- To jest postulat tak naprawdę dyrektorów szpitali i ekspertów z ochrony zdrowia. Bo jeżeli popatrzymy na liczbę osób, które się umówiły na wizytę, a potem nie przyszły, to w skali kraju mamy około 17 mln takich wizyt rocznie, nieodwołanych i bez pacjenta. To oznacza, że moglibyśmy 17 mln więcej Polaków przyjąć, gdyby ktoś odwołał wizytę - wyliczał Szumowski na antenie Radia Zet, cytowany przez PAP.
Minister zastanawiał się, czy taka opłata byłaby w stanie zmobilizować pacjentów. Szumowski podkreślił, że wraz z pracownikami resortu "analizują tę sytuację”.
- Nie mówię nie. Dlatego, że faktycznie jest to ogromny problem. W jednym z Instytutów ilość niezgłoszonych się osób w ciągu roku na ortopedię i traumatologię to jest 150 tys., a 90 tys. na kardiologię. To jest ok. 20 proc. wizyt lekarskich – wskazywał Szumowski.
Gdyby jednak ministerstwo zdecydowało się na wprowadzenie opłaty, to musiałaby być ona ustalona centralnie.
- Przyjmować ją powinien szpital, czy przychodnia. To jest taka trochę forma niewypełnienia umowy pomiędzy pacjentem a jednostką. Wtedy jednostka zabezpiecza środki na wizytę tego pacjenta, a pacjent po prostu sobie nie przychodzi - tłumaczył szef MZ.
Temat pojawił się na agendzie w czwartek, po doniesieniach "Faktu". Dziennik wskazał, że w 2019 roku na swoich wizytach nie stawiło się 17 mln pacjentów, przez co zablokowali oni szpitale i specjalistów.
Gazeta, powołując się na wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego, podała, że placówki medyczne zgłaszają ten problem resortowi, co polityk miał przyznać dziennikarzom "Faktu". Stąd właśnie pomysł opłaty za niestawienie się na umówionej wizycie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl