- To był koszmar. Nie życzę nikomu, takiego przeżycia - mówi w rozmowie z money.pl pani Dorota, która od lat pracuje za granicą jako opiekunka osób starszych. W Niemczech pracuje od ponad roku, to było jej piąte zlecenie.
Trafiła do Ebersberg w Bawarii. Miała pomagać przy opiece nad starszą panią z demencją. Umowę podpisała za pośrednictwem dużej polskiej firmy pośredniczącej w zatrudnieniu. - Powinna mnie uczulić rozmowa ze zmienniczką - mówi.
Połączenie było bardzo słabej jakości. Jak przekonuje nasza rozmówczyni, rozmowa była celowo zagłuszana. W efekcie pani Dorota zdecydowała się pojechać na drugi koniec Niemiec. - Zależało mi na pracy - wyjaśnia.
Na miejscu okazało się, że warunki pracy są zupełnie inne niż te, które przedstawiła firma. - Zatajono przede mną stan podopiecznej. Agresja, krzyki, wyzwiska, oskarżenia. Starsza pani uspokajała się tylko, kiedy przyjeżdżał jej syn - relacjonuje. - Poprosiłam o pomoc koordynatora, chciałam zmienić dom. Odpowiedziano mi krzykiem. Kierownik kazał mi się w 20 minut wynieść i opuścić rodzinę. Straszył policją i sądem - dodaje.
- Zostałam sama, późnym wieczorem, bez dachu nad głową, z walizką w ręku. Poprosiłam o pomoc konsulat. Odpowiedzieli bardzo szybko. Szczęśliwie sąsiad jeszcze tego samego dnia wracał od córki z Monachium do Polski i przyjechał po mnie i zabrał do domu. Jestem wykończona psychicznie i zbulwersowana postawą tych ludzi za biurkami. Żerują na naszej ciężkiej pracy i dla pieniądza zrobią wszystko - żali się pani Dorota.
Z firmą umowę rozwiązała. Jak mówi, udało się za porozumieniem stron i nie poniesie konsekwencji jej zerwania. Jak podkreśla, jest twardą osobą, bo taką trzeba być, aby sprostać w tej pracy, ale łzy cisną jej się do oczu. Mimo tego już kolejnego dnia zawarła nową umową z inną firmą i wróci do Niemiec. Teraz jednak bliżej granicy z Polską.
- W ramach doradztwa w punkcie konsultacyjnym OPZZ spotykam się z licznymi sytuacjami wykorzystywania swojej przewagi przez firmy delegujące opiekunki i opiekunów osób starszych do Niemiec. Z opiekunkami są zawierane umowy zlecenia, często zawierające dużą liczbę niekorzystnych dla nich zapisów - mówi money.pl Magdalena Kossakowska, radca prawny z OPZZ.
"Komandoski" do wszystkiego
- Jesteśmy takimi "komandoskami". Nie poddajemy się, tylko przemy naprzód. Szkoda, że nasza praca nie jest należycie szanowana i chroniona. Podobnych historii, jak moja, jest znacznie więcej - dodaje pani Dorota.
Potwierdzają to liczne wpisy na facebookowym profilu "Opiekunki Osób Starszych". "Nie raz śpi się w suterenie. W domach często taki brud, że aby egzystować, często zawijałam rękawy i cały tydzień szorowałam brudy" - pisze Irena.
Inna przyznaje, że wróciła do pracy w Polsce. Zatrudniła się w domu pomocy społecznej. "Sprzątaniem zajmuje się sprzątaczka, gotowaniem kucharka, a praniem i prasowaniem pralnia. Nawet najbardziej pazerny pracodawca nie zgodziłby się na to, żeby opiekunowie robili toalety, sprzątali, prali i prasowali i jednocześnie gotowali" - pisze.
Tak jednak często wygląda praca opiekunki za granicą. - Taktują nas jak powietrze. Ale kiedy trzeba posprzątać, ugotować, przewinąć, wnieść pranie na strych, to nagle wszędzie ma być nas pełno. Traktowane jesteśmy jak pomoc domowa, a nie opiekunka do seniora - podkreśla pani Katarzyna z Katowic, która od 5 lat jeździ do Berlina do pracy.
Pani Dorota z kolei wspomina inne zlecenie, kiedy trafiła do rodziny albańskiej mieszkającej w Niemczech. - To był koszmar. Zięć podopiecznej grzebał mi po rzeczach, wchodził do pokoju, sprawdzał, czy czegoś nie ukradłam. Miesiąc wytrzymałam - relacjonuje.
