- Nie będziemy już inwestować ani nie będziemy czerpać korzyści z naszej obecności w Rosji - przekazał dwa tygodnie po rosyjskiej inwazji na Ukrainę dyrektor generalny Unilever Alan Jope. Deklarował, iż dostępne pozostaną jedynie "niezbędne produkty żywnościowe i higieniczne codziennego użytku".
Unilever zarobił krocie na biznesach w Rosji
"Unilever nie dotrzymał obietnic" – napisał w piątek holenderski portal. FTM podaje, powołując się m.in. na dane rosyjskiej izby handlowej, że zysk koncernu w Rosji wzrósł z 57 mln euro w 2021 r. do 110 mln euro w ubiegłym roku. Wyższe były również wydatki na reklamę w tym kraju, które wyniosły 259 mln euro, w porównaniu do 234 mln, rok wcześniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Follow the Money podaje, iż nadal otwarta jest rosyjska fabryka kosmetyków koncernu i sprzedawane są m.in. lody Magnum i Cornetto.
Międzynarodowe firmy, które nadal działają w Rosji, "bezpośrednio finansują zbrodnie wojenne i ludobójstwo - powiedział jesienią ubiegłego roku ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba.
Obok takich firm jak Phillips, ING oraz Aegon wymienił wówczas właśnie Unilever.
W odpowiedzi na zarzuty portalu firma przekazała dziennikowi "NRC", iż zysk ma związek z "inflacją i notowaniami rubla, które w 2022 roku wzrosły o 18 proc.".
Unilever podkreśla, iż koncern podtrzymał zamiar nieczerpania korzyści z wojny, ponieważ żaden kapitał nie płynął do rosyjskiego oddziału. Firma tłumaczy wzrost nakładów na reklamę tym, iż "zostały one ustalone przed rozpoczęciem wojny".
Unilever jest globalnym koncernem z siedzibą w Londynie. Firma produkuje głównie artykuły żywnościowe, środki czystości i higieny osobistej.