"Nowa piątka PiS", czy też "piątka Kaczyńskiego" to pięć reform ogłoszonych przez Prawo i Sprawiedliwość, których realizacja może kosztować ponad 40 mld zł.
Wśród nich znalazły się: wprowadzenie od lipca tego roku 500 plus na każde dziecko, wypłata "trzynastych emerytur", zwiększenie kosztów uzyskania przychodu, zwolnienie najmłodszych pracowników z podatku dochodowego oraz dofinansowanie lokalnych połączeń autobusowych.
Według rządzących pieniądze na realizację obietnicy są w budżecie, a ekonomiści przekonują, że tak znaczący transfer socjalny przyspieszy polskie PKB w okresie światowego spowolnienie gospodarczego o około 0,5 proc. Z drugiej strony przeciwko części wydatków oponuje minister finansów Teresa Czerwińska, która ostrzega przed złamaniem tzw. reguły wydatkowej.
- Powinnością rządu i ministra finansów jest przewidywać przyszłość. Gdybym był ministrem, to nie zgodziłbym się na wydatki o takiej skali ogłoszone nagle bez konsultacji z resortem finansów. (…) Gdyby to była decyzja, która stałaby w sprzeczności z koncepcją określonego stanu finansów, podałbym się do dymisji. To jedyna droga – powiedział w programie "Biznes mówi" Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.
Jak wskazał, w przyszłym roku może pojawić się problem ze sfinansowaniem zapowiedzi i równoczesnym pozostaniem w zgodzie z tzw. regułą wydatkową.
Steinhoff wskazał, że sposób ogłoszenia "piątki" jest nieakceptowalny. – Nie tak dawno Sejm uchwalił budżet państwa. Jeśli po uchwaleniu wprowadza się wydatki takiej skali, to trzeba mieć świadomość konsekwencji, a one są dość kosztowne. Program ma wymiar polityczny: mieści się w taktyce kampanii wyborczej. To miara nieodpowiedzialności za stan państwa obecnych elit politycznych – dodał i przypomniał, że w ekonomii nie ma "darmowych obiadowych".
- Za wszystko trzeba płacić – ostrzegł i wyliczał, że budżet już płaci m.in. za obniżenie wieku emerytalnego.
- Nie twierdzę, że wszystkie wydatki są nieracjonalne. Np. program 500 plus był konieczny ze względu na tragiczną sytuację demograficzną, ale trzeba ważyć możliwości budżetu państwa. Wzrost PKB na poziomie 5 proc. już się kończy – zastrzegł.
Problem z utrzymaniem tak wysokiego wzrostu, zdaniem Steinhoffa, wynika nie tylko ze spadku europejskiej i globalnej koniunktury, ale także z niskiego udziału inwestycji prywatnych w PKB.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl