Prawo.pl przypomina, że wyszukiwanie ksiąg wieczystych (KW) po adresie jest możliwe dla sądów, komorników czy notariuszy. Zwykły obywatel ma dostęp do księgi wieczystej tylko wtedy, gdy zna jej numer. Jednak w internecie istnieje wiele prywatnych wyszukiwarek, które za kilkanaście złotych umożliwiają znalezienie danej księgi po adresie. Serwis dodaje, że prawnicy chętnie z nich korzystają, choć oficjalnie nie przyznają się do tego.
Dostęp do ksiąg wieczystych. Jest problem
Prywatne wyszukiwarki są nielegalne, a wszystkie z nich są zarejestrowane poza Unią Europejską, najczęściej na Seszelach. Ministerstwo Sprawiedliwości od lat próbuje zwalczać te wyszukiwarki, ale jest to jak walka z wiatrakami. Liczba stron z wyszukiwarkami nie maleje, a wręcz rośnie, ponieważ jest to świetny interes. Dla osób zainteresowanych prowadzeniem takiego biznesu organizowane są nawet szkolenia za kilka tysięcy dolarów lub euro - infomuje prawo.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maciej Gawroński, radca prawny, partner w GP Partners, uważa, że funkcjonowanie tego typu portali może stanowić "zagrożenie dla strategicznych interesów Polski i polskich obywateli", a także być formą nieumyślnego szpiegostwa.
- Chodzi tu nie tylko o prywatność, ale i o ułatwienie dokonywania manipulacji na polskim rynku nieruchomościowym (tworząc ryzyko systemowe) i działania umożliwiające wykorzystanie osób wymagających opieki – starszych, w przymusowym położeniu - mówi serwisowi prawnik.
W księgach wieczystych jest publikowany numer pesel właściciela nieruchomości. Osoby mające dostęp do takich danych, łatwo mogą zlokalizować np. właśnie starsze osoby, które mogą zostać np. zmanipulowane i przekonane, aby na niekorzystnych dla siebie warunkach sprzedały nieruchomość.
Niektórzy prawnicy uważają, że problem nie istniałby, gdyby wszyscy mogli legalnie korzystać z wyszukiwania po adresie.
Prawo.pl informuje jednak, że na razie Ministerstwo Sprawiedliwości nie ma planów, by zmienić funkcjonalność swojej przeglądarki.