Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Żółciak
Tomasz Żółciak
|
aktualizacja

Pieniądze na żłobki idą jak woda. I zaraz się skończą

164
Podziel się:

Wyczerpuje się pula 6,5 mld zł przeznaczonych na tworzenie miejsc w żłobkach. To efekt ogromnego zainteresowania ze strony samorządów, które przerosło nawet oczekiwania samego rządu. Trwają rozmowy o dosypaniu pieniędzy, ale może być z tym problem.

Pieniądze na żłobki idą jak woda. I zaraz się skończą
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski oraz wiceministra rodziny, pracy i polityki społecznej Aleksandra Gajewska (PAP, PAP/Rafał Guz)

Według stanu na koniec maja 2024 r. w Polsce funkcjonowało ponad 8,1 tys. instytucji opieki nad dziećmi w wieku do lat trzech. Prawie 4,8 tys. żłobków, 937 klubów dziecięcych oraz 2,4 tys. dziennych opiekunów. Cała ta sieć przekładała się na 236 297 tzw. miejsc opieki (z czego niemal 203 tys. jest w żłobkach).

Tyle tylko, że z tych ponad 8,1 tys. instytucji 81 proc. to przedsięwzięcia prywatne, oferujące 64 proc. wszystkich miejsc opieki.

Mamy istny zalew prywatnych żłobków i przedszkoli, które konkurują z naszymi - narzeka jeden z samorządowców.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wzrosną opłaty za pogrzeby i śluby? Ksiądz zaczyna delikatny temat

Tysiące żłobków i białe plamy

Ogólnopolski wskaźnik tzw. użłobkowienia Polski na koniec maja 2024 r. wynosił 37,6 proc. (bez niań to 37 proc.). Wciąż duża pozostaje liczba białych plam, czyli gmin, w których nie funkcjonuje żadna instytucjonalna forma opieki nad dziećmi do 3. roku życia. Na koniec I kw. 2024 r. wyniosła 1046, co stanowi 42 proc. gmin ogółem. Przy czym najwięcej białych plam jest w woj. mazowieckim (148) i lubelskim (143).

W czym dokładnie jest problem?

Małe zainteresowanie

Rząd - wcześniej Zjednoczonej Prawicy, teraz KO, Trzeciej Drogi i Lewicy - wspiera tworzenie miejsc w żłobkach poprzez specjalne programy.

Najpierw był to program "Maluch" i "Maluch plus", a od 2022 r. do 2029 r. to "Aktywny maluch", na który przeznaczono kwotę 6,5 mld zł z unijnych źródeł: Funduszy Europejskich dla Rozwoju Społecznego (FERS) i z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).

Na obecny program prowadzony jest nabór ciągły, podzielony na tury (trwa V tura, która zakończy się 30 września). Docelowo ma to zapewnić 102 tys. nowych miejsc w żłobkach.

Do niedawna, jak przyznają nasi rozmówcy z rządu, odzew ze strony władz lokalnych na tego typu programy był raczej mizerny.

Dziwiliśmy się, że samorządowcy nie korzystają w takim stopniu z 'Malucha Plus'. Po rozmowach z nimi okazało się, że kwota dofinansowania na utworzenie jednego miejsca w żłobku jest zbyt niska, a procedury podpisywania umów z wojewodami były długie i skomplikowane - mówi Aleksandra Gajewska, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.

- Samorządowcy bali się też wyśrubowanych kryteriów, np. że żłobek powstały z dofinansowaniem nie utrzyma się przez trzy lata, bo nie obsadzą wystarczającej liczby miejsc. A tyle wynosiła tzw. trwałość projektu z dofinansowaniem UE - dodaje.

Korekty

Rząd Donalda Tuska postanowił więc wprowadzić zmiany, by zwiększyć zainteresowanie samorządowców. Do niedawna - niezależnie od tego, jaki podmiot utworzy miejsca w żłobkach - przez trzy lata miał dostawać na utrzymanie jednego miejsca 836 zł miesięcznie. Gdy w życie wejdzie "babciowe", dofinansowanie to wzrośnie do 1500 zł (lub 1900 zł w przypadku dziecka z niepełnosprawnością).

Widać więc, że "babciowe" bardziej niż transferem do rodziców, staje się transferem do samorządów, które teraz zmieniają uchwały dotyczące struktury kosztów funkcjonowania ich żłobków. Rząd im tego w żaden sposób nie zabrania, oczekuje jedynie, że w takiej sytuacji nowe wyliczenia "wyjdą na zero". Tzn. że samorząd skonsumuje "babciowe", a rodzice nie będą ponosili dodatkowych kosztów.

Na pewno nie ma w rządzie akceptacji dla takich sytuacji jak w Koszalinie, gdzie samorząd próbował nie tylko skonsumować nowe świadczenie, ale i nałożyć dodatkowe opłaty na rodziców (z czego ostatecznie władze miasta zrezygnowały).

Tak więc w ramach korekt, mających zwiększyć atrakcyjność programu w oczach samorządowców, rząd podwyższył dofinansowanie na tworzenie miejsc opieki przez lokalne władze z ok. 36 tys. zł do ponad 57,5 tys. zł w przeliczeniu na jedno miejsce. Było to możliwe dzięki pieniądzom z KPO.

Uproszczono też procedury i poluzowano kryteria. Np. jeśli samorząd nie obsadzi miejsc w żłobku na wymaganym poziomie 80 proc., wojewoda będzie mógł odstąpić od dochodzenia zwrotu pieniędzy z KPO, o ile samorząd udowodni, że nieosiągnięcie wskaźnika było efektem obiektywnych czynników.

Rząd zaskoczony odzewem

Efekt zmian wprowadzonych w programie "Aktywny maluch" przerósł oczekiwania samych rządzących.

Myśleliśmy, że będziemy mieć maksymalnie ok. 5 tys. miejsc do utworzenia po IV turze naboru, a mamy ich ok. 30 tys. Mamy przed sobą jeszcze jedną turę, ale przy takim odzewie ze strony władz lokalnych, możliwe, że będzie to ostatnia tura, bo skończą się pieniądze z KPO i FERS - przyznaje Aleksandra Gajewska.

- Cały czas negocjujemy z Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR) w sprawie kolejnych środków z KPO, być może przy okazji jego rewizji - dodaje wiceminister.

Ale w MFiPR patrzą na sprawę z rezerwą. Wskazują, że po lipcowym naborze cel z KPO, czyli stworzenie infrastruktury dla 47 500 nowych miejsc opieki, zostanie osiągnięty. "W przypadku programu FERS, z którego finansowane jest uruchomienie 55 tys. miejsc i dofinansowanie nowych miejsc opieki w żłobkach, stopień wykorzystania środków, uwzględniając ostatni nabór, wynosi prawie 100 proc." - argumentuje resort funduszy w odpowiedzi na nasze pytania.

Podkreśla też, że "zmiana zakresu inwestycji" (czytaj: dosypanie pieniędzy) wymaga obiektywnych okoliczności, a samo wyczerpanie pieniędzy trudno za takie uznać.

"Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca"

Mało tego - resort funduszy z dużym niepokojem obserwuje to, co dzieje się w sprawie "babciowego", a konkretnie reakcji samorządów na nowe świadczenie - co szeroko opisywaliśmy w money.pl. Wskazuje, że KE będzie z pewnością analizować, czy nowe miejsca w żłobkach są rzeczywiście zajmowane przez dzieci, które do tej pory nie miały możliwości skorzystania z opieki.

"Analizowany będzie również fakt, czy interwencja publiczna (zarówno ta z pieniędzy KPO, jak i innych środków krajowych) nie przyczynia się do nadmiernego wzrostu cen usług opiekuńczych" - tłumaczy resort.

