W internecie wrze w sprawie zaliczek utraconych przez Orlen Trading Switzerland (OTS). Przypomnijmy: przedpłaty za zakup ropy, głównie z Wenezueli, trafiły do pośredników, najwięcej - ok. 240 mln dol. do spółki założonej w 2021 r. w Dubaju przez 25-letniego obywatela Chin lub Hong Kongu. Internauci wskazują, że właśnie "25-latek oszukał polskiego giganta".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Do mnie ostatnio pisali w sprawie spadku w Angoli, ale nie dałem się nabrać" - skomentował Marek Tatała, współzałożyciel "Fundacji Wolności Gospodarczej". Nawiązał tym samym do popularnego w internecie oszustwa na "księcia z zagranicy", który chce przekazać spadek. Pojawiają się także komentarze, które nawiązują, do tzw. metody na wnuczka.
W podobnym tonie wpis dodał serwis informacyjny "macroNEXT", który napisał, że "należy dobrze wybrać rodziców, ale są sytuacje, gdy wystarczy dobrze wybrać spółkę".
Internauci zauważyli także, że sprawa utraconych zaliczek zaczyna rozgrzewać media zagraniczne. O Orlenie napisały już bowiem agencje Bloomberg i Reuters.
Pieniądze ze spółki Orlenu trafiły do 25-latka z Azji
Przypomnijmy: w ramach procedury zakupu ropy tankowce wyczarterowane przez OTS miały zostać załadowane między grudniem a styczniem. Statki nie zostały jednak załadowane w Wenezueli, o czym poinformował nowy zarząd OTS. Podkreślono, że poprzedni zarząd, urzędujący do końca lutego 2024 r., nie podjął żadnych działań, aby doprowadzić do realizacji umów albo ich zerwania. Na koniec lutego spółka płaciła ok. 600 tys. dol. dziennie za postojowe sześciu tankowców, a rachunek za całe postojowe sięgał już 30 mln dol.
Nowy zarząd OTS przekazał, że kontrakty na dostawy trzeba było wypowiedzieć, a na tej podstawie wypowiedzieć umowy na czarter tankowców, które bezczynnie stały od grudnia.