"Gazeta" te wnioski wyciąga z analizy ostatniego, dostępnego projektu Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Wprawdzie nie ma w nim bezpośrednio wskazanych konkretnych beneficjentów, a tylko tzw. wiązki projektowe, to z ich opisów wynika, kim tak naprawdę może być beneficjent.
Jak zaznacza dziennik, dobrze jest to widoczne na przykładzie inwestycji energetycznych. Na tym rynku dzielą i rządzą przecież spółki z większościowym udziałem Skarbu Państwa jak PGE i Orlen.
Zatem w przypadku budowy infrastruktury terminalowej dla energetyki, co zapisano w KPO, bez zarządzających energetyczną infrastrukturą przesyłową państwowych spółek - nic się nie uda.
Tym bardziej, że w wiązce projektowej zapisano, że ma być to inwestycja prywatno-rządowa, zatem jak przewiduje "Wyborcza" z pewnością podejmie się jej PGE. Wśród takich inwestycji mogą być budowy morskich farm wiatrowych i przydomowych magazynów energii.
Izabela Zygmunt z fundacji WiseEuropa mówi dla "Wyborczej", że choć beneficjenci nie są podani z nazwy, to w niektórych przypadkach można się domyślić, kim są. - Na to, że inwestycje realizować będą spółki skarbu państwa, wskazuje charakter inwestycji - mówi Zygmunt.
Na co zwraca uwagę, państwowe spółki jako beneficjenci pieniędzy przeznaczonych dla sektora prywatnego, mają wygodniejszą pozycję w konkurowaniu o finansowanie niż zwykłe prywatne przedsiębiorstwa.
Wszystko dlatego, że prywatni przedsiębiorcy nie mieli wpływu na tworzenie KPO jaki mógł przypaść w udziale największym spółkom z udziałem skarbu państwa. Prywatne firmy są z tyłu peletonu, bo dopiero teraz mogą zacząć ubiegać się o pieniądze w ramach konkursów.
Z kolei Sławomir Dudek z FOR przekonuje, że prywatne firmy też mogą być beneficjentami grantów dla sektora publicznego. Dla przykładu Ministerstwo Zdrowia może im zlecić projekty informatyczne.