Uber potwierdził nam, że mimo wejścia w życie nowych przepisów, nie zablokował od 17 czerwca już aktywnych kont kierowców, którzy nie uzyskali polskiego prawa jazdy. Od poniedziałku nie pozwala jedynie dołączyć do platformy nowym, którzy nie mają takich uprawnień. Firma twierdzi, że to zgodne z prawem.
Komenda Główna Policji podkreśla, że wymóg posiadania polskiego prawa jazdy od poniedziałku dotyczy zarówno nowych, jak i obecnych kierowców taxi na aplikację. I przypomina, że za brak polskiego prawa jazdy grozi mandat w wysokości 2 tys. zł. Na przygotowanie się do nowych przepisów był rok - od końca maja 2023 r.
W odpowiedzi na pytania money.pl Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji poinformował, że tylko w miniony wtorek w Warszawie w ramach prowadzonej akcji "Przewozy 2024" wystawiono osiem takich mandatów. To właśnie w stolicy Polski jeździ najwięcej taksówek na aplikację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bolt wściekły na konkurenta
Nowe przepisy od początku były nie w smak firmom działającym w branży przewozów na aplikację. Jednak, jak dowiedział się money.pl, Bolt "odciął" od poniedziałku w samej Warszawie co czwartego kierowcę, a FreeNow co szóstego. Blokada objęła wszystkich kierowców, którzy na czas nie dostarczyli polskich uprawnień.
- Niestety wygląda na to, że nie wszystkie podmioty na rynku zastosowały się do obowiązujących od poniedziałku przepisów. W Bolt nasze działania opieramy na interpretacji przepisów, która zbieżna jest ze stanowiskiem Ministerstwa Infrastruktury, zgodnie z którym od 17 czerwca wszyscy kierowcy świadczący usługi przewozu powinni posiadać polskie prawo jazdy - podkreśla Martyna Kurkowska, rzeczniczka prasowa Bolta w Polsce.
Zaznacza, że obecny kształt regulacji nadal "budzi poważne wątpliwości" i branża ocenia jej skutki jako negatywne, tak dla przedsiębiorców, jak i konsumentów. - Rozumiemy jednak jej intencję, jaką jest potrzeba ujęcia wszystkich kierowców taksówek ewidencją pozwalającą np. na kontrolę nad naliczonymi punktami karnymi - dodaje Kurkowska.
Kierowcom Ubera grożą wysokie mandaty. Mamy odpowiedź firmy
Uber inaczej interpretuje przepisy - twierdzi, że pozwalają mu zweryfikować uprawnienia już aktywnych kierowców dopiero przed 17 września. I dlatego odciął dostęp do platformy jedynie nowym kandydatom do jazdy pod jego szyldem.
Również Ministerstwo Infrastruktury, odpowiadając na nasze pytania, podkreśla, że wymóg posiadania od 17 czerwca 2024 r. polskiego prawa jazdy dotyczy "wszystkich kierowców wykonujących przewozy osób taksówkami oraz przewozy okazjonalne samochodami osobowymi". Skąd w takim razie ta inna interpretacja przepisów przez Ubera?
Główny Inspektorat Transportu Drogowego wyjaśnia w odpowiedzi na pytania money.pl, że znowelizowane przepisy mówią o tym, że przedsiębiorca prowadzący pośrednictwo przy przewozie osób, w terminie trzech miesięcy od wejścia w życie ustawy dokonuje weryfikacji osób wykonujących przewóz osób zlecony na rzecz tego przedsiębiorcy, z którymi rozpoczął współpracę przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy.
Nie zmienia to jednak faktu, że od 17 czerwca tego roku przedsiębiorca osobiście wykonujący przewóz, zatrudnieni przez niego kierowcy oraz osoby niezatrudnione przez przedsiębiorcę, lecz wykonujące osobiście przewóz na jego rzecz muszą posiadać odpowiednie uprawnienie do kierowania pojazdem samochodowym stwierdzone w wydanym w kraju prawem jazdy, o którym mowa w ustawie z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami - podkreśla GITD.
Oznacza to zatem, że od 17 czerwca każdy kierowca, w tym także jeżdżący pod szyldem Ubera, musi mieć polskie prawo jazdy, inaczej w razie kontroli zostanie ukarany mandatem. Termin 17 września dotyczy przedsiębiorców, takich jak Uber czy Bolt. Jak tłumaczy GITD, dopiero wtedy będzie można wobec nich samych wyciągnąć konsekwencje za brak wdrożenia nowych przepisów.
Zapytaliśmy Ubera, czy w razie ukarania kierowców mandatami, zamierza udzielić im pomocy bądź zrekompensować je finansowo.
"Wszyscy kierowcy współpracujący z platformą Uber są zobowiązani do przestrzegania prawa. Uber od wielu miesięcy prowadzi działania komunikacyjne i edukacyjne, by pomóc kierowcom przygotować się na nadchodzącą zmianę. Kierowcy są jednak niezależnymi podmiotami polskiego prawa i muszą wypełniać obowiązki z tego wynikające" - przekonuje biuro prasowe Ubera w odpowiedzi na pytania money.pl.
Dotarliśmy jednak do treści wiadomości wysłanej przez aplikację do kierowców Ubera przez jednego z partnerów. To firmy, które przyjmują do pracy kierowców, jeżdżących później w ramach platformy Ubera, nierzadko wynajmują im także samochody i prowadzą później rozliczenia.
W przekazanym nam screenie wiadomości czytamy, że Uber "przedłużył możliwość pracy bez polskiej licencji do 17 września 2024 r. Jednak zgodnie z polskim prawem od 17 czerwca 2024 r. polska licencja jest obowiązkowa dla taksówkarzy i to prawo jest nadal najważniejsze".
Informacja od Ubera: w przypadku zatrzymania przez policję lub inspektorat ruchu drogowego (ITD), zalecają oni nieprzyjęcie mandatu, skierowanie sprawy do sądu, a następnie sami się nią zajmą. Jest to decyzja Ubera, a my jako partner nie ponosimy odpowiedzialności za te rekomendacje - czytamy w treści przekazanej nam wiadomości.
Poprosiliśmy Ubera o odniesienie się do treści wiadomości, którą otrzymaliśmy. Firma stanowczo odcina się od niej.
"Uber nie będzie płacić mandatów za kierowców. Wiadomość ze zdjęcia nie była konsultowana z firmą Uber i nie pochodzi od firmy Uber" - podkreśliło biuro prasowe firmy, powtarzając ponadto wcześniejsze fragmenty o tym, że wszyscy kierowcy z nią współpracujący muszą przestrzegać prawa.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl