Sukcesem zakończyły się pięcioletnie poszukiwania drogowców, którzy naprawią drogę ekspresową S1 w Lalikach między Żywcem a granicą ze Słowacją. Katowicki oddział GDDKiA w środę (15 maja) podpisał umowę z firmą Usługi Transportowo Drogowo Mostowe Jan Opitek z Chełma Śląskiego, która opiewa na ponad 17,7 mln zł.
Dodajmy, że budżet zadania wynosił prawie 15,3 mln zł. Zwycięska oferta była najniższą spośród sześciu złożonych. Wahały się od 17,73 mln zł do 28,03 mln zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem na S1 pogłębiał się od lat
- O tym osuwisku wiadomo już od kilku lat, ale by to naprawić, nie kiwnięto nawet palcem. Teraz czekamy na konkretne działania w naprawie tego osuwiska, a nie jedynie robienie kolejnych prowizorek - denerwował się w lutym w rozmowie z portalem beskidzka24.pl sołtys Lalik Dariusz Kocierz.
Katowicki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przyznaje, że problem osuwiska na ekspresowej "jedynce" pojawił się w 2019 r., czyli 11 lat po otwarciu odcinka. Problem od tego czasu się pogłębiał, aż w lutym 2024 r. osunął się mur oporowy oraz krawędź jezdni na ok. 400-metrowym odcinku. W efekcie wprowadzono ograniczenie ruchu.
- Doraźnie, do czasu wyłonienia wykonawcy robót, zabezpieczono miejsce obrywu przed dalszym namakaniem. Dodatkowo, w trybie awaryjnym, wprowadzono na tym odcinku drogi ekspresowej ruch wahadłowy, sterowany sygnalizacją świetlną. Pozwoliło to odciążyć jezdnię i maksymalnie odsunąć tor jazdy od uszkodzonej krawędzi jezdni - wyjaśnia Marek Prusak, rzecznik katowickiego oddziału GDDKiA.
GDDKiA na zarzuty o bezczynność odpowiada, że pięciu lat próbuje znaleźć wykonawcę naprawy, ale firmy w kilka razy powtarzanych przetargach składały oferty, które zbyt mocno przekraczały budżet zadania. Kosztorys oferenci przekroczyli także w ostatnim postępowaniu, ale - jak się okazało - w akceptowalnym stopniu.
Wykonawca rusza do pracy
- 20 maja przekażemy teren wykonawcy, który rozpocznie prace przy uszkodzonym korpusie drogi ekspresowej w Lalikach - informuje Marek Prusak z GDDKiA Katowice. Drogowcy mają mniej więcej osiem miesięcy (bez okresu zimowego) na realizację inwestycji. - Zakończenie prac planowane jest w kwietniu 2025 r. - podaje GDDKiA.
Naprawa ma być przeprowadzona od podstaw. Kilkumetrowy nasyp, gdzie znajduje się pękająca jezdnia, ma być rozebrany "do terenu rodzimego".
W podstawie nowego nasypu ma znaleźć się specjalny "materac geosyntetyczny", który ma zapewnić lepszą wytrzymałość konstrukcji, a także zapobiec podsiąkaniu wody z podłoża, co było jedną z przyczyn osuwiska.
- Niekorzystne warunki pogodowe na początku lutego, w postaci opadów deszczu oraz dodatniej temperatury sprzyjającej intensywnym roztopom, spowodowały nasiąkniecie gruntu i korpusu drogowego - wyjaśnia Marek Prusak.
Droga ekspresowa w starorzeczu
Droga S1 w tym miejscu biegnie tuż przy potoku górskim. Co więcej, w trakcie budowy zmieniono jego bieg, a trasa powstała w starorzeczu.
"Prawdopodobną przyczyną powstałych uszkodzeń korpusu drogi ekspresowej było niewłaściwe i niewystarczające przechwytywanie wód gruntowych występujących pod korpusem nasypu drogowego zlokalizowanych w śladzie przełożonego potoku Roztoka oraz wód powierzchniowych napływających od strony stoku" - wskazuje GDDKiA w dokumentacji dla wykonawcy.
Drogowcy zaznaczą, że w konsekwencji doszło do rozluźnienia gruntu i powstania nieszczelności w rowie drogi ekspresowej. Dalej wskazano, że "w okresie obfitych lub długotrwałych opadów, istniejący w konsekwencji nieszczelny system odwodnieniowy mógł okazać się mało wydajny".
Z czasem deformacje nasypu były coraz większe, a odwodnienie stawało się coraz bardziej nieszczelne, aż ze względów bezpieczeństwa należało ograniczyć ruch na drodze.
Organizacja ruchu w miejscu prac drogowych na S1 w Lalikach
Przebudowywany odcinek, co oczywiste, będzie wyłączony z ruchu. Kluczowa w tym momencie stanie się równoległa do "eski" lokalna trasa, która posłuży jako bypass.
Zanim wykonawca zamknie osunięty fragment, z płyt betonowych stworzy łącznik między S1 a drogą gminną. Innymi słowy - kierowcy w pewnym miejscu zjadą z "ekspresówki", pojadą obok niej ok. 400 m, po czym wrócą na główną trasę.
- Całość zakończy wprowadzenie docelowej organizacji ruchu. Odtworzone zostanie oznakowanie poziome i pionowe wraz z urządzeniami BRD. Tymczasowy łącznik objazdu będzie rozebrany, a wykorzystywana w nim droga gminna odtworzona - zapewnia Marek Prusak.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl