Premier Mateusz Morawiecki na specjalnej konferencji prasowej wyjaśniał, że obniżenie PIT z 18 do 17 proc., zwolnienie najmłodszych z obowiązku płacenia podatku dochodowego, wypłata "trzynastek" emerytom, objęcie programem 500plus wszystkich dzieci oraz przywrócenie połączeń autobusowych we wszystkich gminach, ma kosztować budżet 42 mld zł. Z takim szacunkiem nie zgadza się prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys, który wskazał, że ostateczny koszt będzie niższy.
- Od 42 mld zł trzeba odjąć zwiększone wpływy podatkowe, ponieważ choćby emerytury są opodatkowane, a środki z 500plus przeznaczone na konsumpcję zwiększą wpływy z VAT. Netto koszt będzie bliżej 30 mld zł – tłumaczył Borys w programie Mikołaja Kunicy "Biznes mówi".
W ocenie Pawła Borysa zwiększone wydatki nie zagrażają perspektywie polskiego ratingu, choć agencje ostrzegają przed jego obniżeniem i problemami rządu Polski w Brukseli.
- Przypomnę, że agencje ratingowe co jakiś czas ostrzegają, ale nie zawsze ich przewidywania się sprawdzają. Fundamentalnym elementem wpływającym na rating i rentowność obligacji jest wzrost gospodarczy, a prawda jest taka, że wzrost w tym i przyszłym roku będzie w przedziale 3,5-4 proc. Przy inflacji, która nie przekroczy 2 proc., okaże się, że mówimy o nominalnym wzroście o 7 proc. To pozwoli sfinansować taki impuls fiskalny – wyjaśnił Borys.
Prezes PFR wyjaśnił także, że nie można traktować wszystkich zapowiedzi jedynie jako transferów socjalnych. Choćby obniżenie PIT, a w ub. roku wprowadzenie małego ZUS, to działania, których celem jest zwiększenie bazy podatkowej.
- Jest spore pole do uszczelnienia systemu podatkowego związane z szarą strefą. Obniżka PIT, zwolnienie młodych z niego i niższy ZUS do działania zachęcające do porzucenia szarej strefy i podjęcia legalnej pracy czy założenia firmy - tłumaczył Borys i dodawał, że w połączeniu z kolejnymi możliwościami kontrolnymi, jak choćby wdrożeniem systemów analizy danych, potencjał zwiększenia wpływów podatkowych sięga nawet kilkunastu miliardów złotych.
- Od tego właśnie będzie zależał deficyt w kolejnym roku – dodał. Przyznał, że deficyt w 2020 r. szacuje na około 40 mld zł.
Ze względu na fakt, że w tym roku programy będą tańsze, a po styczniu jest w budżecie 6 mld zł nadwyżki, może być on nieco niższy, choć wyższy niż zaplanowane 28 mld zł.
Równocześnie Paweł Borys wskazał, że relacja deficytu do PKB będzie zależeć w dużej mierze od tempa wzrostu PKB, które eksperci ING szacują nawet na 4 proc. Z takimi prognozami zgodził się prezes Polskiego Funduszu Rozwoju – planowany na ten rok wzrost miał wynieść 3,5 proc., ale impuls fiskalny wynikający z nowych transferów może "dorzucić" kolejne 0,5 pp.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl