To bez wątpienia nie są łatwe tygodnia dla prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego, który sam o sobie mówi, że jest "jastrzębiem na czele jastrzębi". Na początku tego miesiąca Rady Polityki Pieniężnej, na czele której stoi Glapiński zdecydowała o podwyższeniu stóp procentowych dwukrotnie mocniej, niż prognozowali ekonomiści. Zresztą była to siódma podwyżka stóp procentowych z rzędu, która wpłynęła na wzrost rat kredytów. Jakby tego było mało, już dawno nie było tak drogo. Inflację mamy najwyższą od 22 lat. Sam prezes NBP pod koniec ubiegłego roku przekonywał, że "na świecie mówi się o cudzie gospodarczym w Polsce". Teraz jest krytykowany nie tylko za te słowa. Opozycja nie zostawia na nim suchej nitki.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Opozycja: Glapiński obciążeniem dla PiS
Choć kadencja Adama Glapińskiego mija 21 czerwca, a prezydent już dawno złożył wniosek o powołanie go ponownie na fotel prezesa NBP, to rządzącej większości się nie spieszy.
PiS mógł kuć żelazo, póki gorące i po tym, jak Komisja Finansów Publicznych pozytywnie zaopiniowała jego kandydaturę, rozstrzygnąć sprawę na posiedzeniu Sejmu jeszcze przed świętami. Tak się jednak nie stało. Nie głosowano także w czwartek 28 kwietnia.
Opozycja przekonuje, że sprawa jest oczywista — PiS nie ma większości i właśnie próbują ją zdobyć.
- Glapiński jest obciążeniem dla obozu władzy, ciąży na nim odpowiedzialność za obecny stan gospodarki. Wybór prezesa NBP jest także przedmiotem targów wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Tam chodzi już tylko o władzę, stanowiska i pieniądze, nie ma poczucia misji — przekonuje w rozmowie z money.pl posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska.
Sugeruje także, że Solidarna Polska za poparcie Adama Glapińskiego chciałaby wskazać jednego z członków zarządu NBP.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł z Solidarnej Polski dwa tygodnie temu w rozmowie z money.pl przekonywał, że partia nie stawia warunków i SP będzie głosować za Adamem Glapińskim, bo to "świetny fachowiec i znawca gospodarki".
Sprawa głosów to jedno, ale wśród polityków Zjednoczonej Prawicy pojawiły się wątpliwości, czy zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego powinien pełnić tę funkcję dalej.
W PiS entuzjazmu nie ma i szampana otwierać nie będą
- Myślę, że głosy uzbieramy i nie będzie z tym problemu. Są przecież posłowie, którzy nie należą do klubu, a głosują z nami. Większym problemem jest kwestia personalna. W partii brakuje entuzjazmu do tej kandydatury. Wszyscy wiemy, że wysoka inflacja, a co za tym idzie wysokie ceny, to wszystko nas będzie obciążać. Na pewno jak wygra Glapiński, nikt szampana otwierać nie będzie - mówi nam jeden z parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, który prosi o anonimowość.
Na giełdzie nazwisk już pojawili się kandydaci, którzy mogliby zastąpić Adama Glapińskiego. Radio Zet informowało np., że na tej liście są: członek RPP Ireneusz Dąbrowski, były członek RPP Łukasz Hardt, były członek zarządu NBP i były członek RPP Eugeniusz Gatnar oraz członek zarządu NBP Marta Gajęcka.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys sugeruje jednak inny scenariusz.
- Obecne problemy z inflacją biorą się z niekompetencji Adama Glapińskiego. Jeżeli miałoby dojść do zmiany, to na pewno na nominacje chciałby mieć wpływ premier, który wolałby widzieć w NBP kogoś zaufanego. Słychać, że Mateusz Morawiecki myśli o Pawle Borysie (prezes Polskiego Funduszu Rozwoju — przyp. red.) - mówi money.pl poseł KO.
Paweł Borys dementuje te doniesienia. - Nie mam takich aspiracji i z nikim na ten temat nie rozmawiałem — mówi money.pl prezes PFR. Dodaje, że kandydatem prezydenta jest Adam Glapiński.
Glapiński zostanie w NBP, bo prezes nie lubi porażek?
Olga Semeniuk, wiceminister rozwoju w rozmowie z money.pl mówi, że nie wierzy w scenariusz zmiany kandydata. - Nie doszło do żadnego zaniechania od strony merytorycznej, więc nie ma możliwości, by atakowano go za to — mówi wiceminister. Według niej Adam Glapiński zostanie na swoim stanowisku.
Jeszcze bardziej zdecydowany jest wicepremier Henryk Kowalczyk. On po raz kolejny zapewnia money.pl, że PiS nie ma problemu z Glapińskim i w najbliższym czasie Sejm przegłosuje jego drugą kadencję. Na pytanie, czy jest pewny, wicepremier mówi: - Założyłbym się, że Adam Glapiński będzie prezesem NBP. Szybko jednak dodaje, że to tak w teorii, bo się po prostu nie zakłada.
Był wicepremier Jarosław Gowin, doskonale zna realia panujące w obozie Zjednoczonej Prawicy. Polityk nie ma wątpliwości, że Adam Glapiński budzi kontrowersje w samym obozie partii rządzącej. - Stał się twarzą rekordowo wysokiej inflacji - mówi money.pl Gowin. On sam również jednak uważa, że zmiana kandydata jest mało realna. Dlaczego?
- Jeżeli zmienionoby kandydata, to Jarosław Kaczyński musiałby przyznać się do porażki, a tego bardzo nie lubi robić - mówi money.pl Jarosław Gowin, przypominając, że Glapiński to zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego.
Panowie znają się jeszcze od czasów Porozumienia Centrum.
Z najnowszego porządku obrad wynika, że Sejm zajmie się powołaniem szefa NBP na majowym posiedzeniu.