m.in. o Wyspy Kanaryjskie, jeden z ulubionych kierunków wakacyjnych Polaków, które administracyjnie należą do Królestwa Hiszpanii, ale są oddalone od kontynentalnej części tego kraju o ponad 2 tysiące kilometrów. Tam sytuacja epidemiologiczna różni się znacząco od tego, co dzieje się w samej Hiszpanii.
Organizacje turystyczne napisały w tej sprawie do rządu petycję, ale nie doczekały się odpowiedzi.
Niektóre biura na wszelki wypadek już przygotowują się na skrócenie pobytu swoim klientom za granicą. I wstrzymują się z wysyłaniem kolejnych. W niepewności są tysiące turystów.
- Przygotowujemy się do ewakuacji naszych klientów. Bierzemy pod uwagę wiele scenariuszy, ale musimy poczekać na oficjalne informacje od rządu. Na pewno zrobimy wszystko, żeby powrót klientów do Polski przebiegł w jak najmniej uciążliwy sposób dla nich - zapowiada Dominika Jurkowska z Exim Tours.
Z kolei Rainbow Tours uzbroił się w stalowe nerwy i nie robi na razie nic. - Wstrzymujemy się ze ściąganiem naszych turystów z wakacji do kraju do czasu publikacji rozporządzenia. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, ciągle się zmienia. Hiszpania pojawia się w projektach i znika - mówi Maciej Szczechura, członek zarządu biura podróży Rainbow Tours.
Dodaje, że jeśli zakaz lotów faktycznie obejmie Wyspy Kanaryjskie oraz inne kierunki wakacyjne jak: Chorwacja czy Albania, będą występowali o specjalne zgody na loty czarterowe. Tak, jak miało to już miejsce w marcu tego roku, przy okazji akcji "powrót do domu".
- Będziemy starać się przywieźć klientów do kraju w ich planowym terminie powrotu albo najbliżej tego terminu z odstępstwem dnia lub dwóch najwyżej - deklaruje Szczechura.
Również zarząd PLL LOT czeka na ostateczną treść rozporządzenia. Do tego czasu wszystkie loty odbywają się planowo.
- Jeśli sytuacja się zmieni, będziemy myśleć o dodatkowych połączeniach - komentuje Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy linii.
Powrót na własną rękę
A co z tymi, którzy wyjechali do tych państw na własną rękę i nie zdążą do 1 września wrócić?
- Jeżeli będą przypadki, że ktoś nie zdąży wrócić do kraju, to na pewno MSZ będzie pomagał takim osobom - zapewnił kilka dni temu Kraska, ale rząd stanowczo zapowiedział, że nie będzie już organizował żadnej akcji repatriacyjnej.
Kraska dodał, że należy liczyć się z tym, że wyjazd zagraniczny może się skończyć powrotem do dwutygodniowej kwarantanny. Nie wyjaśnił jednak, co ma na myśli.
Zdaniem naszych informatorów była to jednak tylko przestroga, a nie konkretne plany zmiany obowiązujących przepisów sanitarnych.
Osoby, które przebywają w krajach objętych zakazem lotów i nie wrócą do 1 września, nie zostaną objęte żadną przymusową kwarantanną.
Jak przypomina Straż Graniczna, obywatele polscy wracający do kraju są wpuszczani bez rygorów sanitarnych.
Co prawda była mowa niedawno w Ministerstwie Zdrowia o obowiązkowych testach dla powracających z zagranicy, ale wraz z odejściem części kierownictwa tego resortu, o pomyśle tym już się nie wspomina.
Osoby podróżujące za granicę indywidualnie muszą liczyć się za to z innymi niespodziankami. Prawdopodobnie będą musiały się nagimnastykować, by znaleźć połączenia lotnicze z przesiadkami.
Kiedy wejdzie w życie zakaz lotów np. z Hiszpanii i Francji, będzie można przylecieć stamtąd wybierając połączenie z przesiadką w kraju, który nie jest objęty embargiem lotniczym, np. Czechy, Niemcy czy Holandię.
Taka podróż może być nie tylko męcząca czasowo (oczekiwanie na lotniskach transferowych), ale również dużo droższa niż lot bezpośredni.
Można też skusić się na jazdę pociągiem lub autokarem. Przykładowo autobusy jendej z firm regularnie kursują do Francji, gdzie zatrzymują się na kilkudziesięciu przystankach, a w Polsce na ponad 200.
Co ważne - rozporządzenie rządu ogranicza jedynie połączenia lotnicze. Ci, którzy zdecydują się na podróż własnym samochodem, autokarem lub pociągiem, nie są nim objęci.
Przypomnijmy, początkowo rząd zamierzał zawiesić ruch lotniczy na ponad 60 kierunkach, ostatecznie w nowym projekcie rozporządzenia znalazło się 46 państw, o trzy więcej niż w poprzednim.
Poza Francją, Chorwacją, Hiszpanią i Maltą do listy dodano jeszcze: Albanię, Belize, Indie, Liban, Libię, Namibię, Paragwaj i Rumunię.
Zakaz lotów przestanie obowiązywać natomiast w przypadku: Arabii Saudyjskiej, Chin, Gabonu, Kirgistanu, Omanu, Rosji, Serbii, Singapuru oraz Wysp Świętego Tomasza i Książęcej.
Tego typu rozporządzenia obowiązują 14 dni. Po tym czasie tracą ważność, o ile nie zostaną opublikowane nowe.