Polityk wypełnił dokument odręcznie, pochyłym pismem, używając tylko wielkich liter - zresztą nie po raz pierwszy, bo jego wcześniejsze oświadczenia składane w Sejmie też tak wyglądały. Niewielkie przerwy między poszczególnymi literami i linijkami tekstu powodują, że trudno jest przeczytać to, co napisał poseł.
Widać jednak, że jego majątek jest niewielki. Grzegorz Braun zadeklarował, że nie jest właścicielem żadnego mieszkania, domu ani innej nieruchomości. Nie posiada też samochodu. Ma natomiast 3337 zł oszczędności w polskiej walucie i 2,87 dolara amerykańskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do tego w rubryce, w której deklaruje się posiadanie ruchomości, przekraczających wartość 10 tys. zł, polityk wpisał książki. Zaznaczył też, że nie jest wykluczone, że kwotę 10 tys. zł przekroczyły dochody z tytułu praw autorskich.
Niepełne wynagrodzenie
Grzegorz Braun podał, że w 2023 roku zarobił za pracę w polskim Sejmie 67 tys. zł. "Była to tylko część należnej sumy, z pozostałej części uposażenia i tzw. diety byłem okradany przez Prezydium Sejmu" - stwierdził.
Poseł poskarżył się też, że w tym roku też był "okradany" - to efekt kary za skandaliczne zachowanie z końca ubiegłego roku, gdy na sejmowym korytarzu gaśnicą ugasił świece hanukowe.
W czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego Grzegorz Braun startował z okręgu nr 10, obejmującego województwa małopolskie i świętokrzyskie. Zdobył 113 746 głosów.