Polski Instytut Ekonomiczny w swoim najnowszym Tygodniku Gospodarczym analizuje potencjalne skutki zwycięstwa Donalda Trumpa w nadchodzących wyborach prezydenckich w USA. Autorzy raportu twierdzą, że "choć na tym etapie kampanii najbardziej prawdopodobne wydaje się zwycięstwo donalda Trumpa, to jednak podejście do Chin jest elementem mało różnicującym obie kandydatury". Zarówno demokraci, jak i republikanie domagają się polityki powstrzymywania Chin, w szczególności ich wzrostu gospodarczego i rozwoju najnowocześniejszych technologii.
Eksperci PIE zwracają uwagę, że obie strony amerykańskiej sceny politycznej korzystają z podobnych narzędzi w polityce handlowej, takich jak cła czy kontestowanie systemu rozwiązywania sporów Światowej Organizacji Handlu. Autorzy przypominają, że "to Barack Obama w 2016 r. zaczął blokować nominacje nowych sędziów do organu apelacyjnego WTO, co od 2019 r. doprowadziło do paraliżu tej organizacji. Administracja Bidena niczego w tej kwestii nie zmieniła" - czytamy w dokumencie, którego autorami są Bartosz Michalski i Marek Wąsiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Donald Trump może zmienić zasady handlu z Chinami
Według ekspertów PIE to, co różni obu kandydatów to podejście do sojuszników, inwestycje w USA, stosowany język oraz pozostawianie pola do potencjalnej współpracy z Chinami. Autorzy raportu podkreślają, że "administracja Bidena w maju 2024 r. nałożyła na Chiny cła sięgające m.in. 100 proc. wartości importowanych samochodów elektrycznych". Jednak plany Trumpa idą znacznie dalej.
Donald Trump w swojej kampanii zapowiada nałożenie 60-proc. cła na wszystkie produkty importowane z Chin, a także 10-proc. cła na pozostały import. Według analizy PIE, "import z Chin spadłby z obecnych 427 mld USD do zaledwie 107 mld USD". Eksperci ostrzegają, że koszty takiej polityki ponieśliby głównie amerykańscy konsumenci. PIE przytacza również prognozy Goldman Sachs, według których "inflacja wzrosłaby o 1,1 pkt. proc."
Decoupling - słowo klucz w słowniku Trumpa?
Eksperci PIE zwracają uwagę, że poparcie dla decouplingu (to pojęcie, które odnosi się do procesu rozdzielania gospodarek, szczególnie w kontekście relacji między USA a Chinami) w środowisku Trumpa wynika głównie z przesłanek pozaekonomicznych oraz zerojedynkowego podejścia do deficytu handlowego. Autorzy raportu przywołują poglądy Roberta Lighthizera, przedstawiciela ds. handlu w administracji Trumpa, który "w wydanej w 2023 r. książce pt. "No trade is free" przekonuje nie tylko, że potrzebny jest ścisły nadzór nad handlem o wysokim poziomie zaawansowania technologicznego i ograniczenie więzi inwestycyjnych z chinami, ale również że strategiczny decoupling i podnoszenie ceł są niezbędne, by wyeliminować deficyt handlowy".
PIE wskazuje, że jeszcze bardziej radykalne podejście prezentują byli doradcy Trumpa. Autorzy raportu piszą, że "twardy decoupling postuluje były doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O'Brien, a także odbywający wyrok były doradca ds. ekonomicznych Peter Navarro". Eksperci podkreślają również rolę potencjalnego kandydata na wiceprezydenta, senatora Jamesa D. Vance'a, który "chce poprzez bariery handlowe wspierać przemysłowe miejsca pracy w USA".