O sprawie piszą m.in. "The Telegraph", BBC i "Independent". Według O'Leary'ego pasażerowie powinni móc kupić na lotnisku "nie więcej niż dwa alkoholowe drinki" na podróż, aby ograniczyć liczbę zachowań antyspołecznych i przypadków przemocy. Stwierdził, że to plaga.
- Nie chcemy zabraniać ludziom picia alkoholu. Jednak nie pozwalamy ludziom prowadzić pod wpływem alkoholu, a mimo to wsadzamy ich do samolotów na wysokości 33 tys. stóp - stwierdził O'Leary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Niepokojący trend". Pijani pasażerowie to problem
Przewoźnik ma możliwość, aby nie wpuścić na pokład samolotu pasażera, który wykazuje oznaki nietrzeźwości lub już na ziemi zachowuje się w niewłaściwy sposób. Szef Ryanaira zwraca uwagę, że nie zawsze łatwo jest zidentyfikować przy bramce wyjściowej osoby nietrzeźwe, zwłaszcza gdy wchodzą na pokład w grupie. - Tak długo, jak mogą stać na nogach, przejdą przez bramkę. Potem, gdy samolot startuje, widzimy niewłaściwe zachowanie - podkreślił.
W dawnych czasach ludzie, którzy wypili za dużo, przewracali się lub zasypiali. Ale teraz są również pod wpływem tabletek lub proszków. To mieszanka. Pojawiają się znacznie bardziej agresywne zachowania, które stają się bardzo trudne do opakowania - powiedział O'Leary.
Problem dostrzega nie tylko dyrektor generalny Ryanaira. Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych IATA alarmuje, że po pandemii COVID-19 problematycznych pasażerów jest więcej. - Rosnący trend incydentów z udziałem niesfornych pasażerów jest niepokojący - mówił Conrad Clifford, zastępca dyrektora generalnego IATA, podczas ubiegłorocznego World Air Transport Symposium w Stambule. Trzy najczęstsze kategorie przewinień to:
- brak dostosowania się do przepisów i poleceń,
- przemoc słowna,
- odurzenie alkoholem lub innymi środkami.
Incydenty, w których dochodzi do przemocy fizycznej to wciąż rzadkość.Jednak tylko między 2021 a 2022 r. ich liczba wzrosła w skali świata o 67 proc.
"Sytuacja może eskalować"
- Rozumiem, że ktoś leci na wakacje, może trochę głośniej się zachowywać, bo tak bywa - powiedział w programie Money.pl. Wtedy to personel pokładowy może podejść i zwrócić uwagę, np. na zbyt głośne zachowanie. Wówczas wszystko zależy od reakcji.
Jeżeli towarzystwo mówi "tak, przepraszamy", to nie ma tematu. Jeśli zaczynają się różne, dziwne dyskusje, to jest pierwszy sygnał, zgłoszenie do kokpitu i się zastanawiamy. Decyzja zawsze będzie podjęta tak, aby chronić naszych pasażerów. Nie mam problemu z tym, żeby usunąć pięć osób, które wprowadzają dyskomfort reszcie pasażerów, których jest 200. Bo ta sytuacja może eskalować, a tego chcemy uniknąć - stwierdził.
Pod koniec lipca na lotnisku Warszawa-Modlin wylądował samolot z Londynu do Kowna. Powodem nieplanowanego postoju w Polsce był agresywny 45-letni obywatel Litwy.
- Według raportu kapitana samolotu mężczyzna był wulgarny względem personelu pokładowego i pasażerów, nie stosował się do poleceń załogi, do tego była mocno wyczuwalna od niego woń alkoholu. Z uwagi na niebezpieczne zachowanie pasażera, kapitan podjął decyzję o międzylądowaniu na najbliższym lotnisku, w Modlinie - mówiła kpt. SG Dagmara Bielec, rzeczniczka komendanta Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej .
Mężczyzna nie chciał opuścić samolotu. Funkcjonariusze Straży Granicznej użyli chwytów obezwładniających i kajdanek. Został ukarany mandatem. Ponadto usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariuszy, bo nie było się bez obelg podczas zatrzymania.
W maju zapadł wyrok wobec 47-letniego mieszkańca powiatu piaseczyńskiego. W lipcu ubiegłego roku nie poleciał na urlop w Turcji. Jeszcze przed startem samolotu kapitan podjął decyzję o usunięciu pijanego i awanturującego się pasażera z rejsu. Interweniowali strażnicy graniczni, wobec których był agresywny, nie stosował się do poleceń, był wulgarny. W wydychanym powietrzu miał 2,2 promila alkoholu, a w przeprowadzonym po 15 minutach badaniu już około 3,6 promila.
Sąd zajął się sprawą znieważenia funkcjonariuszy. Skazał go na sześć miesięcy ograniczenia wolności w postaci wykonywania nieodpłatnych prac społecznych w wymiarze 20 godz. miesięcznie. Musiał zapłacić też 190 zł kosztów sądowych.
oprac. Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl