Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|

Pierwsza fala pandemii wstrzymała ruch w Polsce. Kolejne już niekoniecznie

18
Podziel się:

Gdy w marcu ubiegłego roku dotarła do nas pandemia COVID-19, Polacy ograniczyli swoje przemieszczanie się. Tak wynika z danych firmy Auto Mapa, na których widać przepustowość na drogach trzech dużych polskich miast. Okazuje się, że druga i trzecia fala pandemii już takim straszakiem nie były.

Pierwsza fala pandemii wstrzymała ruch w Polsce. Kolejne już niekoniecznie
Nic nie wskazuje na to, aby Polacy chcieli ograniczyć swoje podróże przed świętami (Adobe Stock, DarSzach)

Do Wielkanocy zostało kilka dni. Eksperci medyczni mówią, że może to być prawdziwa chwila próby, jeśli chodzi o skutki dalszej walki z trwająca pandemią COVID-19. Chodzi o to, że w czasie świąt przemieszczamy się, wyjeżdżamy z domów, odwiedzamy krewnych. Krótko mówiąc - tworzymy idealne warunki do tego, aby dochodziło do transmisji wirusa.

Członkowie Rady Medycznej przy premierze twierdzą, że tym, co mogłoby nas uchronić przed skokowym wzrostem zakażeń, byłoby wprowadzenie zakazu przemieszczania się. Prof. Andrzej Horban powiedział, że tak wizja nie jest wykluczona, a wszystko zależy od liczby nowych zakażeń. Już teraz dzienna liczba nowych zakażeń przekracza 30 tys.

Czy rząd posłucha ekspertów? W tym momencie na to się nie zanosi. Doradcom medycznym pozostaje więc apelować do Polaków o rozsądek i ograniczenie wyjazdów oraz spotkań w czasie świąt wielkanocnych.

Zobacz także: Bon gastronomiczny. Wejdzie w życie? Kościński: Oni potrzebują żywej gotówki

Co na to Polacy? Czy są skłonni uruchomić pokłady zdrowego rozsądku i na czas świąt schować się w domach? Jeśli punktem odniesienia miałoby być to, jak często dziś się przemieszczamy, to odpowiedź powinna brzmieć: nie.

Przyjrzeliśmy się ruchowi aut w miastach. Dane, które dostarczyła firma Auto Mapa, pochodzą z Warszawy, Krakowa i Poznania i obejmują kluczowe momenty: gdy do Polski dotarła pierwsza fala pandemii, druga i trzecia.

Dane uwzględniają średnią prędkość uzyskiwaną przez kierowców w godzinach szczytu w tygodniu roboczym. Jeżeli prędkość była niższa, to raczej nie wynikało to z tego, że badani kierowcy byli nad wyraz ostrożni, ale z tego, że warunki na drodze nie pozwalały na szybsza jazdę. Innymi słowy - więcej Polaków się przemieszczało, generując gęstszy ruch na trasach.

Jeśli chodzi o Warszawę, to w marcu 2020 widać najwyższą przepustowość dróg. W godzinach szczytu, np. koło 17, można było uzyskać średnią prędkość poruszania się po mieście zdecydowanie powyżej 40 km/h. Dla porównania ruch w grudniu 2019, czyli przed wybuchem pandemii, był widocznie większy, przez co uzyskiwana średnia prędkość była znacznie niższa. Widać lekkie poluzowanie w październiku - wolniej się jeździło i było więcej aut na drodze. Zaś listopad 2020 (druga fala) i marzec 2021 (trzecia fala) wyglądają podobnie pod kątem ruchu - samochody mogły osiągać prędkość na poziomie 40-45/km/h.

W Krakowie jest podobnie. W grudniu 2019 było prawdopodobne, że do celu raczej się dotoczymy niż dojedziemy, ponieważ średnia prędkość wynosiła ok. 20 km/h. Gdy przyszła pierwsza fala, ludzie zaczęli się izolować, a pracodawcy wysyłali pracowników na home office, krakowskie drogi zamieniły się niemalże w autostrady, na których można było uzyskać prędkość zbliżającą się do 50 km/h. Z kolei w październiku i listopadzie 2020 oraz marcu 2021 prędkość aut była stała i wynosiła ok. 35 km/h.

Poznań nie jest wyjątkiem. Grudzień 2019 oznaczał mniejszą przepustowość i większe korki. W marcu 2020 sytuacja się diametralnie zmieniła. W godzinach szczytu można było uzyskać średnią prędkość poruszania się po mieście zdecydowanie około 50 km/h. W październiku nastąpiło lekkie poluzowanie, zaś od listopada znów mniej osób wyjeżdża na poznańskie drogi, choć nie jest to ta liczba, która była np. w marcu.

- Z danych widać, że pierwsza fala pandemii najmocniej wstrzymała ruch w Polsce, każda kolejna fala pokazuje mniejszą przepustowość dróg, co oznacza więcej aut w ruchu i większe korki. Żaden z porównywanych miesięcy nie zbliżył się jednak do zakorkowania z grudnia 2019, czyli czasu przed pandemią – komentuje Magdalena Buchalska, dyrektor ds. rozwoju marki w Auto Mapie.

Inne badania pokazują, że temat wprowadzania zakazu poruszania się mocno dzieli Polaków. Z ankiety przeprowadzonej przez UCE RESEARCH i SYNO Poland tuż przed wprowadzeniem ostatnich obostrzeń wynika, że 42,4 proc. Polaków uważa, iż w obliczu narastającej trzeciej fali pandemii powinien zostać wprowadzony zakaz przemieszczania się tuż przed świętami i w ich trakcie. Natomiast 46,8 proc. rodaków jest przeciwnego zdania. Co dziesiąty nie ma zdania. Największy odsetek zwolenników zakazu jest wśród osób między 56 a 80 rokiem życia, a więc grupie ryzyka cięższego przebiegu COVID-19.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(18)
WYRÓŻNIONE
Tttt
4 lata temu
Horban to może sobie zamykać własny rozporek
żorż
4 lata temu
bo może jednak jej nie ma???
Mela
4 lata temu
Kościółka otwarte, trzeba dojechać
NAJNOWSZE KOMENTARZE (18)
szczery
4 lata temu
Jak by była pandemia to PiS-owscy policjanci w komisariatach siedzieli by w maskach i w radiowozach również, a tak nie jest. Pandemie strachu i głupoty mamy i tyle.
emila
4 lata temu
kiedy rozbiorą zamek w puszczy noteckiej
Jacek
4 lata temu
Gdyby tylko wyłączyć Media z obydwu stron... No może z pominięciem PR 2.
Laik
4 lata temu
A dlaczego media nie trąbią o wyrokach Sądów w Austrii, Belgii, niech powiedzą co tak naprawdę stwierdził Sąd w Wiedniu o testach... Co Sad w Belgi stwierdził o Lockdownie??? Czy te wyroki sa nieprawdziwe?
Katrina
4 lata temu
czy media moga przestac zajmowac sie bezsensownymi analizami? Czy ktos z dziennikarzy czy raczej copy-writerow mysli co sie stanie jesli wszyscy sie przestrasza i przestana chodzic do pracy ( fabryki, szpitale, sklepy, elektrownie itp) ? spojrzcie ile osob zmarlo na inne choroby niz Covid. ludzi sie nie leczy, i trafiaja do szpitali w stanie prawie agonalnym - to jest problem.