Zamknięte restauracje, puby, bary i ogródki w czasie pandemii uderzyły w gastronomię. Choć to nie jedyny kanał sprzedażny piwa, to browary odczuły lockdown.
Zwłaszcza że - jak pisze "Rzeczpospolita" - w sklepach sprzedaż spada. Jak podał Nielsen, podczas pandemii sprzedaż piwa w handlu skurczyła się 2,1 proc., czyli o 67,4 mln litrów.
W restauracjach czy pubach przed pandemią Polacy wypijali piwa za 4,5 mld zł rocznie. Ale koronawirus sprawił, że konsumpcja złocistego trunku lokalach zmniejszyła się o 42 proc. - wynika z z danych organizacji Brewers of Europe.
Według szacunków podobna skala spadku miała miejsce również w polskich lokalach - pisze dziennik.
Wraz z otwarciem ogródków restauracyjnych i zapowiadanym z końcem maja umożliwienie przyjmowania gości w lokalach, producenci piw liczą na odbicie.
– Okres od otwarcia ogródków napawa nas optymizmem. Wiele lokali ponownie uruchomiło działalność, a konsumenci chętnie je odwiedzili mimo dość chłodnej pogody twierdzi na łamach "Rz" Magdalena Brzezińska, dyrektor ds. korporacyjnych Grupy Żywiec.
Jak mówi, Polacy są bardzo spragnieni możliwości spotkań z przyjaciółmi poza domem. Ale branża liczy też na powrót imprez sportowych.
– Przewidujemy odbudowanie się kanału HoReCa w perspektywie trzech lat. Szacujemy, że dopiero w roku 2023 uzyskamy poziom wolumenów sprzedanego piwa z 2019 r. – mówi "Rzeczpospolitej" Tomasz Janczewski, dyrektor ds. sprzedaży i rozwoju rynku Carlsberg Polska.