Niedzielski był pytany, czy możliwe jest wprowadzenie lockdownu, gdyby liczba zakażeń znacząco wzrosła. Szef MZ na antenie TVN24 wskazał, że w tej kwestii istotniejsza jest liczba pacjentów z COVID-19 przebywających w szpitalach.
Podkreślił, że gdyby poziom hospitalizacji był dramatycznie wysoki, "to trzeba będzie wykorzystywać wszystkie narzędzia, które mamy do dyspozycji". Podkreślił, że "wszystko jest warunkowane sytuacją epidemiczną".
Przypomnijmy, że minionej doby odnotowano 11,4 tys. nowych zakażeń koronawirusem, zmarły 493 osoby z COVID-19. Zmarły 493 osoby z COVID-19.
Jak podkreślał minister, "mamy sytuację najtrudniejszą w porównaniu z innymi falami". "Nigdy nie było takiej sytuacji, że z jednej strony mamy tak wysoki poziom hospitalizacji i żeby ta fala kolejna, która nadchodzi, startowała właśnie z tych poziomów" - powiedział. Zwrócił uwagę, że obecnie hospitalizowanych jest ponad 18 tys. osób z COVID-19.
Co z nauką dzieci?
- Szkoły są ostatnim miejscem, w którym chcielibyśmy wprowadzać jakiekolwiek ograniczenia, bo poprzedni rok już nas bardzo dobrze nauczył i udowodnił, że ograniczenie (pracy) szkoły ma ogromne koszty, które ponoszą dzieci i nie mówię tutaj tylko o koszcie braku edukacji, ale też o różnych problemach psychicznych i psychiatrycznych z tym związanych - powiedział minister.
Jednak, jak zaznaczył, nie oznacza to bezczynności w kwestii walki z pandemią.
- Więc te restrykcje - jeżeli będziemy je stosowali - to oczywiście będą szły w kierunku ograniczenia mobilności, bo tutaj chodzi o to, żeby było jak najmniej okazji do transmisji wirusa - zapewniał Niedzielski.