Jak pisze czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna", szacunki Unii Metropolii Polskich to pierwsze tak kompleksowe opracowanie, które pokazuje koszty obietnic z perspektywy samorządów.
Co najmocniej wpłynie na miejskie budżety? Obniżenie PIT do 17 proc. to najbardziej kosztowna dla samorządów obietnica obozu rządzącego, wyceniona na aż 3,6 mld zł. Do tej pory udział w PIT to był dla nich spory zastrzyk gotówki.
Gdy stawka zostanie obniżona, to automatycznie Polacy zapłacą niższe podatki. I mniej z nich trafi do samorządu. Dlatego UMP domaga się, by w mieście zostawała większa niż teraz część PIT-u każdego mieszkańca. Tak, by te 3,6 mld zł zrekompensować.
Obejrzyj: PiS chce wziąć pieniądze z OFE. Pomogą w sfinansowaniu obietnic wyborczych
Zwiększone koszty uzyskania przychodów to z kolei 2 mld zł mniej w miejskich kasach, a brak PIT dla młodych - kolejny miliard. W sumie więc daje to 6 mld zł.
Warszawa 750 mln na minusie
Zdecydowanie najwięcej na nowych obietnicach PiS straci Warszawa. Według szacunków UMP do budżetu wpłynie przez to o 745 mln zł mniej niż planowano.
Później jest duża przerwa i pojawia się kraków z 211-milionową stratą. W dalszej kolejności jest Wrocław, Poznań, Łódź i Gdańsk.
- Wprowadzenie przez rząd zmian w PIT w ramach nowej piątki spowoduje większy uszczerbek we wpływach jednostek samorządu terytorialnego niż zmiany stawek PIT w 2009 roku - mów "DGP" Jędrzej Sieliwończyk z urzędu miejskiego w Gdańsku.
Samorządy chcą większego udziału w PIT niż do tej pory. W Sejmie jest nawet projekt ustawy. Zwiększa on udział powiatów z 10,25 do 13,03 proc., gmin z 39,34 do 48,78 proc. i województw z 1,6 do 2,03 proc. Od 2015 roku jednak nie wyszedł z sejmowej zamrażarki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl