Dotychczas ponad 700 osób skorzystało z Programu Dobrowolnych Odejść (PDO), otrzymując rekompensaty za dobrowolne odejście. Proces wdrożenia programu wywołał jednak falę kontrowersji. Związki zawodowe, w tym "Solidarność", złożyły wniosek do PIP o kontrolę, podnosząc zarzuty dotyczące naruszenia ustawy o rozwiązywaniu stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników oraz możliwej dyskryminacji - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
PIP potwierdziła, że prowadzi "szerokie działania kontrolne", jednak podkreśla, że sprawa jest złożona, a wyniki kontroli będą dostępne w późniejszym terminie. Tymczasem pracownicy są niepewni, czy powinni zgodzić się na PDO, czy też poczekać na ewentualne zwolnienia grupowe, które mogą okazać się korzystniejsze finansowo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obawy związkowców i niejasności prawne
W ramach programu, określanego przez pracowników jako "złoty mail w czarny piątek", odejście zaproponowano wybranym grupom zawodowym, w tym listonoszom, pracownikom rozdzielni i sprzedaży oraz kadrze zarządzającej. Związkowcy wskazują jednak na brak transparentności i niejasności w warunkach programu, co budzi frustrację wśród zatrudnionych - czytamy.
Urzędy pracy dodatkowo komplikują sytuację, odmawiając niektórym uczestnikom programu nadania statusu osoby bezrobotnej. Powodem jest brak jednoznacznych wskazań, że odejście z pracy wynikało z przyczyn leżących wyłącznie po stronie pracodawcy. Zdaniem ekspertów, w takich przypadkach kluczowe jest wykazanie, że rozwiązanie umowy było związane z programem redukcji zatrudnienia.
Ministerstwo wyjaśnia, Poczta zapewnia o współpracy
W odpowiedzi na wątpliwości związkowców, Ministerstwo Cyfryzacji wyjaśniło, że rekompensaty wypłacane w ramach PDO nie stanowią podstawy do naliczania składek na ubezpieczenia społeczne. Tym samym nie wykluczają możliwości rejestracji w urzędzie pracy jako osoba bezrobotna, jeśli spełnione są pozostałe warunki ustawowe.
Poczta Polska w swoim stanowisku zapewnia o współpracy z instytucjami kontrolnymi, podkreślając, że corocznie w spółce odbywają się różnego rodzaju kontrole. Jednocześnie firma nie odnosi się bezpośrednio do zarzutów dotyczących PDO - zauważa "Dziennik Gazeta Prawna".
Zwolnienia grupowe w Poczcie Polskiej
Przypomnijmy, że 8 stycznia zarząd Poczty Polskiej poinformował związki zawodowe, że zamierza przeprowadzić zwolnienia grupowe, które mogą dotknąć nawet 8,5 tys. osób. Wówczas money.pl ustalił, że decyzja wiąże się z Programem Dobrowolnych Odejść.
Pod koniec listopada prezes Poczty, Sebastian Mikosz, poinformował PAP, że wejście do Programu Dobrowolnych Odejść zostało zaproponowane 707 pracownikom Poczty Polskiej. Spośród nich, 73 proc. zdecydowało się na akceptację tej oferty. Program ten ma na celu redukcję zatrudnienia o ok. 9,3 tys. osób na łącznie 62 tys. pracujących w firmie.
Pracownicy, którzy zostali wyselekcjonowani do uczestnictwa w programie, w momencie zaakceptowania oferty, mają otrzymać równowartość dwunastu miesięcznych pensji. Co więcej, po podpisaniu odpowiedniego porozumienia, mogą natychmiast rozpocząć nową pracę, nie tracąc dodatkowych świadczeń gwarantowanych przez PDO.
Proces optymalizacji zatrudnienia jest jednym z podstawowych elementów Planu Transformacji organizacji. W pierwszych sześciu miesiącach tego roku Poczta Polska odnotowała stratę przekraczającą 300 mln zł. Jak twierdzi obecny prezes, takie wyniki są efektem wcześniejszych nieprawidłowości i zaniechań.
Komisja Europejska w listopadzie 2024 roku zatwierdziła, na podstawie unijnych przepisów dotyczących pomocy państwa, plany Polski przekazania rekompensaty Poczcie Polskiej za jej obowiązek świadczenia powszechnych usług pocztowych w latach 2021-2025. Chodzi o 865 mln euro, czyli 3,7 mld zł.