- W celu wspierania narodu palestyńskiego nie zrezygnujemy z atakowania statków izraelskich lub statków zmierzających do portów w okupowanej Palestynie - powiedział Abdulsalam w wywiadzie dla kanału Al Dżazira.
Dodał, że jemeńscy rebelianci wezmą odwet w przypadku dalszych ataków sił amerykańskich i brytyjskich na Huti.
Eskalacja na Morzu Czerwonym
Wcześniej w środę doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan ogłosił, że Stany Zjednoczone ponownie uznają wspieraną przez Iran jemeńską bojówkę Huti za organizację terrorystyczną. Jest to odpowiedź na ataki rebeliantów na statki handlowe w regionie Morza Czerwonego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wpisanie ruchu Ansar Allah - zwanych Huti od nazwiska założyciela organizacji - na listę globalnych organizacji terrorystycznych ma na celu utrudnienie finansowania ruchu i dalsze odcięcie ich od rynków finansowych. Zmiana wejdzie w życie w ciągu 30 dni, by dać administracji czas na wdrożenie przepisów i wyjątków od restrykcji, które pozwolą na dalsze dostarczanie pomocy humanitarnej na terytoriach kontrolowanych przez Hutich.
Huti po raz pierwszy zostali wpisani na listę w ostatnich dniach administracji Donalda Trumpa, jednak wkrótce po objęciu władzy przez prezydenta Joe Bidena decyzja ta została cofnięta. Powodem były obawy o spowodowanie klęski głodu w kraju pogrążonym wówczas w wojnie i katastrofie humanitarnej.
Ataki wspieranych przez Iran bojowników Huti na statki korzystające ze szlaku przez cieśninę Bab al-Mandab, Morze Czerwone i Kanał Sueski doprowadziły do poważnych zakłóceń w globalnym handlu. Dlatego USA zawiązały koalicję m.in. z Wielką Brytanią, której celem jest ochrona kontenerowców.