Trzeba pamiętać, że celem KPO jest zwiększenie dostępności miejsc opieki, a w tym zawiera się również dostępność cenowa. Zaangażowanie środków KPO i FERS ma na celu obniżenie kosztów usług opieki nad dziećmi, które są ponoszone przez rodziców. Ostatnio w przestrzeni publicznej donoszono o podnoszeniu cen usług w wyniku dopłat ze środków publicznych bez obniżania kosztów ponoszonych przez rodziców. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca - podkreśla Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej.

- Trzeba było się do nas zgłosić w styczniu, gdy pracowaliśmy nad rewizją KPO. Teraz to już trochę za późno - mówi wprost nasz rozmówca z MFiPR.

- Co prawda kolejna rewizja czeka nas w przyszłym roku, ale będzie miała ona bardziej techniczny charakter, nie planujemy jakichś fundamentalnych zmian - stwierdza. Jak dodaje, kolejka chętnych po dodatkowe pieniądze jest długa.

Mamy przecież jeszcze resort klimatu z programem 'Czyste powietrze' czy resort zdrowia ze swoimi planami reform w obszarze szpitali, a to są studnie bez dna - dodaje nasze źródło.

Przyznaje, że sprawa "babciowego" i reakcji samorządów na ten program może utrudnić negocjacje z Komisją Europejską.

- Nawet jeśli nie będzie to tworzyło problemu z rozliczeniem kamienia milowego mówiącego o reformie na rzecz "poprawy sytuacji rodziców na rynku pracy poprzez zwiększenie dostępu do wysokiej jakości opieki nad dziećmi do lat trzech", to może być już problem z przekonaniem Komisji, że warto dosypać pieniędzy na "Aktywnego malucha" - przekonuje.

Wiceminister Aleksandra Gajewska sugeruje, że doszło do pewnego nieporozumienia. - My nie wnioskujemy o dodatkowe pieniądze, tylko o nadkontraktację w ramach pieniędzy, które mamy, bo zrealizujemy wskaźniki za mniej środków niż posiadamy" - zapewnia.

Plany resortu pracy

Resort pracy ma w planach nie tylko zwiększanie puli miejsc żłobkowych, ale także jakości świadczonej tam opieki. Na dziś plan zakłada, że od 2026 roku wprowadzone zostaną jednolite standardy jakości świadczonej opieki, określone w rozporządzeniu. Jeśli standardy nie zostaną dopełnione, placówki zostaną wykreślone z rejestru żłobków i klubów dziecięcych. Reforma ta stanowić będzie jednocześnie spełnienia jednego z kamieni milowych w KPO.

Tomasz Żółciak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(164)
WYRÓŻNIONE
Prezydent2025
4 miesiące temu
Bezpłatny żłobek i przedszkole oraz szkołę podstawową z wyżywieniem oraz bezpłatne szkolnictwo średnie i wyższe zawodowe w pełni popieram. W przypadku żłobków i przedszkoli widzę jednak, że sprawą budowania nowych miejsc i finansowaniem tego zajmuje się więcej urzędników niż robotników na budowach tych obiektów.
Miodziolodzio
4 miesiące temu
Sfinansowanie prywatnego interesu za nasze pieniądze a ceny potem trzy razy wyższe niż w państwowym,geniusze interesu
Cyrk
4 miesiące temu
Zajmijcie się sprawami Polski I Polaków, gdzie program, a nie kampania wyborcza tylko ? Tylko 800 Plus, 300 zł wyprawka, przedszkole, żłobek, mama Plus, Babcia Plus kiedy koniec tego cyrku ?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (164)
Tredy
3 miesiące temu
Jak szybko budują te żłobki. Normalnie chodzi taki i różdżką macha. Ciekawe to jest.
Skoro
4 miesiące temu
Rząd sypie kasą na żłobki, babciowe, dobry start, 800+, no to chyba nie dziwne. Każdy orze jak może.
Kolo
4 miesiące temu
Niech ta laleczka wiceministra rozdaje ze swoich
Polk
4 miesiące temu
Mam nadzieje ze niedlugo ta polska zniknie z mapy
Dupiarz
4 miesiące temu
Mówią że ten pan puka tą panią i dlatego tak szybko awansowała.
...
Następna strona