O wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Czytamy w niej historię jednej z sieci stacji paliw która chciała ułatwić życie kierowcom, ale jednocześnie utrudniła je sobie.
O co chodzi? Poszło o aplikację mobilną, którą firma zamierzała wprowadzić. Dzięki niej można było płacić już przy dystrybutorze, nie trzeba było fatygować się do budynku kasy. Wystarczył smartfon, by uregulować płatność za paliwo. Bez pytań o "fakturkę", kartę na punkty, hot-doga, napój czy batonika.
Jedyny problem to paragon. Przepisy bowiem wymagają, by sprzedawca wydał klientowi papierowy wydruk. W powyższym przypadku był on bowiem wysyłany w wersji elektronicznej (w formacie PDF lub JPG), a dodatkowo kierowca otrzymywał powiadomienie, że świstek papieru może odebrać w budynku stacji.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Skarbówka stała na stanowisku, że to niezgodne z prawem i że to nie oznacza "wydania" paragonu. A to oznaczało sankcje z tytułu ustawy o VAT.
Firma postanowiła zaskarżyć interpretację fiskusa do sądu. Najpierw racje przyznał koncernowi Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.
Teraz wyrok potwierdził Naczelny Sąd Administracyjny. Zdaniem sędzi Aleksandry Wrzesińskiej-Nowackiej, znaczenie terminu "wydanie paragonu" nie oznacza tylko i wyłącznie wręczenia go w formie papierowej. Równie dobrze może się to odbyć w wersji elektronicznej. Wystarczy, że dowód zakupu został klientowi udostępniony.
Sebastian Kulczyk. Ma majątek wart 4,5 mld zł
Zdaniem sędzi NSA, nigdzie w przepisach nie ma informacji, że klient musi odebrać paragon. Jest tylko obowiązek wydruku przez sprzedawcę. A skoro ten jest drukowany, to naruszenia przepisów podatkowych nie ma. Wyrok jest prawomocny.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl