Dla Brukseli nieakceptowalne jest to, że kobiety w Europie za tę samą pracę dostają mniejsze wynagrodzenie niż mężczyźni. Właśnie to było punktem wyjścia dla unijnych urzędników, którzy przygotowali propozycje zmian przepisów o wynagrodzeniach. Nowe prawo ma pomóc w osiągnięciu głównego celu, czyli zniwelować niesprawiedliwe różnice płacowe.
UE ma dość dyskryminacji płacowej. Chce ją ukrócić dyrektywą
Dyskusja, by wyeliminować nieuzasadnione różnice w wynagrodzeniach, trwa w UE od wielu lat. Wreszcie jednak nabiera konkretów. Projekt dyrektywy dotyczącej przejrzystości płac, a wraz z nim zmian, które musiałyby wprowadzić wszystkie kraje Unii, jest gotowy.
Projekt oficjalnie dotyczy "dyrektywy mającej na celu wzmocnienie stosowania zasady równości wynagrodzeń za taką samą pracę lub pracę o równej wartości między mężczyznami i kobietami poprzez przejrzystość wynagrodzeń i mechanizmy jej egzekwowania". Teraz pochylają się nad nim dwie komisje: Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia oraz Komisja Zatrudnienia i Spraw Socjalnych Parlamentu Europejskiego. To kolejny etap unijnego procesu legislacyjnego. Do jego końca jeszcze daleko, ale jeśli na ostateczne propozycje przystaną kraje członkowskie, nastąpią ogromne zmiany.
Zgodnie z projektem:
- w państwach członkowskich będą musiały funkcjonować narzędzia lub metodologie umożliwiające ocenę i porównywanie wartości pracy;
- pracodawcy nie będą mogli pytać o historię wynagrodzeń, czyli o to, ile pracownik zarabiał w poprzedniej pracy;
- pracownicy dostaną prawo dostępu do informacji o poziomie przeciętnego wynagrodzenia na danym stanowisku, zanim zostaną zatrudnieni, a także w trakcie zatrudnienia;
- duże firmy (zatrudniające ponad 250 osób) będą musiały informować o różnicach w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn; a jeśli różnica sięgnie 5 proc. i nie da się jej uzasadnić, będą musiały płace wyrównać;
- ofiary dyskryminacji płacowej będą miały prawo do zadośćuczynienia, przy czym ciężar dowodu ma spoczywać na pracodawcy - to on, odmawiając zadośćuczynienia, musiałby udowodnić, że nie doszło do dyskryminacji.
Jednym słowem: rewolucja, zwłaszcza dla takich krajów jak Polska, gdzie nawet upublicznianie widełek płacowych w ogłoszeniach o pracę jest czymś, o co trzeba walczyć.
Bruksela zaczęła łagodnie – od rekomendacji. Teraz wytacza cięższe działa
Parlament Europejski w lutym przypomniał, że w 2020 r. tylko 20 państw członkowskich miało w swoim prawie gwarancje przejrzystości wynagrodzeń (Polski w tym gronie nie było). Zwolennicy wprowadzenia takich gwarancji na poziomie unijnym wskazują, że tylko pełna przejrzystość umożliwi walkę z płacową dyskryminacją.
Wdrażanie i egzekwowanie zasady równej płacy za równą pracę wciąż stanowi wyzwanie, a różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn w UE nadal przekracza 14 proc. (Eurostat, 2019). Z powodu braku przejrzystości wynagrodzeń dyskryminacja płacowa często pozostaje niezauważona, a jej ofiary mają problemy z uzyskaniem zadośćuczynienia. Pandemia COVID-19 najprawdopodobniej pogłębi różnice w wynagrodzeniach na niekorzyść kobiet – czytamy w oświadczeniu upublicznionym przez Parlament Europejski pod koniec lutego.
Opisane wyżej propozycje, nad którymi państwa członkowskie miały się okazję pochylić już w 2021 r., dotyczą zarówno sektora prywatnego, jak i publicznego. Parlament Europejski już wysłał sygnał, że jest przychylny zmianom, które wyeliminują tzw. gender pay gap, czyli lukę płacową.
Na początku 2021 r. przyjął rezolucję w sprawie nowej strategii UE na rzecz równości płci. Zasugerowano w niej, że rekomendacje dotyczące walki z nierówną płacą, z których pomocą Bruksela próbowała w ostatnich latach wyeliminować dyskryminację płacową, nie wystarczą, bo choć pojawiły się już wiele lat temu, to nie dały efektów. Dlatego teraz potrzeba zmian, które dla państw UE będą wiążące.