Premier stwierdził, że po ataku Rosji na Ukrainę "stanowisko Niemiec, szczególnie w pierwszych miesiącach wojny, było bardzo rozczarowujące. Tymczasem "Polska od początku przekonywała, że Ukraina walczy nie tylko o własne przetrwanie, ale o wolność Europy".
- Jeśli Ukraina upadnie, to tylko kwestią czasu będzie atak Putina na kolejny kraj. Dla Polaków było rozczarowujące, że Niemcy tak późno zdały sobie sprawę z błędów w polityce energetycznej - ocenia w wywiadzie Morawiecki. - Putin używa rurociągów jako broni, a polityka energetyczna jest dla niego narzędziem w walce. Ukraina odparła wroga szybciej, niż Niemcy zmieniły zdanie – dodał.
"Niemcy zawsze były bardzo wyrozumiałe wobec Moskwy"
Przypomina, że od początku wojny Polska dostarczyła Ukrainie broń "wartą grubo ponad dwa miliardy dolarów", 300 czołgów i inny ciężki sprzęt. - Wahanie i bezczynność Berlina poważnie kwestionują wartość sojuszu z Niemcami. Takie opinie słyszę również od szefów wielu innych rządów w Europie – podkreśla Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak przypomina szef polskiego rządu, w czerwcu UE podjęła decyzję o przekazaniu Ukrainie 9 mld euro. - Kijów musi płacić urzędnikom, straży pożarnej, lekarzom, pielęgniarkom i policjantom, państwo musi przetrwać, oczywiście są problemy z pobieraniem podatków w czasie wojny. Dlatego musi stać się to szybko – uważa szef polskiego rządu. - Rozumiem, że niektóre rzeczy wymagają czasu, ale (…) dziś Ukraina broni naszych wartości, a pieniądze płyną bardzo powoli - dodał.
Zdaniem premiera w wyniku wojny na Ukrainie stało się jasne, że "niemiecka polityka energetyczna, którą Berlin zawsze się szczycił, jest w ruinie". - Odejście od węgla i atomu było przedwczesne, nie wspominając nawet o budowie Nord Stream 1 i 2, oraz wynikającej z tego zależności od Rosji. Polityka Niemiec wyrządziła Europie ogromne szkody – podkreślił Morawiecki.
Kryzys na Ukrainie pokazał, że najsilniejszym gwarantem bezpieczeństwa pozostają Stany Zjednoczone. Gdyby Ukraina była zależna od Niemiec w ramach europejskiej polityki obronnej, dziś by już nie istniała – zauważa polski premier.
Jego zdaniem konsekwentne utrzymywanie sankcji będzie coraz bardziej szkodzić rosyjskiej gospodarce, a tym samym przyspieszyć zakończenie wojny na Ukrainie.
- W tej chwili Putin wciąż może udawać, że wszystko jest w porządku. W dyktaturze rządzący nie muszą się zbytnio przejmować opinią społeczeństwa. Ale za kilka miesięcy nawet ten system ulegnie erozji. Teraz musimy przede wszystkim pomóc Ukrainie przetrwać ciężką zimę – podsumowuje premier Morawiecki.
Od początku wojny Stany Zjednoczone są liderem jeżeli chodzi o wsparcie udzielane walczącej Ukrainie. Kijów otrzymuje nie tylko uzbrojenie, ale też gotówkę konieczną do utrzymania państwa. Prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował, że tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni administracja Joe Bidena przelała na ten cel aż 3 miliardy dolarów.
Premier: Polska jest lokomotywą rozwoju w Europie
"Spiegel" pyta polskiego premiera, jak ocenia on szansę na otrzymanie od Niemiec odszkodowania za zniszczenia, spowodowane podczas II wojny światowej. - 6,2 biliona złotych nie jest nierealną kwotą. Prawie tyle wynosi budżet całej Republiki Federalnej, czyli budżet federalny oraz krajów związkowych. Polska jest krajem, który najbardziej ucierpiał w czasie II wojny światowej, ale nigdy nie otrzymał za to odszkodowania - stwierdził premier.
Dodał, że w pierwszej kolejności Polska zwróci się do rządu w Berlinie z notą dyplomatyczną. - Uważamy też, że niesłuszne są analizy prawne Niemiec, według których Polska zrzekła się reparacji w porozumieniu z NRD w 1953 roku. Polski parlament nie podejmował w tej sprawie decyzji, nie ma też dowodów na to, że sprawa była dyskutowana w rządzie. Żadne dokumenty ratyfikacyjne nie zostały złożone w ONZ" – wylicza premier Morawiecki.
Jeśli chodzi o zamrożone przez Brukselę prawie 35 mld euro w ramach KPO z powodu "wątpliwości do stanu praworządności w Polsce", to, zdaniem Morawieckiego, sprawa ta może zostać rozwiązana, jeśli "Komisja Europejska i dwie najważniejsze zachodnie stolice, czyli Paryż i Berlin, dojdą do wniosku, że w czasie wojny musimy trzymać się razem". - Dziś przeciwko Polsce, która broni wschodniej flanki UE, padają całkowicie fałszywe argumenty – podkreśla szef polskiego rządu.
Dodał, że jego zdaniem zarzuty przeciwko Polsce są absurdalne.
- Instytucje europejskie roszczą sobie prawo do osądzania polskiej reformy sądownictwa, co nie przysługuje im z mocy Traktatu UE. (…) Wielokrotnie próbowałem tłumaczyć wielu moim kolegom w Europie, że nasza reforma sądownictwa nie niszczy rządów prawa w Polsce, ale je przywraca – dodaje premier Morawiecki.
Jak zauważa premier, znaczenie Polski rośnie. - Polska jest lokomotywą rozwoju w Europie, wyrazicielem doświadczeń i interesów krajów, które doświadczyły komunizmu. Reprezentujemy różnorodność w Europie. (…) Być może nie wszystkim w Europie podoba się nasza rola – zauważa.