Protest ratowników medycznych objął już całą Polskę. W piątek 25 procent karetek w kraju nie miało obsady, braki obsadzano żołnierzami i strażakami.
Jak informuje Super Express, w piątek w woj. mazowieckim nie wyjechały 43 z 202 zakontraktowanych zespołów, a w Warszawie aż 38 z 80.
Wojewoda Konstanty Radziwiłł musiał zwrócić się do MON z prośbą o oddelegowanie żołnierzy z kwalifikacjami ratownika medycznego lub pielęgniarki do obsady w aż 40 zespołach ratownictwa medycznego.
Ratownicy medyczni żądają lepszych warunków pracy, a w szczególności wyższych wynagrodzeń. W sieci zaczęły pojawiać się umowy, na których widnieją stawki godzinowe. Na jednym dokumentów pochodzącym z Katowic, stawka godzinowa dla ratownika wynosiła 25 zł brutto.
- Godzina pracy ratownika medycznego, człowieka, od którego niejednokrotnie zależy czyjeś zdrowie, a nawet życie - największa wartość, wydzierana ze szponów śmierci w pocie, deszczu, upale i mrozie, w kombinezonie i masce, 24 godziny na dobę, 365 dni w roku wyceniana jest w przeliczeniu na.... 2 kalafiory i 2 kg ziemniaków – napisali na Facebooku ratownicy z Komitetu Protestacyjnego Ratowników komentując umowę z Katowic.
Zarobki ratowników reguluje ustawa. Zgodnie z jej zapisami minimalne wynagrodzenie zasadnicze ratowników wynosi 3772 zł brutto, plus dodatki (które wg ratowników nie są zbyt często przyznawane).
Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych żąda kwoty 4972 zł brutto oraz m.in. ustawy o zawodzie ratownika medycznego i jasnych zasad przyznawania dodatków.
Warto jednak pamiętać, że wynagrodzenia dotyczą tylko umów o pracę, a większość ratowników jest na kontraktach, gdzie ustawa już nie obowiązuje.
Premier ma jednak nadzieję, że w najbliższym czasie uda się wypracować porozumienie między stronami i że ratownicy wrócą do pracy.