Dochody z tytułu podatku od nieruchomości maleją w gminie Kleczew od kilku lat. Tylko w zeszłym roku spadek wyniósł ok. 2,5 mln zł. Do 2028 r. sięgnie on w sumie ok. 8,9 mln zł, a w następnych latach, według szacunków Urzędu Gminy i Miasta Kleczew – kolejne 8,3 mln zł. Łącznie będzie to ponad 17,2 mln zł, co stanowi około jedną piątą aktualnego budżetu gminy.
Jest to dla nas, jako samorządu, duży kłopot, bo te przychody drastycznie spadają i wiemy, że nie ma perspektywy w najbliższych latach, że coś w tej materii będzie się zmieniało - zaznaczył w rozmowie z PAP burmistrz Kleczewa Mariusz Musiałowski.
Kopalnie odkrywkowe żywiły gminę
Na terenie gminy przez ostatnich kilkadziesiąt lat działały cztery odkrywki kopalni Konin. W zeszłym roku zakończyło się wydobycie z ostatniej z nich – odkrywki Jóźwin IIB. Dopóki kopalnia nie zakończy jej rekultywacji, gmina może liczyć na wyższe wpływy z podatku od nieruchomości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już teraz na terenie gminy jest łącznie kilkaset hektarów zrekultywowanych obszarów pokopalnianych. Toczy się postępowanie o uznanie za zrekultywowane kolejnych ponad stu hektarów po odkrywce Kazimierz Północ. W kolejnych latach obszar terenów pokopalnianych powiększy się o następne tereny po odkrywce Jóźwin IIB.
Zrekultywowane tereny klasyfikowane są jako pozaklasowe grunty rolne lub obszary wodne, dwie odkrywki zamienione zostaną bowiem w jeziora. Wpływy podatkowe z takich nieruchomości są znacznie niższe, niż z tych, na których prowadzona jest działalność wydobywcza. Gmina Kleczew przez wiele lat m.in. dzięki tym dochodom zajmowała czołowe miejsca w rankingach najbogatszych gmin województwa prowadzonych przez ministerstwo finansów. Jeszcze w 2022 r. Kleczew uplasował się na czwartej pozycji w tym rankingu, by w tym roku spaść o dwanaście miejsc.
Ratunek przed bankructwem
Jak zapowiedział burmistrz, jego celem na drugą kadencję jest wypracowanie mechanizmu finansowego, który uratuje gminę przed bankructwem. Musiałowski chciałby zagospodarować część pokopalnianych terenów, ok. 100 ha, pod inwestycje w odnawialne źródła energii – farmy fotowoltaiczne i elektrownie wiatrowe. Jak wyliczył w rozmowie z PAP, mogłyby one produkować nawet 140 megawatów energii elektrycznej.
Koszt tej inwestycji szacowany jest na ponad miliard złotych, co znacznie przewyższa możliwości samorządu. Gmina szuka więc inwestora, jednocześnie stawiając warunek – samorząd chce partycypować w zyskach od sprzedaży energii elektrycznej z wybudowanych elektrowni słonecznych i wiatrowych.
- Takie rozmowy od dłuższego czasu prowadzimy, ale to nie jest łatwy temat – ocenił Musiałowski.
Burmistrz dodał, że byłoby to unikalne rozwiązanie na skalę kraju. A to oznacza, że nie ma wypracowanych jednoznacznych rozwiązań prawnych w tym zakresie. Gmina może samodzielnie produkować energię elektryczną tylko na własne potrzeby, stąd poszukiwania inwestora prywatnego, dzięki zaangażowaniu, którego inwestycja mogłaby powstać. Jak wskazuje Musiałowski, problemem jest też uzyskanie warunków przyłączenia do sieci, co jest wymogiem do sprzedaży wyprodukowanej energii elektrycznej.
Władze gminy planują też inne rozwiązania mające przynieść dochody w kolejnych latach. To na przykład budowa biokompostowni. Jej koszt szacowany jest na ponad 30 mln zł. Samorząd zabezpieczył już środki na wkład własny. Kleczew może zyskać również na budowie elektrowni jądrowej. Inwestycja planowana jest na terenie Konina i gminy Kazimierz Biskupi, z którą Kleczew sąsiaduje. To pozwoliłoby gminie na pobieranie części płaconych przez inwestora podatków. W minionych latach regularnie podnoszone były stawki podatków od nieruchomości.
Szukają oszczędności
Równolegle gmina już w minionej kadencji szukała oszczędności. Na budynkach użyteczności publicznej zamontowano instalacje fotowoltaiczne, a wszystkie stare lampy wymienione zostaną do końca roku na energooszczędne. Dzięki temu rachunki za energię uda się zmniejszyć o ok. 70 proc.
Mieszkańcy gminy Kleczew przyzwyczaili się, że pieniądze zawsze były. Przez lata nie było oszczędności w działaniach kulturalnych czy wydatków na sport. Jesteśmy niewielką gminą, np. w porównaniu do Konina, ale na klub piłkarski przeznaczamy więcej pieniędzy od największego miasta w regionie. Prędzej, czy później dojdzie do sytuacji, w której trzeba będzie zacisnąć pasa - wyznał Musiałowski.
Na razie burmistrz nie zdecydował się na zwolnienia w urzędzie i podległych mu jednostkach, ale jak zapowiedział, w tej kadencji może dojść do reformy systemu szkół. W dwóch z pięciu gminnych placówek uczy się mniej niż setka dzieci, a w jednej ze szkół w minionym roku nie zgłosiło się żadne dziecko do klasy pierwszej.
Jak dodał Musiałowski, ważne jest również pobudzanie przedsiębiorczości wśród mieszkańców. - Działalność takiego dużego inwestora rozleniwia – nie tylko samorząd, ale również mieszkańców. Ludziom nie opłacało się zakładać własnej działalności gospodarczej, więc ta przedsiębiorczość w regionie była nikła. Teraz gdy okazuje się, że kończy się to stabilne źródło dochodu, trzeba zacząć zupełnie inaczej funkcjonować – podsumował.