W internecie można znaleźć wiele kontaktów do firm, które oferują adresy do eksmisji. Wskazania takich lokali są potrzebne przy zawieraniu umów tzw. najmu okazjonalnego. Właściciele chcą bowiem, aby najemcy w razie pojawienia się problemów poddali się dobrowolnie egzekucji i wskazali lokal, do którego będą mogli się wyprowadzić.
Tymczasem zapis ten wykorzystują firmy, które handlują adresami lokali do eksmisji. Za niewielką opłatą udostępniają je najemcom. Proceder kwitnie, stwarzając zagrożenie zarówno dla właścicieli, jak i najemców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Umowa najmu okazjonalnego staje się standardem
Osoby, które zalegają z opłatami za najem mieszkania, są zmorą właścicieli nieruchomości. Tego typu sprawy, nawet jeśli trafią do sądu, ciągną się latami. Wyjściem jest podpisywanie umów w formie najmu okazjonalnego.
— Obecnie prawo nie chroni w równym stopniu najemców i właścicieli. Dlatego tego typu umowa staje się dziś standardem — przyznaje Jakub Al Shaick, prawnik, właściciel Kancelarii Adwokackiej Prawa Nieruchomości Adwokata Jakuba Al Shaick.
Wyjaśnia, że głównym powodem ich stosowania jest fakt, że można skuteczniej wypowiedzieć taką umowę i wyeksmitować w trybie przyśpieszonym najemcę, który np. nie płaci za korzystanie z mieszkania.
Z tego powodu wielu właścicieli umieszcza w umowie o najmie okazjonalnym zapis o poddaniu się dobrowolnej eksmisji do innego lokalu. Tego typu klauzule są często stosowane także przy podpisywaniu umów najmu z cudzoziemcami.
— W takim wypadku jako adres eksmisji trzeba wskazać inne mieszkanie w Polsce — tłumaczy nasz rozmówca. Dodaje, że stwarza to jednak problem związany m.in. z tym że jeden adres może być udostępniany wielu osobom. To z kolei stawia pod znakiem zapytania skuteczność takiej umowy.
"Nie można nikogo eksmitować na bruk"
Skontaktowaliśmy się z przedstawicielką jedną z firm, która oferuje adresy do eksmisji. – Mamy zakupione lokale na firmę, które mogą być wykorzystane w takiej sytuacji – twierdzi nasza rozmówczyni, która nie zgadza się na podanie nazwiska. Kobieta przekonuje, że udostępnianie tych adresów to ułatwienie zarówno dla właścicieli, jak i najemców. Jak to tłumaczy?
Zgodnie z polskimi przepisami nie można nikogo eksmitować na bruk. Najem okazjonalny rozwiązuje ten problem, ponieważ możemy wskazać konkretne mieszkanie, do którego lokator może się wyprowadzić, gdy właściciel rozpocznie procedurę egzekucyjną — zaznacza nasza rozmówczyni i odsyła do informacji znajdujących się na stronie firmy.
Firma podkreśla, że oświadczenie o adresie do eksmisji może podpisać tylko osoba, która ma tytuł prawny do lokalu, którego adres wskazany jest w dokumencie.
Dodatkowo cały proces może odbyć się w formie elektronicznej. "Osoba podpisująca oświadczenie nie musi być spokrewniona z najemcą, nie ma również wymogu jej osobistego uczestnictwa w procesie zawierania umowy. Zgodę można przesłać w formie papierowej, a także w wersji elektronicznej (dokument PDF z kwalifikowanym podpisem elektronicznym)" - czytamy na stronie firmy. Koszt zdobycia takiego oświadczenia to około 450 zł.
Adres do eksmisji do zdobycia za pieniądze
Czy zakup adresu do eksmisji jest bezpieczny? Piotr Jarzyński, prawnik z Kancelarii Prawnej Jarzyński & Wspólnicy, ma co do tego wątpliwości.
W takim wypadku powinna istnieć możliwość zweryfikowania danych podanych w oświadczeniu m.in. na podstawie księgi wieczystej. Wtedy sprawa byłaby prosta — wyjaśnia.
Jego zdaniem wskazanie w umowie adresu do eksmisji zaowocuje skutkiem pożądanym przez właściciela, ponieważ komornik będzie mógł na tej podstawie wyegzekwować eksmisję. Pytanie, co dalej. Jak słyszymy, w praktyce handel adresami do eksmisji może być zagrożeniem dla obu stron umowy.
Wskazanie lokalu do eksmisji, bez możliwości realnej możliwości przeprowadzki, można traktować jako wprowadzenie w błąd wynajmującego. Z kolei najemca, podając nieprawdziwy adres lub przedkładając oświadczenie osoby trzeciej o możliwości wyprowadzenia się do jej lokalu, naraża się na eksmisję komorniczą na bruk – zaznacza prawnik.
Zakaz eksmisji obowiązywał dwa lata
W tym kontekście warto przypomnieć, że w Polsce do niedawna obowiązywał zakaz eksmisji przez ponad dwa lata. Wprowadzono go w tzw. ustawie covidowej. Rząd PiS argumentował, że miał on chronić osoby, których sytuacja majątkowa mogła pogorszyć się w trakcie pandemii. Przepis funkcjonował do kwietnia 2022 r.
O uchylenie zakazu apelowała m.in. Krajowa Rada Komornicza oraz właściciele mieszkań. Samo zniesienie przepisu nie rozwiązało jednak problemów, z którymi wynajmujący borykali się przed pandemią. Powód? Długi czas oczekiwania na lokal socjalny lub pomieszczenie tymczasowe dla eksmitowanego. Przypomnijmy, że począwszy od kwietnia 2019 r., komornik nie może eksmitować dłużników do noclegowni lub schroniska dla bezdomnych.
Na lokal socjalny trzeba czekać wiele lat
Obecnie do eksmisji w przypadku standardowej umowy najmu, może dojść wyłącznie na mocy wyroku lub postanowienia sądu, orzekającego wydanie i opróżnienie lokalu mieszkalnego. Wyjątkiem od tej zasady są sytuacje, gdy osoba poddaje się dobrowolnie egzekucji w akcie notarialnym, a także w przypadku osób, których mieszkanie zostało zlicytowane za długi.
W przypadku eksmisji sąd może przydzielić lokal socjalny dla kobiet w ciąży, osób małoletnich i niepełnosprawnych, obłożnie chorych, a także emerytów i rencistów. Taki obowiązek dotyczy także osób posiadających status bezrobotnych.
Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na koniec 2020 r. w Polsce było około 238 tysięcy mieszkań socjalnych, z których większość zlokalizowana była w miastach.
Czas oczekiwania na mieszkanie socjalne w Polsce może obecnie wynosić nawet kilka lat. Na koniec 2021 r. na najem socjalny lokali w ramach realizacji wyroków eksmisyjnych oczekiwało ponad 42 tys. gospodarstw domowych.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl