Radio Zet informuje, że na tej liście są: członek RPP Ireneusz Dąbrowski, były członek RPP Łukasz Hardt, były członek zarządu NBP i były członek RPP Eugeniusz Gatnar oraz członek zarządu NBP Marta Gajęcka.
O tym, że są problemy z wyborem Adama Glapińskiego na kolejną kadencję w NBP money.pl pisał tydzień temu. PiS nie zdecydował się na przegłosowanie tej kandydatury w Sejmie jeszcze przed świętami, a miał ku temu świetną okazję. Opozycja nie miała wątpliwości, że to oznacza jedno — PiS ma problem, bo jeżeli partia Jarosława Kaczyńskiego posiadałaby większość w Sejmie, to już byłoby po głosowaniu.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Światło ostrzegawcze zapaliło się już podczas posiedzenia sejmowej komisji. Owszem kandydatura Glapińskiego została zaopiniowana pozytywnie, ale rezultatem głosów 27 do 26, przy 1 głosie wstrzymującym się. Taki wynik wzbudził niepokój w partii Jarosława Kaczyńskiego, bo jeżeli na sali sejmowej byłby podobny rozkład głosów, to Glapiński przepadłby w głosowaniu. Przy powoływaniu prezesa NBP przez Sejm wymagana jest po prostu większość bezwzględna. Oznacza to, że podczas głosowania liczba głosów za wnioskiem musi być większa od sumy głosów przeciw i wstrzymujących się.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu wicepremier Henryk Kowalczyk zapewniał w rozmowie z nami, że PiS nie ma czego się obawiać podczas głosowania w Sejmie, bo ma większość i przegłosuje "w odpowiednim czasie kandydaturę Adama Glapińskiego".
Kowalczyk pytany o to, czy PiS rozważa zmianę kandydata, stanowczo mówił, że: nie ma o tym mowy.
Od tych deklaracji minął tydzień, a w kuluarach coraz głośniej mówi się, że PiS myśli o zmianie.
- Zdajemy sobie sprawę, że prezes Glapiński może być dla nas obciążeniem. Wysoka inflacja, a co za tym idzie wysokie ceny, to dotyka wszystkich ludzi i to my będziemy z tym kojarzeni. Jeżeli PiS zagłosuje za Glapińskich, to na pewno wiele osób nie będzie robiła tego z radością — mówi money.pl jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Adam Glapiński to bez wątpienia jeden z barwniejszych prezesów NBP od lat. Sam siebie nazywa "jastrzębiem na czele jastrzębi". Do tej pory mógł liczyć na wsparcie Jarosława Kaczyńskiego, z którym zna się od czasów Porozumienia Centrum, ale jak mówią nieoficjalnie w PiS i to się może niedługo zmienić.