Wiceszef resortu finansów we wtorkowej "Rzeczpospolitej" został m.in. zapytany o to, dlaczego deficyt, który w tym roku przewidywany jest na ok. 150 mld złotych, nie zmierza do zera w kolejnych latach.
- Byłoby to zbyt mocnym zacieśnieniem fiskalnym. Na upartego moglibyśmy prowadzić politykę zerowego deficytu, rezygnując przykładowo z programu wsparcia dla osób fizycznych czy przedsiębiorców związanych z wyższym kosztami energii. Ale te koszty w gospodarce będą musiały być poniesione - zauważył Piotr Patkowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Pytanie, czy lepiej, by ponosił je Skarb Państwa, bo on to może zrobić pełniej i taniej, czy lepiej, by brali je na siebie przedsiębiorcy i konsumenci? Deficyt finansów publicznych to zawsze przestrzeń, by zdjąć pewne ciężary z sektora prywatnego. Stąd Komisja Europejska i inne instytucje międzynarodowe nie zalecają zerowego deficytu. Zalecają deficyt umiarkowany, niski, mieszczący się w pewnych ramach, też będąc świadome tego, że w niektórych elementach rola państwa i jego aktywność jest po prostu niezbędna - tłumaczył.
Wskazał przy tym, że prognozowana ścieżka deficytu jest schodząca.
- Co więcej, prognozowane przekroczenie deficytu w 2024 r. wynika wyłącznie ze zwiększonych wydatków obronnych. Pamiętajmy, że gdyby nie konieczne wydatki na obronność, Polska nie notowałaby deficytu - podkreślił Patkowski.
Dodał, że jego zdaniem drugi kwartał będzie okresem, od którego sytuacja powinna zacząć się normalizować.
- Może to być początek powrotu do normalnego wzrostu. Oczywiście jesteśmy świadomi różnych ryzyk, cała gospodarka zachodniego świata weszła w okres spowolnienia, ale mamy nadzieję na ożywienie w drugiej połowie tego roku. Ważne, że obecne wyhamowanie aktywności nie powinno przełożyć się na istotne pogorszenie na rynku pracy. Oczekujemy spadku stopy bezrobocia rejestrowanego do 4,9 proc. w 2026 r. z 5,5 w 2023 r. - zaznaczył wiceminister finansów.
Z kolei na pytanie jak będzie kształtować się inflacja, odpowiedział, że "zgodnie z konsensusem rynkowym i projekcją NBP, w tym roku przewidujemy średnioroczną inflację na poziomie 12 proc., w 2024 r. – 6,5 proc., 2025 r. – 3,9 oraz 3,1 proc. w 2026 r.".
"Le Figaro": Polska ma jeden z najniższych długów w UE
Dług publiczny państw UE spada dzięki wzrostowi aktywności gospodarczej i inflacji. Polska ma jeden z najniższych długów publicznych w UE - poinformował w poniedziałek dziennik "Le Figaro", wskazując, że Francja z długiem publicznym na poziomie 111 proc. PKB pozostaje jednym z najbardziej zadłużonych krajów UE.
"Le Figaro", bazując na danych Eurostatu, pokazuje, że Polska z 49,1 proc. długu publicznego do PKB jest jednym z najmniej zadłużonych krajów UE.
"Średnie zadłużenie w strefie euro spadło w IV kwartale 2022 r. do 91,6 proc. proc. PKB, wobec 95,5 proc. rok wcześniej. Spadek zadłużenia wynika z odbicia aktywności ekonomicznej po pandemii, ale także w dużej mierze dzięki inflacji na średnim poziomie 9,2 proc. w roku 2022. W wartości bezwzględnej zadłużenie państw nadal rosło do 12 260 miliardów dla strefy euro - przypomina francuski dziennik.
"Trzynaście państw z dwudziestu w strefie euro ma poziom zadłużenia powyżej progu paktu stabilności wynoszącego 60 proc. PKB. Najwyższe wskaźniki utrzymują się w Grecji, Włoszech, Portugalii, Hiszpanii, Francji i Belgii. Najmniej zadłużonymi krajami są Estonia, Bułgaria, Luksemburg i Polska - wylicza "Le Figaro", wskazując jednak na rosnące deficyty budżetowe Hiszpanii, Portugalii, Polski, Francji i Włoch.