Dziennikarze "Business Insidera" pojechali na przejście graniczne w Kołbaskowie w woj. zachodniopomorskim. Z ich relacji wynika, że przed punktem kontrolnym ustawiono znaczną liczbę znaków ostrzegawczych, które nakazują zwolnić lub informują o kontroli.
Co ciekawe, pogranicznicy nie zatrzymali dziennikarzy. Pozwolili jechać dalej, podobnie jak wielu innym kierowcom. "Na dziesięć aut do kontroli zatrzymują może jeden" - czytamy.
"Strefa Schengen działa tylko teoretycznie"
"Business Insider" spotkał się z okolicznymi mieszkańcami, którzy zdążyli się już przyzwyczaić do kontroli granicznych w Kołbaskowie. Wszystko przez to, że są one prowadzone już od czasów pandemii koronawirusa. Jak przypomina portal, wówczas sprawdzano np. certyfikaty covidowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To już zaczęło się cztery lata temu, więc trochę przyzwyczailiśmy się, że strefa Schengen działa właściwie tylko teoretycznie - mówił jeden z mieszkańców pogranicza w rozmowie z "Business Insiderem".
Jak wynika z relacji mieszkańców najrzadziej funkcjonariusze sprawdzają samochody na niemieckich rejestracjach. Zdaniem osób mieszkających na pograniczu najczęściej do kontroli zatrzymywane są auta np. na ukraińskich czy białoruskich "blachach". Niemal każdorazowo niemieccy pogranicznicy sprawdzają autobusy i mikrobusy.
Na niektórych przejściach nie ma funkcjonariuszy
Rozmówca "Business Insidera" jednocześnie nazwał niemieckie kontrole "wielką ściemą" i "picem na wodę".
Bo przejście w Kołbaskowie faktycznie jest obstawione przez służby. Ale są takie, na których nie ma dosłownie nikogo. Gdybym miał jakieś niecne plany, to bym na pewno o tym wiedział. I bym oczywiście wybierał te przejścia, które kontrolowane nie są - mówił.
Słowa mieszkańca pogranicza potwierdzają sami dziennikarze "Business Insidera", którzy sprawdzili przejścia, na których nie ma kontroli. Nie zastali na nich żadnych funkcjonariuszy.
Olaf Scholz o kontrolach na granicy
Jak pisaliśmy w money.pl, kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapowiedział utrzymanie przez długi czas tymczasowych kontroli na granicach lądowych swojego kraju w związku z trwającym napływem nielegalnych imigrantów.
- Będziemy to robić tak długo, jak to możliwe. I będzie to bardzo długo - podkreślił szef niemieckiego rządu w telewizji RTL.
Scholz przyznał jednocześnie w wyemitowanej we wtorek wieczorem rozmowie, że kontrole graniczne sprawiają obecnie "wiele kłopotów".
Zaostrzenie kontroli na niemieckich granicach skrytykował miesiąc temu Donald Tusk, nazywając je "nie do zaakceptowania". - To de facto zawieszenie strefy Schengen na dużą skalę - podkreślał szef polskiego rządu.
16 września rozpoczęły się kontrole na granicach lądowych RFN z Francją, Luksemburgiem, Holandią, Belgią i Danią, zarządzone przez szefową MSW Niemiec Nancy Faeser. Podobne kontrole obowiązują już od 16 października 2023 roku na granicach z Austrią, Polską, Szwajcarią i Czechami.