- Znaczną część osób, którym doradzamy, stanowią kobiety w wieku okołoemerytalnym, chcące sobie dorobić. Wyjeżdżają do obcego kraju, zgadzając się na określoną liczbę godzin zapisanych w umowie, a na miejscu zmuszane są do pracy ponad siły, po wiele godzin, w gotowości przez całą dobę. Osoby te spotykają się z różnymi nieprzyjemnymi sytuacjami. Zdarza się na przykład, że jadą do jednego podopiecznego, a wymaga się od nich, by opiekowały się dwoma, bądź w opisie podopieczny miał być samodzielny, a okazuje się, że jest w stanie leżącym lub wręcz agonalnym. Spotkałam się z przypadkami, gdy firmy wymagały od opiekunki pracy ponad ich kompetencje - pielęgniarskiej, bądź wręcz takiej jak w hospicjum - podkreśla Magdalena Kossakowska.
W przypadku, gdy po przybyciu do Niemiec opiekunki stwierdzają, że warunki zawarte w umowie, a realia świadczenia ich usług są zupełnie inne, wówczas podejmują działania mające na celu szybki powrót do Polski. - Spotkałam się z wieloma przypadkami, gdy firmy nie odpowiadały przez dłuższy czas na telefony czy maile opiekunek przebywających w Niemczech, nie ułatwiając im zakończenia takiego zlecenia - dodaje przedstawicielka OPZZ.
Co czwarta opiekunka czuje się zagrożenia
W lipcu i sierpniu bieżącego roku Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa przeprowadził badanie dotyczące sytuacji polskich pracowników opieki w Niemczech. Przebadaliśmy 178 opiekunów i opiekunek, którym zadaliśmy szereg pytań dotyczących warunków ich pracy.
Około 62 proc. osób zawierało umowę z polską agencją, 22 proc. z niemiecką agencją, a tylko 12 proc. porozumiało się bezpośrednio z rodziną niemiecką.
Przeważająca większość, bo aż 81 proc., zadeklarowała, że realny czas pracy nie odpowiada czasowi pracy wpisanemu w umowie. Blisko 3/4 przyznało, że pracuje ponad 40 godzin w tygodniu, a 85 proc., że nie ma wolnych weekendów i świąt.
Co ciekawe, zdecydowana większość osób pozytywnie ocenia relacje z osobami, którymi się zajmują i z ich rodzinami. Krytyczne opinie przeważają natomiast przy ocenie relacji z agencjami, które je zatrudniają.
Co czwarta opiekunka przyznała, że miała poczucie zagrożenia podczas pracy w Niemczech, a 24 proc. spotkało się z przejawami dyskryminacji - wynika z badań Związkowej Alternatywy.
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych uruchomiło punkt konsultacyjny dla opiekunów i opiekunek osób starszych delegowanych do pracy do Niemiec w dniu 15 kwietnia 2019 r. Biuro powstało w ramach realizacji projektu współfinansowanego przez Komisję Europejską. Projekt koordynuje niemiecki związek zawodowy DGB.
- Do naszego punktu konsultacyjnego w ciągu miesiąca zgłasza się około 10 osób. Czasami telefonów od opiekunek jest jednak dużo więcej. Pośredniczymy między opiekunkami/opiekunami a firmami. Część spraw jest dość skomplikowana. W niektórych mieliśmy trudności, by nawiązać kontakt z firmami, gdyż w ogóle brak było jakiejkolwiek reakcji z ich strony. Dużo spraw zakończyło się jednak dla opiekunek pomyślnie, udało się zawrzeć ugody lub wyjaśnić zaistniały spór - zapewnia Kossakowska.
Praca za grosze
Jak dodaje Pani Dorota, oferowane przez pośredników pieniądze nie są zawrotne. - Większość stawki zabiera firma. Za 5 tygodni pracy zarobiłam ledwie 1200 euro - mówi.
Podobne historie opowiadały nam i inne opiekunki, które zgłosiły się do naszej redakcji.
"Pracowałam w firmie, która od klienta brała 2400 euro, a ja dostawałam 900, 1000 euro, a w drodze łaski 20 euro dodatkowo za pracę w święta" - napisała do money.pl Nina.
Jak wynika z badań Związkowej Alternatywy, średnie zarobki netto wśród badanych wynoszą 1530 euro (nieco ponad 7 tys. zł). 72 proc. badanych zadeklarowało, że jest niezadowolonych z zarobków, a przeciętne oczekiwane wynagrodzenie to 2030 euro na rękę (ponad 9200 zł).
Jesteś lub byłaś/byłeś opiekunem za granicą? Też czujesz się niesprawiedliwie potraktowany/potraktowana przez pośrednika - skontaktuj się z nami przez dziejesie.wp.pl.